Rozdział 8

318 14 24
                                    


Dla jasności:

            Op = operator numeru
            Rm = ratownik medyczny
            L = lekarz













Y/n pov.





Minęły dwa tygodnie od zdarzenia z krwotokiem z mojego nosa. Ranboo od tamtej pory stał się jeszcze bardziej opiekuńczy. Codziennie pilnował żebym brała leki. Oczywiście, zażywałam je zgodnie z zaleceniami lekarza, ale i tak, naczynia mi pękały. I to o wiele częściej...

Jedynym plusem było to, że rany na ręce Marka zdążyły się już zagoić. Tak jak myślałam, nie został po nich żaden ślad.













Prowadziliśmy właśnie wspólnie Just Chatting Stream, w pokoju chłopaka. Dużo rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Chat zadawał nam masę przeróżnych pytań. Oczywiście, nie mogło zabraknąć tego hejtera, który wysłał tego okropnego donate'a. Ale na szczęście, ani Mark, ani ja, nie przejmowaliśmy się nim. Nie chcieliśmy psuć sobie dobrego nastroju.

No właśnie ... Dobrego nastroju...

Znowu to dziwne i przy tym doskonale mi znane uczucie w zatokach dało o sobie znać.

Przystawiłam palec pod nos, by sekundę później zobaczyć na nim krew.

Chat zaczął spamić pytaniami typu:













Y/nisthebest: Hej, a co się dzieje Y/n?





User63418: Y/n? Dobrze się czujesz?





Ranboothebeloved: Dlaczego Y/n krwawi?













Ranboo przeczytał te komentarze i momentalnie obrócił się w moją stronę.

R: Y/n.

Wyłączył kamerę, wyciszył mikrofon, ale jeszcze nie zakończył transmisji. Wybiegł z pokoju i po trzydziestu sekundach, wrócił ze zwilżonym w zimnej wodzie ręcznikiem i chusteczką.

Pochylił mnie do przodu, przystawił mi chusteczkę pod nos i położył zwinięty ręcznik na moim karku.

Klęknął naprzeciwko mnie i położył swoje dłonie na moich policzkach.

R: Zażyłaś dziś leki?

Y/n: No ... tak. Jak co dzień. Nie mam pojęcia, o co tutaj chodzi.

R: Może lepiej idź trochę odpocząć, a ja dokończę streama za naszą dwójkę.

Y/n: To bardzo miło, że się o mnie tak martwisz, ale nie trzeba. Dam radę.

R: Na pewno?

W odpowiedzi, kiwnęłam jedynie twierdząco głową.

Po około dwóch minutach, krwawienie ustało. Chłopak odniósł ręcznik z powrotem do łazienki. Wyrzuciłam chusteczkę do kosza i poprawiłam się na krześle.

Chłopak usiadł na swoim i sprawdził oglądalność. Nikt jeszcze nie opuścił streama. Chat bardzo się martwił. Mark spojrzał na mnie jeszcze jeden raz. Dałam mu znak kiwnięciem głową, że może już włączyć mikrofon i kamerę.

Tak też zrobił.

R: Już jesteśmy z powrotem. Przepraszamy za tę przerwę. Sytuacja jest już opanowana.

Wróciliśmy do rozmów z chatem. W międzyczasie, poczułam się gorzej. Zaczęła mnie boleć głowa. Z początku nie przejmowałam się tym, ale kiedy ból stał się niemalże migrenowy, nie dałam rady tego ukryć.

Skyscraper (Ranboo x Reader)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz