Rozdział III „WSZYSTKO SIĘ ZMIENI"

2.5K 125 54
                                    


HAWKINS, INDIANA 1986

Głuchy dźwięk czajnika zakłócił mój nocny maraton horrorów. Wzdycham ciężko i zatrzymuje film „Koszmar z ulicy Wiązów", który kiedyś wypożyczył mi Eddie. Zakładam stare zniszczone kapcie w kształcie królika i ruszam w stronę kuchni, aby zalać sobie zieloną herbatę.

Gdy już jestem w kuchni, czekam aż herbata się zaparzy i rozciągam kości, które zdążyły mi zesztywnieć podczas długiego leżakowania w sypialnie. Unoszę kawałek jasnoszarej rolety i zerkam w kierunku ulicy, gdzie codziennie od pięciu dni przesiaduje Steve. Siedzi przez kilka godzin dziennie pod moim domem, a potem wraca do siebie. Od naszej ostaniej rozmowy w ogóle nie rozmawialiśmy w zasadzie, to nie rozmawiałam z nikim oprócz Eddiego, który został osadzony o morderstwo, którego nie popełnił. Skontaktował się ze mną za pomocą krótkofalówki i nasza rozmowa trwała dosłownie paręnaście sekund, ale nic nie mogło polepszyć mi humoru, jak jego głos i usłyszenie słów, że nic mu nie jest.

Musiałam sobie wszystko przemyśleć bez żadnego wpływu osoby zewnętrz, ale Eddie to jedyna osoba, która rozumiała mnie w stu procentach. Bardzo brakuje mi tego, że nie ma go koło mnie, a mnie nie ma koło niego w takim czasie. Jest jedną osobą, której mówię dosłownie wszystko i chciałabym, aby było też w tej sytuacji. Chciałbym opowiedzieć mu całość tej historii, a wiem, że on by mnie wysłuchał i doradził. Czasami czuję, że skubaniec wie lepiej ode mnie, czego tak naprawdę potrzebuję i co czuję.

Jeśli druga połówka duszy istnieje, to moją jest Munson.

Zerkam jeszcze raz przez okno i widzę, jak żółtawe światło latarni oświetla delikatnie samochód oraz śpiącą twarz Steve'a. Zerkam na zegarek na nadgarstku i orientuje się, że dochodzi już dwudziesta trzecia, a Harrington siedzi tu już od ponad czterech godzin. Mam ochotę przynieść mu coś do jedzenia i picia, aby się nie męczył, ale obiecałam sobie, że będę silna i dam radę wytrzymać chociaż tydzień bez odzywania się. Chociaż wiem, że to samolubne, ale chce, aby zauważył jak bardzo mnie to zabolało.

Czuje się też źle, że zostawiłam wszystkich, akurat teraz, gdy mamy tyle problemów. Vecna o której prawie nic nie wiemy i oskarżenia na Eddiego. Nawet nie zauważyłam kiedy uniosłam kubek, a ten pękł mi w dłoni, a gorąca herbata spływała mi po skórze. Syknęłam głośno i wrzuciłam resztki kubka do zlewu, a zdrową dłonią próbowałam odkręcić zimną wodę w kranie.

– Kurwa, czy akurat teraz musisz się psuć? – szepnęłam pod nosem i kopnęłam w zbiornik wody pod zlewem. Mimo, że był pełny ani kropla wody nie wypłynęła ze środka.

Zaklęłam kilka razy pod nosem i nogą zamknęłam drewniane drzwiczki szafki. W całym tym amoku zapomniałam o bolące dłoni i złapałam za nią zdrową ręka. Poczułam ból, który przepłynął mi wzdłuż kręgosłupa, a następnie po całym moim ciele rozlało się uczucie ulgi. Zerknęłam zaskoczona na swoją poparzoną dłoń i zapaliłam lampkę, która stała na blacie, aby lepiej widzieć. Moja skóra była w idealnym stanie i nie było widać żadnego śladu po poparzeniu. Chciałam ją złapać, ale wtem do moich uszu dostał się dziwny dźwięk, który odsunął mnie od moich obecnych zamiarów i wybił całkowicie z rytmu.

Cichy dźwięk zegara odbijał się od ścian i mebli w niewielkim pomieszczeniu. Uniosłam powoli głowę, ale ciemność przeszkadzała mi w widzeniu czegokolwiek w dalszej odległości. Miałam wrażenie, że wszystkie inne dźwięki przestały istnieć, oprócz bicia zegara i mojego ciężkiego oddechu.

Wolnym ruchem dłoni sięgałam do drewnianego koszyczka i wyciągnęłam stamtąd latarkę. Czułam jak dłonie zaczynają mi drzeć, a oddech z każdą chwilą robi się coraz cięższy. Trzymanie latarki w dłońmi sprawiało mi kłopot dlatego złapałam ją w dwie ręce i nacisnęłam przycisk. Blask rozprzestrzenił się niemal natychmiast, a moje oczy potrzebowały chwili, aby przyzwyczaić się do światła. Gdy było już to możliwe zaczęłam robić powolne kroki w stronę tajemniczego dźwięku.

Niezależnie od wszystkiego Where stories live. Discover now