Rozdział 7 - Ostateczna decyzja

181 18 10
                                    

Mężczyzna w granatowym kimonie, spojrzał się na obraz znajdując się przed nim. Nie był to jednak obraz namalowany, a wyhaftowany na białym materiale.
Znajdował się na nim fioletowo-czarny smok, który oplatał swoim ciałem miecz wbity w skałę. Broń wyglądała dosyć zwyczajnie, oprócz tego, że w jej głowicy zostało wyhaftowane zielone oko, które mieniło się różnymi odcieniami tego koloru.
Czarnowłosy, przesunął świecie, które się paliły się przed obrazem. Nie chciał by przypadkiem materiał zajął się ogniem i co gorsza, zniszczyłby obraz tak ważny dla jego rodu! To byłaby straszna tragedia gdyby coś takiego się stało.

— Panie Lee — asystent mężczyzny, zajrzał do pomieszczenia — Ktoś do pana przyszedł.

Skinął głową i wstał z maty, na której przed chwilą siedział. Ostatni raz rzucił okiem na obraz i wyszedł z pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi. Jedynie ten pokój był zbudowany i ozdobiony w stylu japońskim. Cała reszta domu, a w zasadzie to można powiedzieć, że nawet willi, została już zbudowana w nowoczesny sposób. Aang Lee uwielbiał styl japoński jednak niezbyt chciał by jego dom był całkowicie w takim stylu. Ale nie znaczyło to, że w niektórych miejscach lub na terenie domu, nie pojawiały się elementy kultury japońskiej.

Aang Lee - genialny biznesmen i naukowiec, który zbudował parę tysięcy znanych wynalazków. Po paru latach swojej działalności, udało mu się zarobić parę milionów! Nie był jednak tak popularny jak jego rywal - Mr. Beast. Od paru lat ze sobą konkurują o miano geniusza. Ale jak na razie, końca w tej potyczce nie widać.
Lee był już w dosyć podeszłym wieku, jednak nienawidził kiedy ktoś nazywał go "starcem". Dalej czuł się młodziej, nawet pomimo paru szarych włosów.

Kiedy wyszedł z pomieszczenia, zaczął iść korytarzem do salonu. Czarnowłosy spojrzał się w stronę szyby, która ciągnęła się wzdłuż korytarza i pokazywała tylni teren domu. Dla niego, nie było to nic niezwykłego. Ogród kwiatowy i jezioro. Codzienny widok.

Nie minęło parę minut, a mężczyzna dotarł do salonu, wchodząc do niego przez otwarte drzwi. Ten pokój był jednym z większych. Na środku pomieszczenia, znajdowało się okrągłe wgłębienie, gdzie po bokach stały dwie czarne kanapy, a pomiędzy nimi mały, drewniany stolik kawowy.
Na jednej z kanap już czekał gość. Był to człowiek, ubrany w dość nietypowy sposób. Na twarzy założoną miał czarną maskę z białymi wgłębieniami w miejscach gdzie powinny znajdować się oczy. Na bokach maski wyświetlały się białe pasma, które sięgały aż do brzegów.
Ubrany był w czarny, jednoczęściowy strój, na który założył, tego samego koloru, płaszcz. W pasie można byłoby zauważyć pasek z przypiętymi, różnorodnymi, nożami i paroma innymi przedmiotami.

— Myślałem, że spotkamy się dopiero w biurze, Eresie — powiedział na powitanie Lee, siadając na drugiej kanapie.

— Nie mam czasu by czekać na ciebie w biurze — odezwał się tamten za pomocą zniekształconego głosu — Mam lepsze rzeczy do roboty niż czekanie pół dnia, aż w końcu się ruszysz z domu.

— Jak zawsze miły.

— Nigdy nie zamierzałem być miły dla ciebie.

— Wiem, powtarzasz się — czarnowłosy machnął dłonią, odwracając wzrok w kierunku okna — Co z C-KSG5?

— Została tylko powłoka.

— Nie dobrze, nie dobrze. Jak dobrze pamiętam to twoim zadaniem było przypilnowanie by projekt wrócił do mojego laboratorium — odrzekł, kiedy służący podał mu szklankę z drinkiem — Ale z tego co słyszę już go tam nie będzie.

— Nie moja wina, że zaczyna się tam kręcić mnóstwo osób.

— Było trzeba pomyśleć i coś z tym zrobić! Ty wiesz ile nad tym projektem spędziłem czasu?! — prychnął, mierząc zamaskowaną osobę wzrokiem — To miał być przełom w mojej karierze! Ile osób by się biło, żeby tylko to zdobyć!

Skok w nieznane || Spider-Dream 🕸️Where stories live. Discover now