Butelka

845 47 36
                                    


Szłaś ciemnym korytarzem kierując się w stronę gabinetu gdy nagle usłyszałaś z oddali krzyk.

- W takim stanie się wybierasz do gabinetu naszego pedanta? - Zapytała Hanji podchodząc bliżej - Chodź tu - Zaczęła rozpinać górne guziki koszuli dzięki czemu odsłoniła kawałek dekoltu - Teraz możesz iść, a podziękujesz mi pózniej - Zaśmiała się życząc ci powodzenia.
Zapukałaś trzy razy stojąc przed drzwiami aby po chwili wejść bez żadnych formalności.

- Chyba należy ci się kolejna kara za brak kultury - Powiedział Levi siedząc przy biurku.

- Nie kuś - Zaśmiałaś się dwuznacznie - Od czego zacząć?

- Łazienka - Dodał krótko wracając wzrokiem do papierkowej roboty. Bez większej dyskusji wysłuchałaś polecenia przekraczając próg łazienki. Oczywiście ty swoim prostym okiem nie widziałaś potrzeby sprzątania ale nie miałaś zamiaru kłócić się więc przetarłaś wszystko na błysk. Cała robota zajęła około trzydzieści minut. Kiedy opuściłaś pomieszczenie nikogo nie zastałaś prócz uchylonych drzwi do sypialni. Zostawiłaś przyrządy na biurku kierując się w stronę pokoju.

- Skończyłam - Powiedziałaś przez uchylone drzwi.

- Tym razem już nie wejdziesz? - Powiedział z wyrzutem - Zostaw sprzęt, odniosę jutro - Wyszedł zza drzwi prawie zderzając się z twoją klatką piersiową co sprawiło, że sparaliżowana zrobiłaś krok do tyłu niestety kończąc na podłodze. Opierałaś się łokciami patrząc z dołu na chłopaka, który skurczowo naprężył mięśnie aby pomóc ci wstać - Przestaniesz być taką niezdarą? - Przełknął ślinę starając się skupić swój wzrok na twoich oczach.

- Rozpraszasz mnie - Prychnęłaś chcąc opuścić gabinet jednak Levi zatrzymał cię.

- Poczekaj - Zaczął zapinać guziki od koszuli niechcący zahaczając o twoją pierś przez co zrobiłaś się cała czerwone - Teraz możesz iść.

- Będziesz jutro na przyjęciu? - Zapytałaś, a chłopak pokiwał potwierdzająco głową.

{ Time skip }

- Mikasa powiedz jej coś! - Hanji zaatakowała dziewczynę która ledwo co przekroczyła próg - Nie chce ubrać ten czarnej kiecki!

- O nie nie - Warknęła czarnowłosa - Obiecałaś!

- Nienawidzę was - Wyrwałaś jednookiej czarny materiał kierując się do łazienki - Nie ma mowy - Powiedziałaś wychodząc.

- Wyglądasz za seksownie aby nie poleciał na ciebie! - Pisnęła Hanji.

- Jesteś niemożliwa - Pokręciłaś przecząco głową przyglądając się w lustrze. Czarny materiał przywierał do twojego ciała podkreślając wszelkie atuty. Dekolt idealnie odsłaniał piersi, a koronka wycięta na biodrach odkrywały skrawek twoich bioder. Długość była na siłę odpowiednia. Ubrałaś buty na lekkim obcasie przez co wydawałaś się wyższa - Wy też wyglądacie bosko - Dodałaś uśmiechając się do dziewczyn.

- No już, nie wstydźcie się - Złapała was za ręce prowadząc z pokoju.

Cała jadalnia która na codzień jest pusta nagle tętniła życiem. Na stołach znajdowały się skromne przystawki i o wiele za dużo alkoholu. W rogu sali znajdywał się jak zawsze zespół Erena. Razem z Hanji i Mikasą podeszłyście do reszty paczki.

- Witamy piękne panie - Powiedział Jean uśmiechając się. Mimo swojej sytuacji postanowił uczestniczyć na przyjęciu co sprawiło ci lekką radość

- Więc jaki plan na dziś? - Powiedziałaś ochoczo gdy nagle zobaczyłaś, że przy waszym stoliku siedział Levi z Arminem których wzrok był wprost na ciebie.

Levi x Reader - „ Pedant "Where stories live. Discover now