Zwyczajny chłopak

0 0 0
                                    

Wstaję znowu rano, ubieram się prędko
Trzeba iść już z domu, nie czuję się rześko
Chciałbym jeszcze pospać, czy trochę odpocząć
Czuję, że przez natłok mogę w kalendarz kopnąć
Znowu mi się nie chce, znowu nie mam siły
Znowu chcę do domu, czuję się pobity
Wszędzie roboty pełno, gdzie tam odpoczynek
Będę robił dalej, lecz dajcie mi chwilę
Znowu dzień jest długi, ciągnie się jak rzeka
Choć w końcu się skończył, to nie ma co zwlekać
Szybko zjeść posiłek, zamienić ubrania
Przyszedł czas na trening i to bez gadania
Nie zawsze wychodzi, czasem jest to lipa
Lecz właśnie w ten sposób buduje się siła
Jeszcze jedna seria i jeden kilometr
Czuję, że dam radę, wszak czuję się zdrowy
I chociaż pod koniec jestem jak obity
I oczy mi znowu uciekają z orbity
Jedno wiem na pewno, jestem z tego dumny
Wyróżniam się z tłumu, bo niszczę kolumny

To jest ten zwyczajny chłopak
Który idzie wciąż przed siebie
Choć czasem widzi na opak
To zamierza skończyć w niebie
I nie możesz go zatrzymać
Choć nie wygląda to ciężko
Nic nie może go powstrzymać
Całe życie walczy z klęską/x2

"Ja to bym tak nie mógł, ale to jest ciężkie"
"Jesteś bardzo twardy, Twoje brzemię wielkie"
"Mi by się nie chciało, dawno bym odpuścił"
Lecz ja wtedy wolę apatii nie dopuścić!
Chociaż nie jest łatwo, życie kopie po dupie
Czasem bardzo ciężko, gdy po krzyżu łupie
To wciąż mam empatię, siłę do tworzenia
Jak i chcę uciekać od przyszłego wypalenia
Praca bywa nudna, dzieje się niewiele
Lecz wolę pracować niż żebrać w kościele
Widzieć, że wszystko co mam, to jest ciężka praca
Widzieć, że wysiłek w końcu się opłaca
Móc pokazać mamie, że ma powód do dumy
Kiedy widzi moje wyniki i sumy
Od zawsze przed siebie, nie ma, że za ciężko
Jak nie mogę biegiem i czołgać się ciężko
Byle cal po calu, ale wciąż do celu
Chcę zobaczyć w końcu co widzi nie wielu
Chcę też w końcu ujrzeć źródło wielkiej siły
Móc sobie powiedzieć, że jestem szczęśliwy

To jest ten zwyczajny chłopak
Który idzie wciąż przed siebie
Choć czasem widzi na opak
To zamierza skończyć w niebie
I nie możesz go zatrzymać
Choć nie wygląda to ciężko
Nic nie może go powstrzymać
Całe życie walczy z klęską/x2

Praca po pięćdziesiąt godzin? Reszta trening, dieta
Czas na odpoczynek? W weekendy i święta
Chociaż bywa hardcore, czasem padam na twarz
Wtedy motywacji, daje mi ludzki grymas
Wyraz tej zazdrości, gdy widzą osiągi
Myślą, że przyszło łatwo, więc chcą podciąć nogi
Lecz ja stoję hardo, presji się nie poddam
A gdy mi zadasz cios, z wielką chęcią oddam
Mnie Ty nie poruszysz, ja Ciebie obalę
Zdziwiło skąd ta siła? Uwierz, nie chcesz jej wcale
Życie w ciągłej walce, która weszła w nawyk
Choć wygląd zwyczajny, to serce jest antyk
Hart ducha ten starszy niż pokolenie Z
Bo nie czuję bólu, nawet gdy gryzie pies
Rzadko się uśmiecham, nie mówię że nigdy
Wiele rzeczy pamiętam, które dodają siły
Gdyż wiem gdzie zacząłem, w biedzie i słabości
Wiem gdzie jestem teraz - mogę łamać kości
Ten zwyczajny chłopak zerwał się z łańcucha
Teraz ogółu społeczeństwa już więcej nie słucha

To jest ten zwyczajny chłopak
Który idzie wciąż przed siebie
Choć czasem widzi na opak
To zamierza skończyć w niebie
I nie możesz go zatrzymać
Choć nie wygląda to ciężko
Nic nie może go powstrzymać
Całe życie walczy z klęską /x2

w poszukiwaniu siebieDonde viven las historias. Descúbrelo ahora