Rozdział 14

812 53 5
                                    

Suprise!
Przepraszam, że nie publikowałam przez jakiś czas rozdziałów...

Pov: Harry

Nadszedł czas zdawania sumów. Jestem pewien, że najlepiej poszło mi z obrony przed czarną magią. Widziałem minę Umbridge jak wychodziłem z sali zadowolony. Posłałem jej wtedy tylko drwiący uśmieszek.

-Powodzenia Harry!- powiedziała mi Hermiona, gdy wchodziliśmy do sali. Mieliśmy przed sobą ostatni egzamin z historii magi.

Życzyłem, więc jej też powodzenia i wszedłem do klasy. Szło mi ewidentnie słabo. Gdy byłem w połowie testu dopadła mnie straszliwa wizja. Czułem się jakby przeniesiono mnie w inne miejsce. Wzdrygnąłem się, gdy zobaczyłem Voldemorta. Po chwili ujrzałem obok niego Syriusza! Miałem krzyknąć, żeby uważał, ale nie mogłem nic zrobić. Kolejne zaklęcie Crucio zostało w niego wystrzelone. Krzyk wypełnił pomieszczenie, a ja myślałem, że zaraz wybuchnę. Przebudziłem się w wielkiej sali z krzykiem i pulsującą blizną.

-Panie Potter! Wszystko w porządku? Niech pan się uda do skrzydła szpitalnego!- powiedział egzaminator znajdując się obok mnie.

Podniosłem się z trudem i zaczerpnąłem oddechu.

-Nie ma takiej potrzeby- wymamrotałem z trudem.

Potem zdałem sobie sprawę co się właśnie dzieję. Voldemort torturuje Syriusza! Podniosłem się na równe nogi i przyznając rację wybiegłem z sali. W tle słyszałem jeszcze krzyku egzaminatora. Kierowałem się do gabinetu Dumbledora. Blizna dalej bolała.

-Cholera!- krzyknąłem zdając sobie sprawę, że dyrektor zniknął.

Pobiegłem z zamiarem odszukania Rona i Hermiony. Wpadłem jak burza na pierwsze piętro i od razu w oczy rzuciły mi się dwie sylwetki, biegnące w moją stronę.

-Wszystko w porządku?- zapytał Ron ciężko dysząc.

-Tak, nie... NIE właściwie nic nie jest okej!

Spojrzeli na mnie z zapyatniem w oczach. Sprawdziłem czy ktoś jest na korytarzu, ale korytarz świecił pustkami. Szeptem więc powiedziałem im o mojej wizji. Po krótkiej, ale burzliwej dyskusji zdecydowaliśmy, że dzięki kominkowi w gabinecie Umbridge będziemy mogli zobaczyć czy Syriusz jest w Grimmauld Place 12. To było jedyne mądre wyjście. Ustaliliśmy, że Ron odwróci uwagę Umbridge, a ja i Hermiona zobaczymy czy z Syriuszem wszystko w porządku. Po drodze spotkali jeszcze Lunę i Ginny które zadeklarowały swoją pomoc w staniu na straży. Gdy wszyscy rozeszli się na swoje stanowiska, wraz z Hermioną pod peleryną niewidką weszliśmy do gabinetu Umbridge.

-Myślałam, że pójdzie trudniej- szepnęła Hermiona.

Przyznałem jej bezgłośnie rację, ale nie zaprzątałem sobie tym teraz głowy.
Z słoika wziąłem trochę proszku fiuu i rzuciłem do kominka wystawiając głowę. Tak jak to robił Syriusz.

-Syriuszu?! Halo jest tam ktoś?- zawołałem.

Po chwili ukazał się mi stworek z bezczelnym uśmiechem na twarzy.

-Stworku gdzie jest Syriusz?!

Skrzat tylko zarechotał okropnie. Zniecierpliwiony ponowiłem pytanie.

-STWORKU GDZIE JEST SYRIUSZ?! Czy on poszedł do departamentu tajemnic?!- zapytałem przypominając sobie o miejscu z moich snów i wizji.

Skrzat uśmiechnął się i kiwając lekko głową otworzył usta. Gdy już miał coś powiedzieć poczułem gwałtowne szarpnięcie. Obraz z kominka rozmazał mi się i wyleciałem do tyłu.

-No proszę Potter! Co ty tu robisz?- wycedziła przez zęby Umbridge.

Żadna racjonalna wymówka nie przychodziła mi do głowy.

-Z kim rozmawiałeś?- zapytała.

Zaprotestowałem i kątem oka zobaczyłem resztę moich przyjaciół przetrzymywanych przez pupilków różowej ropuchy. Malfoy uśmiechnął się ironicznie, gdy nasze spojrzenia się spotkały. Reszta działa się bardzo szybko. Umbridge kazała zawołać Snape, który zjawił się po chwili z obojętnym wyrazem twarzy.

-Chciała pani mnie widzieć?- powiedział ostro.

-Ach tak, potrzebna jest mi jeszcze jedna butelka veritaserum- powiedziała przesłodzonym głosem.

-Wyczerpała pani ostatnią buteleczkę na przesłuchanie Pottera, nie mam już więcej, a eliksir może być najszybciej przyrządzony za miesiąc- rzekł wykrzywiając usta w grymasie.

To był moment, w którym dziękowałem temu znienawidzonemu przez mnie nauczycielowi.

-Ten eliksir potrzebny jest mi na teraz! Nie mam jak przesłuchać Pottera!

Snape tylko wzruszył ramionami. Kierował się do wyjścia, a ja dostrzegłem swoją jedyną szanse.

-Złapał łapę! Trzyma go tam gdzie jest to ukryte!- krzyknąłem.

-Co on mówi Snape?!- ostrzegła Umbridge.

Snape popatrzył tylko na mnie nieprzeniknionym wzrokiem.

-Nie mam pojęcia co on bredzie- syknął lodowatym tonem i wyszedł.

(Królowa dramatu niczym Zeus)

Miałem wielką nadzieję, że Snape wiedział o co mi chodzi i poinformuje o tym zakon, ale nie wiedziałem co po nim oczekiwać. Ciszę przerwał okropny głos.

-Klątwa Cruciatus powinna pomóc Ci Potter- powiedziała cicho Umbridge.

-Tak nie można pani profesor! To nielegalne!- odezwała się pierwszy raz Hermiona.

-Czego Korneliusz nie widzi to go nie zaboli- odpowiedziała.

Z ciężkim sercem czekałem na dalszy rozwój wydarzeń, kiedy Hermiona krzyknęła:

-Powiedz jej to Harry!

A ja nie miałem pojęcia co mam ze sobą zrobić.

...

Trochę krótki i chaotyczny rozdział, ale chce się z wami przywitać po ekhem krótkiej ekhem przerwie. Postaram się publikować kolejne rozdziały szybciej.

Percy Jackson w Hogwarcie :0Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz