000.

1.8K 69 6
                                    

- A teraz powiedz mi, co narysowałem - zadał pytanie jeden z naukowców zaciskając palce na teczce.
Salę obiegała głucha cisza. Ściany, wszystkie w jednolitym kolorze, odbijały każdy pojedynczy oddech i puszczały go w echo po kilka razy.
001 nie lubił tego dźwięku, więc opanował oddychanie nosem na tyle ciche, że stało się niesłyszalne.
Nie lubił też maszyny przyczepionej w tym momencie do jego czaszki.
Człowiek siedzący przed nim traktował go, jak małe dziecko, którym był. Lecz nie mentalnie.
Mentalnie przewyższał jego i prawie wszystkich naukowców pracujących obecnie na swoich oddziałach.
Doktor Martin Brenner obserwował sesję ze skrzyżowanymi ramionami.
- To prostopadłościan - odparł chłopak od razu, lecz znudzonym tonem.
Trafił w to miejsce przez to, czego dokonał. Zabił swoją rodzinę.
A Brenner zapragnął zbadać go i zaoferował mu rozwinięcie jego możliwości w zamian za życie w ukryciu, z dala od policji, która dawno zamknęłaby go w zakładzie poprawczym.

 
Naukowiec rzucił znaczące spojrzenie mężczyźnie. Również wątpił w jakikolwiek sens tej sesji, umiejętności chłopaka znacznie przewyższały ten poziom.
Doktor kiwnął więc głową na znak, że może ich opuścić, sam chciał pomówić z pacjentem.
Gdy dało się słyszeć zamknięcie drzwi, chłopak odezwał się pierwszy.
- Powiedziałeś, że pomogą.
- I tak zrobią. Zarówno oni, jak i ja - odparł doktor siadając na fotelu bliżej. Złożył dłonie łącząc ze sobą palce.
- Ale masz rację - ciągnął. - Te ćwiczenia są dla ciebie zbyt proste.
Odpowiedziała mu cisza.
Mężczyzna sięgnął po kawałek taśmy leżącej na blacie obok maszyny pomiarowej.
- Spójrz.
Skrawek ukazywał pracę mózgu 001 podczas tej sesji. Na pierwszy rzut oka widać było, że jest ona dość niska. Nie wymaga od niego zbyt wielkiego wkładu.
- Oto dowód na to, jak bardzo różnisz się od innych.
Chłopak zmarszczył czoło przekierowując swój wzrok na Brennera.
- Innych?
Jego rozmówca w dalszym ciągu przyglądał się wykresowi i zupełnie zignorował to pytanie.
- Są jeszcze inni? - pociągnął.
Tym razem mężczyzna spojrzał na niego, lecz wyraz jego twarzy nie mówił za wiele. Równie dobrze mógłby zaraz powiedzieć jaką pogodę przewidują na jutro.
- Nie sądziłem, że interesują cię inni, Jedynko.
- Nie interesują.
- Dokładnie. - Brenner podniósł się powoli z fotela i schowawszy kawałek taśmy do garnituru, rzekł:
- Na razie odpocznij. Wiem, że przy tym ćwiczeniu niespecjalnie się zmęczyłeś, ale potrzebuję czasu aby przygotować Ci coś bardziej.. wymagającego - po czym opuścił pomieszczenie.

*****

Pracownicy laboratorium wtajemniczeni w projekt Indygo intensywnie pracowali nad znajdowaniem wystarczająco silnych do wzięcia udziału w projekcie umysłów. Oczywiście chodziło o młode osoby, a raczej dzieci. Im młodsze, tym bardziej podatne na poszerzanie swoich możliwości.
Obecnie pod pieczą Martina Brennera znajdywało się pięć pacjentów. Czterech chłopców, jedna dziewczynka.
Czwórka z nich spędzała wspólnie czas w tęczowym pokoju wykorzystując go na rozwijanie swoich umiejętności.
Jednak jeden z chłopców, nie miał okazji przebywać z innymi dziećmi. To byłoby zbyt ryzykowne biorąc pod uwagę jego przeszłość a więc i powód, dla którego tu trafił.
Jedynka swoje sesje odbywał sam.
Nową decyzją Doktora było, aby jedynie on prowadził zajęcia z chłopakiem. Wiedział, że tylko on da radę przebić się przez skorupę, jaką Peter wytworzył w mechanizmie obronnym przed ludźmi.
A więc i tak się stało.
Trzy razy dziennie spotykał się z nim na godzinną sesję, podczas których udało mu się badać zdolności, ale i poznawać sposoby na ich ulepszanie.
Oczywiście akta chłopaka musiały ulec zniszczeniu, Henry Creel oficjalnie był martwy.
Chłopak został nazwany Peter'em Ballard'em.

***

Przez kilka pierwszych miesięcy, życie Petera pochłonięte było rutyną, lecz pierwszy raz w życiu był nią zadowolony. Nie przypominała ona bowiem przeciętnego dnia dziecka w jego wieku. Była wyjątkowa, on był wyjątkowy. I wreszcie taki się czuł. Nie dziwny, zepsuty - wyjątkowy.
Brak kontaktu z innymi obiektami wcale mu nie przeszkadzał. Był całkowicie usatysfakcjonowany osobnymi zajęciami z Brennerem. Lubił otaczać się ponadprzeciętnymi ludźmi, a takim właśnie wydawał mu się mężczyzna.
Czasami, gdy siedział sam w pokoju układając klocki, rozmyślał nad światem.
Nad tym, jaki jest. Nad tym, jaki mógłby być. Jakim mógłby go uczynić, gdyby stał się potężniejszy.
Wtedy jednak przypominał sobie, że nie jest to niewykonalne i że wszystko co robi, przybliża go ku temu celowi.

𝐜𝐮𝐫𝐬𝐞𝐝 - 𝐩𝐞𝐭𝐞𝐫 𝐛𝐚𝐥𝐥𝐚𝐫𝐝 🕷Where stories live. Discover now