Day 3.

550 67 4
                                    

Tego dnia plany Calum'a zmieniły się diametralnie. Z Avą umówiony był dużo wcześniej niż ostatnio, chcąc zabrać ją do wcześniej przygotowanego garażu na spotkanie z chłopakami, jednak zdecydował, że nie zrobi tego. Czekał oparty o swoje ciemny samochód, nerwowo wystukując zapamiętany wcześniej rytm o jego maskę. Kłótnia z chłopakami zmieniła jego nastrój, potrzebował odreagować, ale nie mógł odpuścić spotkania z brunetką. Teraz to było dla niego najważniejsze, obietnica, której nie mógł złamać. Widząc Ave z daleka, otworzył przed nią drzwi pasażera, a gdy dziewczyna zajęła swoje miejsce zamknął je za nią. Zajął miejsce za kierownicą i bez słowa odjechał spod World Tower, wzdłuż Liverpool Street.

    Ava przyglądała się uważnie Calum'owi, który z dużą prędkością przejeżdżał przez kolejne mniejsze uliczki Sydney, by po chwili znaleźć się na Oxford Street. Wąsko zaciśnięte usta i lekko przymrużone oczy w żaden sposób nie odzwierciedlały chłopaka, którego mogła obserwować przez dwa ostatnie dni. Pierwszy raz w jego karmelowych tęczówkach widziała złość pomieszaną z irytacją. Wiedziała, że wypytywanie go o sprawę, która go zdenerwowała w żaden sposób nie pomoże, więc zdecydowała w ciszy poczekać na to aż pierwszy rozpocznie rozmowę. Wiedziała również, że nie zna go na tyle by móc mu pomóc, cierpliwie czekała aż chłopak dojedzie do celu ich małej wycieczki. Nerwowo przerzucała w palcach swojego czarnego smartphona, uważnie przyglądając się drodze. Nie była przyzwyczajona do tak szybkiej jazdy, jednak gdzieś w środku czuła, że może czuć się spokojnie, że Calum jest dobrym kierowcą. Jednak mimo usilnych starań nie mogła się odprężyć i obserwować mijającej okolicy.

    Calum na chwilę zapomniał o obecności brunetki w jego samochodzie. Nie zastanawiał się na przepisami drogowymi, jechał na pamięć, przez dobrze zakodowaną w głowię trasę. Pokonywał ją setki, a nawet tysiące razy, więc nie musiał skupiać się na znakach czy drogowskazach. W środku rozgrywał walkę z samym sobą. Wiedział, że chłopaki nie chcieli źle, jednak ukrywanie przed nim całej prawdy o jego byłej dziewczynie, nie wydawało mu się w porządku. Mimo, że z Emm nie był już od dwóch miesięcy, to zabolała go wiadomość o tym, że chłopaki wiedzieli, że dziewczyna go zdradza i nie starali się go nawet uprzedzić. Może prawdą były ich słowa, że nie uwierzyłby im wtedy, jednak na pewno zastanowiłby się nad ich oskarżeniami chwilę dłużej. Ponownie skupił wzrok na pokonywanej drodze, na chwilę zerkając na siedzącą obok niego Avę. Widząc jej napięte ciało i nerwową zabawę telefonem w dłoniach, zwolnił samochód i zdecydował jechać z nakazywaną przez znaki prędkością. Dziewczyna odprężyła się, posyłając mu ledwo zauważalny ale pełen wdzięczności uśmiech. Odwzajemnił go, ciesząc się w duchu z tego małego gestu. Przez te dwa dni w małym stopniu zmienił brunetkę, która była teraz bardziej śmiała i otwarta na niego, ale przede wszystkim na jej ustach częściej gościł nieśmiały uśmiech. Widział, że była to dla niej swego rodzaju nowa czynność, bo był on na prawdę delikatny, ale w jej wykonaniu na prawdę piękny.

    Po niedługich piętnastu minutach skręcił w dobrze mu znaną Keneth Street i zatrzymał samochód wzdłuż chodnika. Zgasił jego silnik i jeszcze przez kilka chwil nie ruszał się z miejsca opierając wyprostowane dłonie o kierownicę. Oczyścił swoje myśli i wysiadł z pojazdu okrążając go i otwierając drzwi po stronie Avy. Wyciągnął do niej swoją dłoń i uśmiechnął się delikatnie, czując że dziewczyna obejmuję ją po chwili. Zamknął samochód i pociągnął Avę w stronę Parku Marks, który po chwili przeszli i zbiegli po piaszczystym brzegu. Mimowolnie na ustach Calum'a pojawił się szeroki uśmiech gdy poczuł znajmy zapach oceanu i charakterystyczną wieczorną bryzę. Ava podążyła wzrokiem po horyzoncie, gdzie słońce zbliżało się coraz bardziej do zachodu. Uniosła delikatnie kąciki ust do góry, widząc zdobiący usta Calum'a uśmiech. Mimo, że w Bondii była po raz pierwszy od razu spodobało się jej to miejsce. Bywała już na nie jednej plaży w Sydney, jednak ta wydawała się jej inna niż wszystkie. Nie wiedziała czy było to spowodowane aurą zachodzącego słońca, czy obecnością bruneta. Zdjęła swoje trampki i postawiła bose stopy na jeszcze ciepłym piasku. Calum po chwili zrobił to samo i pociągnął dziewczynę bliżej brzegu, gdzie oboje usiedli na rozgrzanym piasku. Ava rozprostowała nogi, tak że fale obmywały jej stopy, nie mocząc przy tym innych części jej ciała. Przez długą chwilę nie zamienił ani jednego słowa, jednak cisza, która między nimi panowała wcale im nie przeszkadzała. Ava zastanawiała się nad tym w jaki sposób ten właśnie obcy jej brunet, w tak krótkie dwa dni zdobył jej zaufanie. Zdała sobie sprawę, że nie opierała się nawet przed wejściem do jego samochodu i odjechanie w nieznaną jej stronę. Ale nie czuła się przy nim źle, w małym stopniu mu ufała, to on chciał jej pomóc, uratować ją.

