5. Jarema

118 6 0
                                    

Przekręciłem się na krześle, próbując utrzymać koncentrację na wysokim poziomie, jednocześnie słuchając swojej towarzyszki. Wiktor, jak zwykle, postarał się zorganizować piękną, lecz mało inteligentną kobietę. Tak postrzegano nasze życie. Potencjał płci przeciwnej rzadko był doceniany, a jeszcze rzadziej mógł być w ogóle rozwinięty. Liczył się atut wizualny.

- Jesteś dziś nieobecny - szczęśliwie siedzący na przeciw, obłapujący dwie kobiety, Marcus oderwał mnie od sztucznie tworzonej konwersacji. Podnosząc na niego wzrok, nie spodobało mi się, że właśnie pieprzy palcami jedną z nich. Nie tak załatwiałem interesy i po woli kończyła się moja cierpliwość.

- Sam dobrze wiesz, że często okoliczności nie definiują sytuacji, w jakiej się znajdujemy - starałem się wytrzymać naciski jego spojrzenia.

- Wymagam za to, żeby osoby, z którymi pracuję, wykazywały jak najwyższy stopień kultury osobistej.
Widziałem już jakiś czas temu w jego spojrzeniu irytację, która najwidoczniej z każdym momentem rosła. Nie mogłem poradzić nic na jego narcystyczne usposobienie, jednak nie miał prawa ustalać zasad. Zależało mi na współpracy, jednak nie na tyle, żeby tracić własną wartość. Niemcy nie były moim terenem, ale Anglia owszem. Sam potrzebował mnie bardziej.

- Nie mam zamiaru tego podważać. Zastanawiam się jedynie, jaki poziom Ty reprezentujesz - chciałem brzmieć na swobodnego, chociaż sytuacja zdawała się nabierać dynamiki.

- Raczej wziąłbym pod uwagę, co się dzieje we własnych szeregach.. Ile to? Trzydzieści osób musiałeś już usunąć, bo ktoś chce Twojej głowy - zapytał z wyższością w głosie.

- Pamiętaj, że stabilność Twojej sytuacji w każdej chwili może się zmienić.

Widziałem, jak wyraz jego twarzy zmienia się na coraz bardziej pochmurny. Nie potrafił trzymać emocji na wodzy i prędzej, czy później to musiało go zgubić.

- Przyszedłeś tutaj, żeby mi grozić - zapytał rozwścieczony, poprawiając się na sofie.

- Przyszedłem tutaj robić interesy, Ty za to wolisz pieprzyć niechętne dziwki. Moje ostrzeżenie znalazło się tutaj całkiem przypadkiem, ale zdaje się, że słusznie - warknąłem i rzuciłem na stół klucze od penthouse'u.

Koniec z niemiecką gościnnością.

- Sam przed chwilą powiedziałeś, że okoliczności nie definiują sytuacji - rozgrzał napiętą krtań i zaciśnięte gardło, patrząc na leżące przed nim klucze.

Miałem nadzieję, że rozumie, co to oznaczało.

- Tak, więc to zostawmy. Nie trzeba dodać nic więcej - powiedziałem i ruszyłem w kierunku wyjścia.

Po raz kolejny tego wieczoru musiałem wyjść, tym razem ostatecznie, chociaż nie zależało mi na tym, żeby urazić przyszłość moich interesów na terenie Niemiec. To właśnie na imprezach Grovenhaven dokonywał najważniejszych transakcji. Interes kręcił się właśnie w ten sposób. Tymczasem niezależnie od intencji konkurowałem z nim. Dobitnie pokazując to, wychodząc właśnie z loży, aby sprawdzić, czy dziewczyna została znaleziona. Groven za to odebrał ode mnie ziarno niepewności.

- Szukajcie jej - warknąłem jeszcze raz do słuchawki, przeczesując pośpiesznie włosy.

Wiedziałem już, że udało jej się zniknąć. Zagadką pozostał póki co sposób jej zniknięcia. Zaskoczyła mnie swoją pomysłowością tylko na moment. Mój wilk tymczasem był wysoce zmotywowany, żeby jak najszybciej ją odznaleźć.

Opierając się o balustradę ogródka działowego, zrobiłem krótki rachunek sumienia. Pierwszy błąd popełniłem pół roku temu, kiedy zamiast wsiąść do auta i odjechać, rzuciłem się w pogoń za mrówką. Kolejny dziś, kiedy nie potrafiłem odpuścić, a pokusa okazała się silniejsza. Z tym, że tym razem zwróciłem uwagę zbyt wielu ludzi. Czułem, że prędzej, czy później przyjdzie mi zapłacić za zainteresowanie tą dziewczyną. Musiałem zatem mieć bardzo dobry plan, bo tym razem to już nie był przypadek. Chciałem sprawdzić, kim była. A w moim świecie za impulsem zawsze szła lawina.

Wsiadając do samochodu, pośpiesznie odpalałem nagranie z kamer hotelu. Materiał, który mnie interesował, miałem już podobno mieć w raporcie. Włączyłem nagranie i przez pierwsze kilkanaście sekund nic się nie działo. Obraz nie odzwierciedlał najwyższej jakości, aczkolwiek to, co chciałem zobaczyć, było wystarczające. Na kolejnych klatkach pojawiła się drobna blondynka w sukience z innym motywem, natomiast buty zdecydowanie należały do Noe. Co zatem się z nią stało? Na odpowiedź czekałem dokładnie szesnaście sekund. Potem drzwi od łazienki otworzyły się, a ona wyszła wmieszana w grupie przypadkowych kobiet. Chwyciłem oddech i trzymałem go, aż pierwsze uniesienie opadło, zwracając uwagę na jej sylwetkę. Miała teraz na sobie obcisłą srebrną sukienkę, która ledwie zakrywała jej pupę i wysokie szpilki. Każdy skrawek tej sukienki uwydatniał jej atuty. Nie mogłem oderwać spojrzenia od przebiegającego pomiędzy moimi oczami kształtu klepsydry. A chwilę później, gdy odwróciła głowę na kilka sekund, od niewyraźnego wyrazu twarzy. Dziewczyna z pewnością nie była szczęśliwa.

Zaraz po przeanalizowaniu nagrań, skontaktowałem się z Wiktorem, który nadzorował poszukiwania, a potem z trzema szefami zespołów, którzy otrzymali ode mnie wysłane instrukcje wraz z wizerunkiem.  Musieli jak najszybciej ją znaleźć. Liczyłem tym razem na wykazanie się Magika. Profilowanie na podstawie monitoringu miejskiego nieraz załatwiło sprawę szybciej,  niż można by przypuszczać. W tym samym czasie mój kierowca dbał o to, żebym jak najszybciej dotarł do willi na przedmieściach. Musiałem być gotów, aby przyjąć mojego gościa. A przedtem sprawdzić, na ile będzie to bezpieczne miejsce dla nas wszystkich.

POMYŁKAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz