[05]

115 13 72
                                    

OBERSTDORF 2022.

     Daniel nie zmrużył oka przez całą noc. Przytulał przez ten cały czas Domena, od którego na kilometr waliło alkoholem. Tande nie spodziewał się, że Prevc ma aż tak słabą głowę do trunków. Przykryci byli kurtką, leżeli na kocu pod gołym niebem, na jednym z najwyższych budynków w mieście. Czasem ścisnął go mocniej, gdy jego myśli krążyły wokół wspomnień z chłopakiem. Ale cały czas nie mógł przestać myśleć o słowach Słoweńca, chciał je brać do siebie z dystansem, bo w końcu Domen był pod wpływem alkoholu, ale zawsze mówiono mu również, że po alkoholu mówi się to, czego nikt nie odważy się na trzeźwo.
   
     Gdy nad rankiem Prevc się obudził, Tande nie otworzył oczu, chociaż nie spał. Poczuł jak chłopak odsuwa się i wstaje, słyszał też jak nerwowo chłopak oddycha, i mógł przysiąc, że poczuł opadająca łzę na polik. Czuł na sobie wzrok i usłyszał niezrozumiałe dla niego słowa, wypowiedziane po słoweńsku. Słysząc jak mężczyzna odchodzi, nie wstał, nie próbował go zatrzymać. Nie potrafił, chodź bardzo tego chciał. Miotały nim uczucia i emocje. A on, gdy te przejmowały kontrolę, był cały sparaliżowany i nie potrafił wydusić słowa.

      — Wyglądasz jak trup — usłyszał gdy wrócił do swojego pokoju, który dzielił wraz ze swoim wieloletnim przyjacielem.

     — Oh zamknij się, Johann — mruknął Daniel zamykając drzwi i kierując się do łazienki, w celu przemycia twarzy bieżącą wodą.

     — Znowu on? Czemu ty nadal spędzasz czas z tym demonem? — Forfang oparł się o framugę drzwi i obserwował blondyna.

     — Domenem — poprawił go, jego kolega z drużyny nigdy nie przepadał za Słoweńcem i oceniał go nieprzychylnie, co doprowadzało Daniela do białej gorączki.

      — Jedna cholera, co tym razem tak ważnego sprawiło, że zostałeś z nim na całą noc? — Johann uderzał w rytm paznokciami o framugę. Mężczyzna był widocznie zazdrosny, co Tande zauważył. Forfang, gdy pochłaniała go zazdrość, mrugał nieregularnie oraz mimowolnie przekrzywiał głowę w lewą stronę. Daniel zastanowił się chwilę, czy powiedzieć mu co się wydarzyło.

      — Zagadaliśmy się— mruknął. Wiedział, że jeśli powie przyjacielowi prawdę, to ten wyśmieje Domena i rozpowie dosłownie wszystkim sekret Prevca, a tego Tande nie chciał najbardziej. Bo wiedział, że Domen wtedy już nigdy się do niego nie odezwie, nigdy nie przyjdzie na dach oraz nigdy nawet, na niego nie spojrzy.

       — Naprawdę nie rozumiem, czemu tyle czasu spędzasz z tym dzieciakiem — Forfang był zdenerwowany, miał zmarszczone brwi i wydęte usta — On nie zastąpi Ci Hakona — serce Daniela w tym momencie stanęło, nie mógł uwierzyć że Johann, jego najlepszy przyjaciel, osoba której ufał bezgranicznie, wypowie kiedykolwiek te słowa.

       — Ty nie...— podszedł do niego i złapał go za kołnierz koszulki podnosząc do góry — Nie masz prawa wymawiać tego imienia — rysa na sercu Tandego pogłębiła się.

       — Przepraszam Daniel, nie myślałem co mówię — Johann nerwowo przełknął ślinę — Błagam puść mnie.

     Tande puścił go z łomotem na ziemię, był zdenerwowany, ale jednocześnie chciało mu się płakać. Forfang wstał z ziemii, masując potylicę, którą uderzył w podłogę — Idę na śniadanie — rzucił szybko, by więcej nie ciągnąć rozmowy i wyszedł z pokoju. Zostawiając Daniela samego. Samego z tyloma myślami.

      Bo chociaż myślał nad tym wszystkim całą noc, to teraz słowa Forfanga go dobiły. Nie mógł dopuścić do siebie tego stwierdzenia, nie wierzył w te słowa. Domen był Domenem. A Hakon był Hakonem, jego ukochanym braciszkiem, z którym już nigdy nie mógł porozmawiać. Ale przy Domen nie czuł się jak przy nikim innym, Prevc zawsze go fascynował, ale nie tylko on. Daniel ogólnie lubił ludzi i chciał dowiadywać się o nich jak najwięcej. Ale teraz miał kompletny mętlik w głowie. Domen był uroczy, dziecinny i ambitny, chociaż jednoczenie niezwykle upierdliwy i ze zbyt czarno-białym widokiem świata. Daniel podziwiał go, uwielbiał spędzać z nim czas i gdy nie było go obok, czuł się, jakby ktoś wyrwał z niego duszę. Ale czy można to było nazwać miłością?

PARADOKS - Domen Prevc × Daniel Andre TandeWhere stories live. Discover now