five

1K 66 9
                                    

Melisa po raz dziesiąty w ciągu dwóch minut sprawdzała swój telefon. Nie miała ani jednej wiadomości, ani połączenia od Brooklyn'a*. Spóźniał się już 10 minut. Westchnęła zrezygnowana, schowała telefon do kieszeni spodni. Spojrzała przed siebie. Czy jej oczy ją myliły? Przyjrzała się mocniej i była pewna, że to właśnie on zmierza w jej stronę. Poznawała jego sposób chodzenia i pewność siebie, która biła z daleka.

-Hej.-przywitał się

-10 minut.-odparła, nawet nie odpowiadając na jego przywitanie

-Wiem, przepraszam były korki.-odparł drapiąc się po karku

-Okej, nie ważne.-machnęła ręką

-Dlaczego miałem przyjść pod supermarket?-zapytał

-Bo musze zrobić zakupy, a ty mi pomożesz.-odpowiedziała

-Umm... Okej.-wzdrygnął się-Więc to robią normalni nastolatkowie?-zapytał kiedy zmierzali do drzwi sklepu

-Tak.-odpowiedziała krótko Melisa

-Zdradzisz mi resztę planów na dziś?-zapytał

-Nie, dowiesz się w swoim czasie.-odparła

-Brzmi kusząco.-odpowiedział to takim głosem, że Melisie zmiękły nogi jednak tylko na moment.

Nadal była na niego zła, ale teraz nie aż tak bardzo.

Weszli do sklepu, Melisa miała całą listę produktów, które musiała kupić. Gdy już znaleźli prawie wszystko, bo oczywiście paru rzeczy nie było, poszli do kasy. Zapakowali wszystko w 4 duże torby.

-Masz zamiar iść z tym wszystkim do domu?-zapytał, gdy wyszli ze sklepu

-Nie, pojedziemy metrem.-odparła

-Umm...okej.

*

Gdy już byli w metrze, nie odzywali się do siebie ani słowem. Brooklyn wyglądał jakby chciał coś powiedzieć, ale chyba gdy zobaczył minę Melisy, powstrzymał się od tego, bo ona nadal wyglądała jakby była zła na niego.

-Masz zamiar cały dzień się nie odzywać?-w końcu przełamał się i zapytał

Melisa tylko na niego spojrzała i już chciała odpowiedzieć, kiedy metro zatrzymało się na ich przystanku. Wysiadła z niego, a on za nią. Wyszła ze stacji, a on cały czas próbował ją dogonić. W końcu udało mu się to zrobić.

-Odpowiesz?-zapytał jej, ale ona nawet na niego nie spojrzała-Masz zamiar być obrażona przez cały dzień za to, że się spóźniłem 10 minut?-zapytał, ale sam znał odpowiedź na to pytanie, przynajmniej twierdził, że zna-Mel proszę odezwij się.

Dziewczyna spojrzała na niego piorunując go wzrokiem.

-Dla Ciebie Melisa.-poprawiła go, a chłopak przewrócił oczami

Do samego domu nie odzywali się już do siebie, ani słowem.

Dziewczyna otworzyła drzwi i od razu rzuciła wszystkie torby, chłopak zrobił to samo.

-Wczoraj bawiliśmy się świetnie, a dziś? Możesz mi powiedzieć o co ci chodzi?-zaczął Brooklyn

-O nic.-odparła szybko Mel, wzięła jedną torbę i poszła do kuchni

-Przecież widzę.-poszedł za nią

Ona zignorowała go i zaczęła wypakowywać zakupy.

-Przyniesiesz resztę zakupów?-zapytała

-A powiesz mi o co ci chodzi?-stanął na przeciwko niej

-Nie wiem.-westchnęła

-Nie wiesz czy mi powiedzieć czy nie wiesz o co chodzi?-spytał zdezorientowany

-Drugie.-odwróciła głowę w drugą stronę

-Coś cię boli i to widać.-powiedział, chwycił za jej podbródek i uniósł jej głowę do góry, aby spojrzała na niego. Ona westchnęła zrezygnowana i pokiwała głową.

-Bo ty tak nagle weszłaś do mojego życia, ja się nawet o to nie prosiłam i pewnie tak szybko jak do niego weszłeś, wyjdziesz. A wiesz co jest najlepsze, że miałam cię za zupełnie inną osobę, a ty okazałeś sie zupełnym przeciwieństwem i ja sama nie wiem co mam z tym zrobić. To twoja wina.-zaczęła uderzać pięściami w jego klatkę piersiową, jednak on złapał ją za nadgarstki, a potem przytulił do siebie

-Spokojnie.-wyszeptał jej do ucha, gładząc ją po włosach

Gdy już dziewczyna się uspokoiła spojrzał na nią i kciukiem otarł łzy, które spływały po jej policzku.

-Już wszystko dobrze?-zapytał ją

-Tak.-pokiwała głową pociągając nosem

*

Po całym ogrodzie roznosił się ich śmiech. Jeszcze godzinę temu nikt nie powiedziałby, że teraz będą się tak zachowywać.

-Przestań oblewać mnie wodą!-krzyknęła Melisa i sypneła go ziemią od kwiatów

-No weź to nowe buty.-jęknął Brooklyn, a dziewczyna tylko wytknęła język w jego stronę

Chłopak wytrzepywał z butów ziemie, a Mel wykorzystała okazje i włączyła spryskiwacze. Natychmiast zerwał się z ziemi i podbiegł do Melisy na tarasu.

-Tak chcesz się bawić.-powiedział i wziął ją na ręce wbiegając w strumienie wody, niestety poślizgnął się i wylądowali na ziemi śmiejąc się z tego. Dziewczyna pozbierała się z chłopaka o wstała, po chwili on również wstał o swoich siłach.

Popatrzyli na siebie nawzajem, byli cali mokrzy.

*

Gdy już wyschli, postanowili, że obejrzą film.

-Możesz wybierać.-powiedziała Melisa, podając chłopakowi stertę płyt DVD.

-Może być to.-podał jej płytę

-Dary Anioła miasto kości.-przeczytała tytuł-Kocham to.-dodała

Włączyła film i przyniosła z kuchni miskę z popcornem. Usiedli obok siebie.

-Ja nie gryzę.-powiedział Brooklyn widząc jak daleko od niego usiadła Melisa

Dziewczynie zrobiło się trochę głupio i przybliżyła się do niego. Chłopak objął ją ramieniem.

-Ręka.-zwróciła mu uwagę, a on zaśmiał się i zabrał swoją rękę

Melisa z uwagą oglądała film choć widziała go już z milion razy. Chłopak co chwile spoglądał na nią.

Gdy film się skończył Mel spojrzała na Brooklyn'a. On spał już w najlepsze. Nie chciała go budzisz, bo wyglądał tak nie winie. Przykryła go tylko kocem.

-Śpi dobrze.-powiedziała do niego choć wiedziała, że on tego nie słyszy

_________
*nie jestem pewna czy dobrze odmieniłam

Fame [b.b]✔️Donde viven las historias. Descúbrelo ahora