III

157 6 2
                                    


Prowadzili mnie do jedne z ciężarówek. Kiedy kątem oka spojrzałam na swoje mieszkanie wchodziło do nich kilku mężczyzn od razu się zdenerwowałam aby nie znaleźli mojej walizki. Całe życie pilnowałam jej nie po to aby teraz kilku przygłupów to zniszczyło. Ale w sumie walizką niczym cię nie wyróżnia więc nie powinni jej nawet zauważyć.

Wsiadłam do vana w którym ku mojemu zdziwieniu siedział kapitan ameryka i czarna wdowa spoglądali się na mnie z nieufnością, jechaliśmy jakieś 5 minut, w pewnym momencie poczułam szarpnięcie co oznaczało że się zatrzymaliśmy. Agęci z logiem T.A.R.C.Z.A. wstali , a jeden z nich otworzył drzwi drugi złapał mnie z ramię tak jakby bał się że ucieknę, spokojnie nie zamierzam po prostu będę udawała że o niczym nie wiem. I sami mnie wypuszczą.

Dwójka przygłupów zaczęła prowadzi mnie w stronę budynku, to Stark Tower gorzej nie mogłam trafić. Weszliśmy do budynku a potem pojechaliśmy windom w górę. Gdy winda się zatrzymała zaczęliśmy iść w kierunku jakiegoś pomieszczenia. Po otworzeniu drzwi pokoju ukazał się mały metalowy stolik i dwa krzesła.

Posadzili mnie na jednym z krzeseł przymocowali kajdanki do haczyka przyczepionego do stołu i wyszli. Siedziałam tak około 2 minuty kiedy do pokoju wszedł ciemnoskóry mężczyzna z klapką na jednym oku. Usiadł na przeciwko mnie i spojrzał pytającym wzrokiem.

- Dobry wieczór, dowiem się co tu robię?-

- dobry wieczór, oczywiście. Jestem Nick Fury. Mam nadzieje że podróż była miła.-

- powiedzmy, więc co się stało takiego że aż musieli mi zagrozić bronią?

- widzi pani ostatnio w banku miał miejsce dziwny incydent- w tym momencie otworzył laptopa na którego wcześniej nie zauważyłam. To było nagranie ze mną w roli głównej. To nagranie z banku podczas oglądania go uniosłam brwi na znak niedowierzania.

- ty próbujesz zrobić wariatkę ze mnie czy z siebie?- delikatnie zagrałam pod denerwowanie

- to nie jest żart pani Scamander, na chwilę obecną agenci odprowadzą panią do celi a przesłuchanie będziemy kontynuować kiedy pani wreszcie zechce porozmawiać na poważnie.-

Mówił to jakbym go wyzwała, co jest z tym gościem nie tak. No nic wyszłam z pomieszczenia i szłam z agentami białym korytarzem aż doszliśmy do grubych drzwi po otworzeniu ukazały się dwie szklane klatki w jednej siedział ciemno włosy mężczyzna który po tym jak weszłam podniósł głowę aby rozeznać się w sytuacji. Mnie wprowadzili do drugiej klatki. Gdy tylko agenci wyszli mężczyzna spojrzał na mnie jakby chciał wyjaśnień. Ja tylko odwróciłam wzrok na kolejną białą ścianę, Jezu wszystko tu jest białe normalne szału można dostać.

- jak masz na imię?- zapytał Loki.

Spojrzałam na czarnowłosego którego głos był spokojny i przenikliwy, bardzo przyjemny.

- Lucy Scamander, a ty?

W tym momencie mój rozmówca stanął na równych nogach.

- chwila ta Scamander od walizki? No wiesz tej walizki.

- zgadza się.- to była najbardziej nie pewna odpowiedzi jaką wypowiedziałam w swoim życiu.

- nie wierzyłem że ta walizka jest prawdziwa, od razu czułem że jest w tobie magia i w ogóle ale nie sądziłem że poznam kogoś kto wie więcej na ten temat,

Cała ta wypowiedzi była wypowiedziana w strasznie szybkim tępię i cały czas starał się brzmieć spokojnie.

- dowiem się teraz jak masz na imię?

- jasne Loki. Mogłabyś opowiedzieć mi o którymś z tych…

Loki nie mógł dokończyć fascynowania się gdyż do pokoju na pełnej bombie wbili mściciele. Wszyscy stali w osłupieniu jakby zobaczyli przynajmniej Chrystusa.

- czemu on się tak cieszy?- zapytała wdowa jakby to było coś niezwykłego choć rozumiem nie wiele DOROSŁYCH osób cieszy się gadając jak najszybciej jak jest to możliwe dla człowieka czy czym on tam jest. Ale to zabrzmiało jakby on nigdy się nie cieszył.

- chwila Loki wiesz coś na temat tej walizki z jej domu?- powiedziała wskazując na mnie.

Cholera modliłam się żeby tylko nie zwrócili na nią uwagi.

- jasne wiem wszystko- odpowiedział z chytrym uśmiechem, on chyba myśli że wie co robi jeżeli przeczytał jedną książkę. Nie wierzę.

Tylko nie to, skuli go w coś co blokowało jego moce i wyprowadzili z pokoju.

Pov’s Loki
Jestem tak szczęśliwy że wreszcie zobaczę jakieś magiczne zwierzę na żywo w książkach są rysunki ale to nie to samo. Pamiętam budowę  tej walizki na pamięć za dzieciaka miałem niezłą obsesje na tym punkcie doszliśmy do stołu na którym była położona walizka odrazy zacząłem iść szybciej ta walizka jest taka piękna od zawsze chciałem ją otworzyć zobaczyć wszystko co opisywały mi książki. Gdy stałem już przed tak upragnionym przeze mnie przedmiocie. Obejrzałem ją z każdej strony był tam mały złoty podpis ,,Scamander’’ nacisnąłem małą przerzutkę która była nieźle ukryta w tym momencie walizka się otworzyła.

I coś czego nie widziałem uderzyło we mnie tak że się przewróciłem spojrzałem na walizkę z której wyszło, wyleciało lub wyślizgnęło się jeszcze kilka magicznych zwierząt. W tym monecie do pokoju wbiegła Lucy i zamknęła walizkę szybko podbiegła do niebieskiego stworzonka które ciągle się śmiało i złapała je w obydwie ręce i starała się nie dopuścić do cieczki. Teraz rozpoznałem to zwierzę to chochlik którego nazwy nigdy nie mogłem zapamiętać, przez długi czas i dopiero po piątym przeczytaniu informacji na jego temat ją zapamiętałem.
Pov’s Lucy

Key wyszedł z mojej kieszeni, Jezu, oni mnie nawet nie sprawdzili, ale po tym jak mój kieszonkowy przyjaciel uwolnił moje ręce. On znów wszedł ale tym razem do mojej górnej kieszeni. Pobiegłam w miejsce z którego dobiegały krzyki zgaduje że spowodowane przez moje zwierzęta. Kiedy tam dobiegłam od razu wiedziałam co się stało, ktoś kto się nie zna otworzył walizkę szybko podbiegłam do stołu i zamknęłam przejśće, kilku innym zwierzętom. Zauważyłem wtedy małego chochlika Kornwalijskiego. Je trudno złapać więc podbiegłam do niego i zamknęłam w moich dłoniach.

Walizka Scamanderów Avengers Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz