•Gdzie jesteś?•

200 12 31
                                    

Weza PoV

Siedziałem już tak sam na kanapie przez 2 minuty,w ciszy. Czułem że coś jest nie tak. Nawet nie słyszałem Mateusza rozmawiającego z osobą która pukała. Nawet nie słyszałem jego oddechu. Nic! Głucha cisza.
Postanowiłem to sprawdzić.

Powoli wstałem z kanapy, rozciągając się. Powoli postanowiłem iść w stronę drzwi,do których przedtem rozległo się pukanie.
Przekroczyłem ostatnią ścianę i..

Pustka. Nie było śladu Mateusza. Nigdzie. Byłem zszokowany. Co się stało? Gdzie on polazł? Spojrzałem jeszcze raz na drzwi i ujrzałem, że są otwarte na oścież (Oścież,czyli bardzo szeroko lub całkowicie). W tym momencie, byłem przerażony. Nie wiedziałem co robić!
Jedyne co mi przychodziło do głowy jest to, że...Porwano Elevenka!

Zpanikowałem. Czułem,jak moje serce pracuje na pełnych obrotach. Czułem drżanie nóg i czułem jak moje oczy powoli formują krople łez. Bez zastanowienia się,szybko poszedłem ubrać buty i kurtkę,i wyruszyć na poszukiwania. Już przekroczyłem ten próg drzwi domu od Mateusza,lecz nagle zastygnąłem i spojrzałem na siebie. Powoli podszedłem do kluczy i schowałem je do kieszeni. Westchnąłem i wyszedłem z mieszkania, zamykając za sobą drzwi.

Wybiegłem z klatki jak torpeda! Gdy wyszedłem na zewnątrz, rozejrzałem się. Wszędzie byli ludzie, którzy zajmowali się swoimi sprawami. Dzieci które bawią się dookoła,starsze Panie robiące kult chrześcijański w jednym miejscu...To wszystko jeszcze bardziej mnie przytłaczało. To były rzeczy, które na co dzień widywałem,lecz w tym momencie - wydawały się dla mnie czymś okropnym. Czymś,czego sam nie mogłem wyrazić. Bałem się.

Czułem jak kilka kropel łez spada na moje policzki. Szybko je otarłem i założyłem swą maseczkę, którą trzymałem w lewej kieszeni kurtki. Po tym, postanowiłem poszukać Mateusza.

Czułem, że czeka mnie lada wyzwanie. Jeśli do zmroku go nie znajdę,to zgłoszę to na policję. Tak nie może być! Porwanie w biały dzień! I to jeszcze porwanie Mateusza! Gdy tylko się dowiem,kto to zrobił,to ten ktoś pożałuje tego, że się urodził!

Na początek postanowiłem przepytać przechodzących o jakieś informacje,czy widzieli kogoś lub coś.
Zauważyłem Młodą kobietę,siedzącą na ławce,z brązowymi włosami i oczami, rozglądającą się dookoła z uśmiechem na twarzy. Podszedłem do niej.

-"Przepraszam,mam pytanie..Dość ważne pytanie." - Powiedziałem,lekko skrępowany.

Młoda dama się uśmiechnęła. -"Przepraszam,lecz mam już męża." - Pokazała mi swój pierścionek na palcu.
Lekko byłem zszokowany.

-"N-Nie proszę Panią! Nie o takie pytanie mi chodzi!" - Zaprzeczyłem. -"Ja też mam ukochanego...A raczej miałem.."- Mój ton głosu zacichł,a ja opuściłem głowę. Pani na mnie spojrzała od spodu,z zmartwioną twarzą.

-"Co się stało? Jakie jest twoje pytanie?" - Spytała, prostując się,a ja podniosłem głowę.

-"Widzi Pani... Sądzę iż porwano mojego partnera.. Widziała może Pani coś podejrzanego? Coś,co wzbudziło u Pani jakąś nie pewność?" -Spytałem się,gestykulując.
Młoda Panna jednoznacznie potrząsnęła głową na 'nie'.
Westchnąłem smutno.

-"Wiesz co, powinneś powiedzieć to policji. Jeśli chcesz naprawdę odnaleźć swego ukochanego,to będzie naprawdę dobrym rozwiązaniem."- Oznajmiła, mówiąc miłych i opiekuńczym tonem.
Spojrzałem w jej oczy.

-"Tsa,wiem..."- podrapałem się w tył głowy.-"Zgłoszę to na policję gdy zajdzie już zmrok.. może to tej pory się odnajdzie..." - Powiedziałem smutno. Nagle Panna wstała, zbliżając się trochę do mnie. Ja patrzyłem na jej twarz z dołu,z powody tego że była o wiele większa ode mnie.

-"Lepiej byś to zgłosił już teraz. Lepiej nie dmuchać na zimne. Zanim będzie zmrok, dużo czasu minie! Kto wie co się wydarzy? Może twoja miłość już polegnie! Najlepiej byś teraz pobiegł i powiedział to Policji. W tobie nadzieja!" - Powiedziała zdeterminowanie kobieta, klepiąc mnie w ramię. Spojrzałem głęboko w jej brązowe oczy,przepełnione wiarą i dobrocią. Na jej słowa się wyprostowałem i poczułem siłę. Siłę, taką jaką nikt inny sobie nie wyobrażał.

-"Tak...Tak! Masz rację!" - Powiedziałem, przytulając młodą Pannę. Ta odwzajemniła uścisk.
Po chwili puściłem się jej i odparłem:-
-"Uratuję Mateusza!" - Czułem determinację. Ogromną determinację. Młoda Panna uśmiechnęła się do mnie.

-"A więc tak go zwą? Mateusz? Śliczne imię!" - Oznajmiła wesoło.

-"Ta,wiem...Tak śliczne jak on.."- Powiedziałem,lekko się rumieniąc i patrząc w ziemię.

-"A jak Ciebie zwą,przyszły bohaterze?" - Spytała.

-"Daniel. Jestem Daniel."

-"No,Daniel! Twój książę czeka na twój ratunek! Nie zawiedź go! Wierzę w Ciebie!" - Powiedziała zdeterminowana, ściskając moje ręce.
Czułem ogromną siłę! Czułem, że ocalę Mateusza! Nie wszystko stracone! Już miałem biec w stronę komisariatu policyjnego,lecz nagle się zatrzymałem. Obróciłem się do kobiety. Stała na środku wszystkiego,z zgrabną figurą odzianą w żółtą kurtkę i jesienno barwną suknią. Spojrzałem na nią i się uśmiechnąłem,a po chwili wykrzyknąłem :
-"Jak się nazywasz!?"

-"Alicja!"- Odpowiedziała z lekkim śmiechem w jej odgłosie.
Mój uśmiech rozszerzył się jeszcze bardziej.

-"Dziękuję Alicja! Nie zapomnę Ciebie!" - Wykrzyknąłem i pobiegłem w stronę Komisariatu. Czułem determinację. Czułem,jak nagle świat stoi do mnie otworem. Czułem, że Mateusz gdzieś tam jest, żyje i czeka. Nie mogę go zawieść! Czuję,jak cały świat mi kibicuje! Dam radę!

Wkońcu dotarłem na komisariat,po długim biegu. Wparowałem do środka i wykrzyknąłem

-"Chcę zgłosić porwanie!!"

-----------------------------------------------------------
Kolejny chapterix,pogchamp.
Jutro walentynki, więc będzie taki benger rozdział, że zapamiętacie go do końca życia i się poryczycie. No joke.

Życzę wam tak czy siak, wesołych walentynek! :D mam nadzieję, że przynajmniej ktoś z was będzie miał swą walentynkę <33

That's all for now!

Liczba słów - 859

Pies i Okulary √ Eleven x Weza [Zakończone]Where stories live. Discover now