    - Przepraszam - ciszę przerwał Calum, bawiąc się wciąż ziarenkami piasku.

- Za co? - zapytała zdziwiona Ava, nie rozumiejąc przeprosin chłopaka.

- Za to małe hmm, porwanie?! - Calum odpowiedział z zawahaniem w głosie, nie wiedząc dokładnie jak określić ich wspólną wycieczkę. Ava uśmiechnęła się pod nosem i przyciągnęła nogi bliżej klatki piersiowej.

    - W sumie to nawet spodobało mi się tu - odpowiedziała nieśmiało nie odrywając wzroku od zachodzącego słońca. Pomarańczowa poświata rozchodziła się nad horyzontem, dodając uroku całemu miejscu i tworząc przepiękne połączenie z falami oceanu.

    - Ciesz się. To moje ulubione miejsce.

    - Moim chyba od zawsze był dach World Tower, tam czuje się bezpiecznie - Ava odpowiedziała przymykając powieki i przypominając sobie obraz nocnego Sydney.

    - Mnie mimo wszystko zawsze przyciągał ocean, pozwala mi się uspokoić.

    - Co dziś się stało?

    - Dlaczego by miało się coś stać? - Calum pyta unosząc jedną brew i spogląda na brunetkę.

    - Nie mów że nic, twoje zachowanie zdecydowanie pokazywało co innego.

    - Eh,,, po prostu mała sprzeczka z przyjaciółmi - odparł pocierając dłońmi o ciemne spodnie.

- Opowiesz mi o nich?

- Dlaczego chcesz coś o nich wiedzieć?

    - Nie na tym miały polegać to 14 dni? Miałam poznać Ciebie i Twoje życie, a oni chyba do niego należą.. - spostrzegła Ava. Calum uśmiechnął się pod nosem, brunetka była na prawdę bystra, a on sam dobrze pamiętał co chciał zrobić dla niej przez te czternaście dni, jednak poznanie chłopaków postanowił przesunąć w czasie. Zdecydowanie zajmowali wiele miejsca w jego życiu, ale stanowili odrębną historię.

    - Razem gramy w zespole. Luke, Michael, Ashton i ja.

    - Na czym grasz? - zapytała lekko zaskoczona Ava.

    - Na basie. Na razie gramy w garażu Luke'a, ale marze by kiedyś zagrać koncert przed tysiącami fanów - uśmiechnął się szeroko i spojrzał w stronę oceanu z rozmarzonymi tęczówkami. Ava dostrzegła w nich kilka drobnych iskierek gdy opowiadał o zespole i chłopakach, czuła że są dla niego ważni.

    - Dobrze jest marzyć.

- A Ty? O czym marzysz.

- Nie mam marzeń... - odpowiedziała cicho spuszczając głowę.

    - Każdy marzy, na pewno jest coś co zawsze chciałaś zrobić - Calum przyglądał jej się, widząc jak za każdym razem zmienia się jej mimika.

    - Gdy byłam mała zawsze marzyła o nocnej kąpieli w oceanie... Wiem, ze to głupie.

    - Żadne marzenia nie są głupie, a Twoje można spełnić! - uśmiechnął się tajemniczo i wstał z miejsca.

    - Calum co ty chcesz zrobić?! - Ava spojrzała na niego przerażona i również podniosła się ze swojego miejsca.

- Spełniam Twoje marzenie.

    Zanim Ava zdążyła zareagować, Calum wziął ją na ręce i mocno zacisnął dłonie na jej ciele. Mimo prób wyrwania się, Ava nie potrafiła wydostać się z jego mocnego uścisku. Calum wbiegł w sam środek napływającej fali i wraz z dziewczyną zamoczył się, we wciąż jeszcze ciepłej wodzie. Ava zapiszczała głośno gdy tylko woda zmoczyła jej ubrania, ale na jej ustach wciąż pozostawał promienny uśmiech. Calum puścił ją delikatnie i postawił obok siebie, tak że odpływająca woda wciąż na nowo moczyła ich ciała. Nie spuszczał dłoni z tali dziewczyny zadziornie się do niej uśmiechając. Nie przejmował się w tej chwili tym, że za kilka chwil zamoczą cały jego samochód, liczyło się to, że po raz pierwszy usłyszał prawdziwy i głośny śmiech Avy.

    - Jesteś niemożliwy! - Ava krzyknęła i kolejny raz zaśmiała się głośno. Czuła, że ta chwila jest inna, że jest tak jak powinno być zawsze. Nie myślała o powrocie do domu, o problemach, nie myślała o niczym. Liczyła się tylko ta chwila.

~~

I jak co myślicie co sądzicie? ^^

Komentujcie i gwiazdkujcie to na prawdę motywuje ^^

Falling | c.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz