Rozdział nr1.

164 5 0
                                    

~Pov Łucja~
-Zuzia!-Zawołałam,sama nie dam sobie rady a Piotrek znowu się bije.-Lepiej chodź!Szybko!-

Widać było niezadowolenie na jej twarzy,ale trudno.Obok stał jakiś chłopak,nie za bardzo urodziwy,patrzył się na nią i jakby chciał coś powiedzieć,ale nie zdąrzył.Pobiegłyśmy na peron.

LEJ GO!!LEJ GO!!

To było słychać na peronie.Piotruś bił się z paroma chłopakami.Edmund przedarł się przez tłumy i dołączył się do bójki
-Edmund!
Bili się dopuki nie przyszli strażnicy i ich nie oddzielili.Zaczęliśmy się cofać by nie mieć kłopotów.Usiedliśmy na ławce.

-Nie ma za co-Edmund chyba nie chciał czekać na jakie kolwiek podziękowania,i tak by ich nie dostał.

-Radziłem sobie-No właśnie.
-A o co poszło tym razem ?-Dobre pytanie.
-Potrącił mnie-Oj Piotruś to nie za bardzo cie usprawiedliwia.

-Więc go walnąłeś?-Jak tak to trochę idiotyczne.
-Nie-Chociaż nie przez taką głupotę-Najpierw mnie popchnął,a potem kazał się przepraszać.Wtedy go walnąłem.

-Dziiiwnee-Zgadzam się Zuzia.-Naprawdę nie możesz sobie darować?

-Nie widzę powodu-No na przykład mniej bólu?Ale nie powiedziałam tego,lepiej nie dolewać oliwy do ognia.

-Czemu wszyscy traktują nas tu jak dzieci?

-Hah...bo nie jesteśmy dorośli?-Słusznie,nie jesteśmy.Edmund ma racje.

-Ale przecież byliśmy-tak ale w krainie gdzie czas płynie inaczej.-To już prawie rok-Też tęsknię-Długo mamy jeszcze czekać?

-Nie ma się co oszukiwać to jest nasz świat.Najwyższy czas żeby się z tym pogodzić.-Zuza ma racje,znowu.

-O matko-Szepnęła moja siostra,spojrzałam w tamtym kierunku co ona.Ten chłopak.
-Udawajcie że ze mną rozmawiacie
-Przecież rozmawiamy-No tak,ale...

-Ałłł!-Nagle poczułam ból.
-Nie wydzieraj się.
-Ale oni się szczypią!-Usprawiedliwiłam swój krzyk.
-EJ zostaw mnie!-Piotruś też chyba to poczuł.
-Odbiło ci czy co?-Chyba nie tylko jemu w takim razie.
-Słuchajcie możecie się...-Przerwała nagle wstając-Ał!Co to jest?!

-Coś jakby magia-Stwierdziłam,może wrócimy do Narni,Oby tak.
Zaczęło mocno wiać,
Zuza kazała nam się złapać za ręce,na początku Edmund protestował,ale w końcu dał rękę Piotrkowi.Zaczęło się coś dziać,jakby peron się zawalał.

Pociąg zniknął,i cały peron też.Staliśmy w jaskini nad morzem,jak tu było pięknie.

Spojrzałam na siostre i obie wiedziałyśmy co robić,zaczęłyśmy biec w stronę morza.Edek i Piotrek też.

Chlapaliśmy się w wodzie i śmialiśmy przy tym.Zabawa była przednia.

-Przecież w Narni nie było żadnych ruin-Z zabawy wyrwał mnie głos Edmunda.

Popatrzyłam w górę i zobaczyłam wielkie ruiny,chyba zamku.

Weszliśmy tam na górę i zaczęliśmy się rozglądać.Widok z góry był wspaniały.

-Ciekawe kto tu mieszkał

-Zdaje się się że my...-Stwierdziła Zuza trzymając w dłoniach coś złotego.

Edmund stwierdził że to koń z jego szach.

-Jak to możliwe...
                                   ~
Szliśmy z naszym PK-przewodnikiem kieszonkowym.

Aż coś zauważyłam.

-Patrzcie!-Zawołałam.
W lesie stał marmurowy stół,jakby z lodu i parmuru.Na nim leżała jakaś dziewczyna.Chyba zaklęta.

Orlagh. The Queen Of Love&IceWhere stories live. Discover now