Kometa i gwiazda

496 40 29
                                    


Do końca nie był w stanie zrozumieć, co działo się dookoła niego. W jednej chwili z pasiastego więźnia Azkabanu, byłego już Śmierciożercy, stał się na nowo wolnym czarodziejem. Co więcej - mógł w pełni decydować o sobie samym. Ojciec przysiągł mu, że jeśli wyjdą z tego bez szwanku, nie będzie się wtrącać do jego życia, kierować jego wyborami czy decydować za niego. Matka w pełni popierała postawę Lucjusza. Dawno już wyzbyła się wszelkich poglądów, sprzecznych z obecnym porządkiem świata czarodziejskiego. I w ten oto sposób wychodził właśnie z sali przejściowej, w której zalecono mu zmianę szaty z penitencjarnej na codzienną. Grubszy strażnik Ministerstwa pokierował go dalej w stronę Biura Bezpieczeństwa. Zapewne tam czeka na niego jego ukochana różdżka, która, według Pottera, w pełni wróciła do symbiozy z jego magią.

Jakież było jego zdziwienie, gdy zastał gabinet pustym. Czekał chyba z pół godziny zanim drzwi otworzyły się a przed nim stanęła ta, której w ogóle się nie spodziewał. Mierzyli się przez dłuższy moment oczami, jakby pomiędzy nimi toczyła się swego rodzaju wojna na spojrzenia. Kasztanowowłosa jednak w końcu westchnęła i poprosiła o to, by udał się za nią.

- Że niby gdzie mam z tobą iść?

- Do biura szefa Obserwatorów.

- A niby po co? W wyroku było jasno powiedziane, że mogę w pełni... - nie dokończył, ponieważ Granger weszła mu w słowo.

- Draco, proszę. Ja też już bym chciała mieć to wszystko za sobą.

Drugi raz usłyszał z jej ust swoje imię, skierowane bezpośrednio do niego. Pierwszy raz miał miejsce na samym początku ich przygody z nauką magii. Dosiadła się do niego wtedy w bibliotece, proponując wspólną naukę na zajęcia Transmutacji. Oczywiście natychmiast zgasił jej zapał do prób nawiązania współpracy, wyrażając się niepochlebnie o jej statusie magicznym. Nigdy więcej nie usłyszał od niej tych dwóch sylab. Aż do dzisiaj. Wypowiedziała je z ewidentną frustracją w głosie i chyba zmęczeniem.

No tak. Musiała być zmęczona. Zeznawała na procesach wszystkich Śmierciożerców, którzy w ostatecznej potyczce obrali stronę Pottera i Zakonu Feniksa. Ostatnie dwie rozprawy odbyły się dziś. Najpierw przekonywała Wizengamot o potrzebie uniewinnienia Lucjusza Malfoy'a. Cała rozprawa trwała przeszło trzy godziny, z czego ją przesłuchiwano tylko jedną. Jego proces zakończył się po godzinach sześciu, a ona niczym lwica walczyła przez przeszło cztery o jego przyszłość. Wizengamot maglował ją bardzo szczegółowo, jakby próbowali przyłapać ją mataczeniu, plątaniu się w zeznaniach. Ona jednak nie dała się zmanipulować, odważnie odpowiadała na każde pytanie, nawet te komicznie absurdalne. Może dlatego, z powodu tej niezrozumiałej wdzięczności za obronę, postanowił podążyć jej śladem na drugie piętro.

Nie spodziewali się tego, co stary Magnus Griffith wraz z Shackleboltem przygotowali wespół dla nich. Zapewne nikt również nie spodziewał się jakie następstwa będzie niósł za sobą okres Programu Przystosowawczego do życia w Nowej Rzeczywistości Czarodziejskiej przygotowany dla niego. Tym bardziej, że wszystko to miało się odbywać pod okiem Hermiony Granger. Bo przecież czym może zakończyć się umieszczenie dwojga młodych czarodziejów, skonfliktowanych ze sobą od kiedy tylko się do siebie odezwali, w sytuacji zmuszającej ich do obcowania ze sobą praktycznie całą dobę? Nie wspominając oczywiście również o tak ważnym aspekcie, jakim były uwarunkowania ich pochodzenia. Griffith stwierdził, że idealnie nadają się jako flagowe króliki doświadczalne - nie ujął tego w ten sposób, jednak Draco nie potrafił inaczej tego nazwać - nowych przedsięwzięć taktycznych wobec popleczników Voldemorta, chcących zreformować się i przysłużyć na nowo społeczności magicznej. Co więcej - od postępu tego Programu zależało czy i jak szybko odzyska swoją różdżkę.

Kometa i gwiazdaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz