Topielica

17 0 0
                                    

Dorastając, uczyłam się o wróżkach, południcach, elfach I wiedźmach. Od kiedy pamiętam, uwielbiałam słuchać starej Bogny, która przy ognisku zwykła opowiadać nam historie tragiczne I romantyczne, ktore sprawiały, że serce szybciej biło, a dusza zaczynała się poruszać. Z tysiąca zapierających dech w piersiach, magicznych istotach, szczególnie interesowały mnie jednak topielice.

Kobiety, ktore żywiły sie promieniami księżyca I śpiewały cudownymi, słodkimi głosami. Wychodziły w pełni księżyca I tańcowały, aż ich nogi zaczynały obdzierać się od kamieni jeziora:

- Mira! Mira! - usłyszałam nagle z oddalone wołania mojej matki

Zerwałam się na równe nogi I wybiegłam z lasu zostawiając moje ulubione mulisko w odcieniu malachitu I zieleń lasu. Ściółka lekko drażniła moje bose stopy, a ciepły, letni wiaterek grzał moje plecy. Gdy zaczęłam się zbliżać do wioski, moja mama zaczęła machać ręką, sygnalizaując, że mam do niej przyjść.

- Jestem matko – powiedziałam

- Gdzież ty się szwędała? Znowu włóczyłaś się po lesie? Ja tu biedna pracuję na polu, a ty jak zawsze myślisz tylko o sobie. – popatrzyła się na mnie swoim besztający wzrokiem

- Przepraszam matko, chciałam tylko pozbierać grzyby na noc świętojańską. – skłamałam

- Gdzie w takim razie grzyby, gdzie koszyk?

- Zostawiłam je w lesie, gdyż przybiegłam jak najszybciej, bo mnie wołałaś. – odpowiedziałam nie dając poznać po sobie zakłopotania.

- Ahh dobrze, rozumiem... Przynieś pełny koszyk przed zachodem słońca, a potem musisz pomóc ojcu przynieść ryby.

Kiwnęłam głową I odeszłam w pośpiechu. Miałam nadzieję, że nikt nie odkryje mojego małego skarbu – książki opowiadającej o demonach I wróżkach mieszkających w lasach. Chowałam ją zawsze pod kamieniem w pobliżu strumyka. Uważałam jednak bardzo, aby jej nie pobrudzić. Mało kto posiadał książki w naszej wsi. To była moja jedyna książka, dzięki której nauczyłam się czytać. Nauczyła mnie tego Bogna. Moja starsza nauczycielka była dla mnie jak druga matka. Cieszyła się szacunkiem mieszkańców, ale jednak każdy jej się obawiał. Nazywali ją wiedźmą, albo szarlatanką. Nikt nie ośmielił się jej jednak wyzywać, gdyż potrafiła leczyć, oraz czytać I pisać.

Pospiesznie pobiegłam, aby znaleźć kosz. Nie martwiłam się jednak, czy znajdę grzyby, bo widziałam po drodze wiele maślaków. Gdy niebo oblało się odcieniami fioletu I żółci, zaczęłam wracać do wioski. Mój domek, a raczej chatka o pobielanych ścianach przywitała mnie ciszą. Pewnie rodzice jeszcze pracowali, więc położyłam kosz na dębowym stoliku I wyszłam z powrotem na zewnątrz.

Poszłam w kierunku jeziora. Zobaczyłam mojego ojca zbierającego sieci I zdobycze. Zawsze wypływa przed świtem, aby łowić. Z reguły widzę zmęczenie w jego oczach, jednak dzisiaj wydawały mi się one wykończone. Podeszłam do niego i zapytałam, o to, w czym pomóc. On popatrzył się na mnie niezrozumniałym dla mnie spojrzeniem i zaczął mówić:

- Wszystkie sieci zostały zerwane oprócz moich. Chciałbym, abyś dzisiaj wyjątkowo poszła do Bogny i zapytała się co mamy zrobić. Rybacy boją się że to topielce

Zdziwiona, ale i zaintrygowana zaczęłam iść w kierunku małej drewnianej chatki w lesie...

Kamu telah mencapai bab terakhir yang dipublikasikan.

⏰ Terakhir diperbarui: Apr 21, 2022 ⏰

Tambahkan cerita ini ke Perpustakaan untuk mendapatkan notifikasi saat ada bab baru!

Legenda zapomnianychTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang