VII - Dlaczego to robisz?

1.4K 73 17
                                    

Obudziłem się przez koszmar, czując łzy automatycznie napływające mi do oczu. To prawda, że dużo płakałem, ale kto by nie płakał z takim życiem jak moje.

- Spokojnie laleczko- usłyszałem nagle łagodny głos za sobą. Dopiero teraz zorientowałem się, że Pan leży za mną i mnie obejmuje. Zamarłem na tą myśl. Dlaczego się nie obudziłem gdy przychodził? I dlaczego on mnie teraz przytula - co ci się śniło?- zapytał gładząc dłonią mój wychudzony brzuch.

- P-poprzedni właściciel - powiedziałem przecierając oczy dłonią. Nie chciałem płakać, tym bardziej nie przy nim.

- Co on Ci robił?- spytał jakby zamyślony. Na chwilę ucichłem przez to pytanie. A czego on nie robił...

- Krzyczał, bił, torturował...g-gwałcił..- ostatnie wyszeptałem ciszej, bojąc się w ogóle wspominać o takich rzeczach, a i tak przywołało to okropne wizje.

- Skurwiel - skomentował Pan, przez co skuliłem się trochę. Zdecydowanie bałem się gdy ten jest zdenerwowany, nawet jeśli to nie na mnie. Tylko dlaczego on się wkurzył? Przecież sam mnie bił - Zapierdole go - syknął ciszej. W tej chwili już w ogóle nie rozumiałem dlaczego chciał to zrobić.

- Wstajemy - powiedział po chwili milczenia, zabierając ode mnie ręce i podniósł się. Odwróciłem głowę w jego stronę, zauważając, że Pan śpi bez koszuli. Nie mogąc się temu powstrzymać spojrzałem na jego, przyglądając się umięśnionej klatce piersiowej i sześciopakowi. Nie dało się też ukryć, że młody mężczyzna miał bardzo silne ręce. Na moje szczęście nie zauważył gdzie się patrzę.

- Mogę o coś zapytać?- powiedziałem niepewnie, obawiając się odpowiedzi.

- Właśnie to robisz - odparł Pan podchodząc do szafy i wyjmując z niej koszulę, którą chwilę później założył - Jeśli coś chcesz to mi to po prostu powiedz - oznajmił po chwili, odwracając się do mnie. Przełknąłem ślinę na myśl, że właśnie rozmawiam z tym psychopatą jak z kimś...normalnym?

- Skąd Pan ma te blizny?- zapytałem troszkę bardziej pewny po jego ostatnim stwierdzeniu. Sam podniosłem się z łóżka i zestresowany obecnością zielonowłosego zaciągnąłem rękawy na dłonie. Jak mógłbym czuć się bezpiecznie z kimś, kto kara mnie przemocą i porywa, nie wiadomo skąd znając moją lokalizację.

- To... Długa historia - odpowiedział ewidentnie chcąc uniknąć tematu. By go nie zdenerwować postanowiłem nie wypytywać o to więcej. Nie chciałem sprawdzać jego cierpliwość - Przebież się i zejdź do kuchni, bierz z szafy co chcesz - powiedział wychodząc.

Wziąłem głęboki wdech i podszedłem do wcześniej wymienionego przedmiotu, zaglądając do środka. Midoriya miał bardzo dużo ciuchów, sam nie wiem po co mu aż tyle. Zastanawiając się nad tym przesuwałem palcem kolejne wieszaki, szukając coś dobrego dla siebie. Nie żeby ubrania właściciela mi się nie podobały, ale w większości wyglądał bym jak w worku przez duże różnice w naszej posturze. Gdy znalazłem coś odpowiedniego, przebrałem się w to a wcześniejsze ubranie złożyłem i zostawiłem na brzegu łóżka, nie wiedząc zbytnio co z nim zrobić. Nie chcąc by zielonowłosy długo na mnie czekał wyszedłem z pokoju, idąc schodami w dół. Po chwili stanąłem w progu kuchni i spojrzałem na mężczyznę. Robił coś przy blacie, ale stał do mnie tyłem więc nie mogłem nawet zobaczyć co. Czując ładne zapachy spojrzałem na stół, który był obładowany jedzeniem. Nie wiem kto je zrobił, ale na pewno nie pan. Nie zdążyłby przygotować tyle w tak krótkim czasie.

- Siadaj i bierz co chcesz chudzinko - usłyszałem nagle głos Pana. Wzdrygnąłem się nie wiedząc jakim cudem w ogóle zauważył, że tutaj jestem.

- D-dobrze - kiwnąłem tylko głową na znak zgody i usiadłem przy stole. Z uprzejmości poczekałem na właściciela, który chwilę później usiadł naprzeciwko mnie.

×Laleczko...× dekubaku × ZAKOŃCZONE.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz