Rozdział 16 | Prawdziwa miłość

31 10 4
                                    

Siedziałem z Emilią na ławce przed szkołą. Było zimno i chciałem już wrócić do domu, jednak wiceprzewodnicząca skutecznie i silnie oplotła się wokół mojego ramienia tak bym nie mógł się poruszać. Oczekiwała mojego towarzystwa, chociaż mi nie zależało by z nią być. Próbowałem się wymigać i prawdopodobnie byłem już blisko sukcesu, o ile nie pojawiłyby się koleżanki Emilii. Martyna usiadła z nami, a Julka stała i zaczęła gadać.

— Mecz chłopaków był świetny! Tak dobrze grali, prawda? A twój brat, Filip, był najlepszy. Był taki szybki i silny... ach, nic dziwnego, że jest kapitanem drużyny.

Poprawiłem okulary. Chcąc wyprowadzić ją z błędu, powiedziałem:

— Mylisz się. Filip jest okropny.

Julia zaśmiała się z moich słów.

— Każde rodzeństwo ma między sobą jakieś kłótnie, ale to nie oznacza, żeby od razu tak-

— Po prostu chcę cię ostrzec, że nie warto za nim biegać, bo on jedyne za czym biega to za piłką, a nie za dziewczynami.

Wtedy zaczęła się prawdziwa kłótnia, której nie powinienem był zaczynać. Okazuje się, że rozgniewanie kobiet to jedno z najniebezpieczniejszych zdarzeń, za które powinno być przyznawane leczenie. Julia zdenerwowała się do tego stopnia, że zaczęła mnie wyzywać i na mnie krzyczeć. Wtedy też Emilia zaczęła mnie bronić.

— Kajtek chciał ci pomóc.

— Nie chcę pomocy od kogoś takiego-! Ugh! Takiego tchórza i... oszusta!

— To ja może już pójdę... — chciałem wykorzystać sytuacje.

— Nie, zostań — naciskała Emilia.

— Nie, idź sobie! — zawołała Julia.

— Okej, idę!

— To ja idę z tobą — postanowiła Emilia. — Przejdziemy się?

Kiedy tak uśmiechała się do mnie miło i stawała za mnie murem, nie umiałem jej odmówić. Po tym wszystkim co między nami się działo, Emilia wbrew wszystkiemu była mi najbliższa. Dobrze się znaliśmy, byliśmy ze sobą szczerzy i nie musiałem przy niej oszukiwać ani ona nie musiała udawać przy mnie. Była dobrą przyjaciółką... póki nie stała się natrętna.

Szliśmy razem, trzymając się za ręcę. Emilia prowadziła gdzieś, gdzie nie było tłoku. Wszedłem za nią do parku, cały czas słysząc tylko dźwięk jej głosu, bo nie mogłem skupić się na tym co mówi. Nie wiedziałem o czym mówi, póki nie usłyszałem jednego, słowa klucz:

— ...Bartkiem...

Spojrzałem na nią wyraźniej i zapytałem:

— Co mówiłaś?

Wtedy zawibrował mój telefon, a na wyświetlaczu pojawiło się owe imię.

— Bartek do mnie dzwoni.

— Nie odbieraj — zakazała Emilia.

— Dlaczego? — zapytałem, patrząc na nią dziwnie.

— Ponieważ... chciałam z tobą porozmawiać.

— Cały czas rozmawiamy... — burknąłem pod nosem, a ona wtedy rozłączyła się. — Ej!

— Ja cały czas mówię, a ty mnie nie słuchasz.

To była prawda, dlatego zrobiło mi się wtyd. Chociaż wolałem teraz być w domu i rozmawiać przez telefon z Bartkiem by dowiedzieć się, dlaczego do mnie dzwonił, to musiałem skupić się na Emilii. Schowałem telefon do kieszeni i trzymając nadaj jej dłoń, spojrzałem na nią wyraźniej. Zapytałem:

Nieszczęśliwa miłość | BxBWhere stories live. Discover now