Rozdział 2. Już wtedy wiedziałem, że będziesz moja.

32 8 1
                                    

Zastanawiające jest, o czym człowiek myśli w takiej chwili? Niektórym całe życie przelatuje przed oczami, inni myślą o śmierci. Ja myślałam o swoich bliskich. O mojej mamie. Mojej kochanej mamusi, która zawsze była taka wyrozumiała i dawała całe swoje serce, o tacie, który zawsze był moim oparciem, moim bracie, na którego mogłam zawsze liczyć, nawet jeśli kłóciliśmy się niemiłosiernie. O blondwłosej niewieście, którą kochałam całym swoim sercem i miałam w niej pełne oparcie, o Roni, która zawsze wiedziała, jak mi pomóc i o niezawodnym Dannym, który kurwa tak bardzo działa mi na nerwy ostatnio, a jest dla mnie, jak brat. Co jest w tym najgorsze?

Nie powiedziałam im, że ich kocham.

To jest jedyne, czego w tym momencie cholernie żałuję, ale chyba na tym polega życie. Nie znamy dnia i godziny, plan na nasze życie zna tylko Bóg. Tak cholernie się bałam.

Modliłam się, abym się obudziła zaraz w moim łóżku i okazało się to wszystko snem. Niestety tak się nie wydarzyło. Zostałam wypchnięta do samochodu, na głowie miałam worek, który został mi zdjęty. Chciałam wyjść z pojazdu, ale drzwi zostały zamknięte. Wzięłam głęboki wdech i chciałam krzyczeć, ale byłam już bezradna.

- Mówiłem, że się dziś zobaczymy Gabriello. - usłyszałam męski, bardzo niski głos.

Bałam się otworzyć oczy, ruszyć chociażby na milimetr. Byłam cała spięta i wręcz chciałam wtopić się w drzwi.

- Otwórz oczy. - nakazał, ale ja nie mogłam. - Proszę.

Powoli otworzyłam jedną powiekę, następnie drugą. Moim oczom ukazał się fotel pasażera przede mną i przyciemniane szyby wszędzie. Za kierownicą siedział kierowca, a za oknem zobaczyłam jeszcze jednego mężczyznę w średnim wieku, który stał obok auta.

- Spójrz na mnie. - nieprzyjemny dreszcz przeszedł po moim ciele, ale zrobiłam co nakazał. Bałam się i jedyne, co mogło mi pomóc to robienie to czego kazał.

Mężczyzna miał nie więcej niż 40 lat, jego brązowe włosy opadały mu na czoło. Brązowe oczy patrzyły wprost w moje brązowo-zielone. Był dobrze zbudowany, na sobie miał granatowy garnitur. Widziałam wszystko bardzo dobrze przez zapaloną lampkę.

- Tak bardzo nie mogłem doczekać się tego spotkania, nawet nie wiesz jak się cieszę.

- K-Kim jesteś? - wychrypiałam w końcu i poczułam suchość w gardle.

- Oh, gdzie moje maniery. Najmocniej cię przepraszam. Nazywam się Gavin Black.

- Możesz mi wytłumaczyć co ja tu robię? - odparłam. - Oraz po co ta karteczka i kwiaty?

- Gabriello, pierwszy raz zobaczyłem cię na balu. - spojrzałam na niego z zaciekawieniem i strachem jednocześnie. - Balu pożegnalnym byłego burmistrza, na którym byłaś z rodziną. Pamiętam do teraz twoją granatową sukienkę i to jak pięknie wyglądałaś. Już wtedy wiedziałem, że będziesz moja. - westchnął. - Od razu po powrocie z balu rozpocząłem poszukiwania. Nie trudne to było, jak wiadomo w tych czasach praktyce każda młoda osoba ma jakieś konta w social mediach.

Patrzyłam na niego niezidentyfikowanym wzrokiem, spodobałam się jakiemuś mężczyźnie, który był pewnie starszy od mojej mamy lub w jej wieku. W dodatku mam jebanego stalkera, no lepiej być nie mogło.

- Gabriello, naprawdę jesteś jeszcze piękniejsza z bliska niż z daleka, kiedy ci się przyglądałem. - złapał za mój podbródek, kiedy odwróciłam wzrok. Dotknął mojego policzka, a ja poczułam obrzydzenie, jakiego nie czułam jeszcze nigdy. Łzy napłynęły mi do oczu. - Jesteś taka piękna.

- Dlaczego ja? Zostaw mnie, proszę.

- Gabriello, nie mogę cię zostawić, w końcu udało mi się cię zdobyć i nie odpuszczę. Jesteś moja. - pierwsze łzy spłynęły po policzku. - Dobrze nie będę cię już dzisiaj zadręczał. - zdziwiłam się na jego słowa.

Niewidzialne szczęścieWhere stories live. Discover now