Rozdział 55

14 2 0
                                    

Perspektywa Molly 

Na szczęście te święta są o wiele lepsze niż zeszło roczne. Co mnie na prawdę cieszyło. Chociaż mogło być o wiele lepiej. Ale jakoś nikt nie był zaskoczony z tego powodu. Ale co się dziwić. Mam nadzieje, że wkrótce to się zmieni. Chociaż momentami mam nadzieje, że wszystko wróci do normy. Ale jak na złość nie chce tak się stać. I to mnie właśnie najbardziej w tym wszystkim denerwuje. Chociaż tego za bardzo nie pokazywałem, ponieważ dobrze wiedziałem jakby mogło się to dla mnie i reszty cudownie skończyć. Ale znając nasze szczęście na pewno tak nie będzie.


Perspektywa Petera

Na prawdę nie wiem z czego się cieszy moja żona. Gdybym wiedział to na pewno też bym się cieszył. Ale znając swoje szczęście i tak, wszystko pójdzie nie zgodnie z planem i to mi się właśnie nie podoba. Gdy powiedziałem to ojcu. To ten od razu oznajmił, że mam rację. Co trochę mnie ucieszyło. I wróciłem do siebie. Mając nadzieje, że nic więcej się nie wydarzy.


Perspektywa Gellerta

Dobrze wiem skąd jej to się wzięło, ponieważ to sprawka mojego męża. Dlatego też uznałem, że sobie z nim porozmawiam mając nadzieje, że  coś zrozumie. Chociaż w to wątpię. Swojemu synowi też kazałem tak uczynić z Molly. Mając nadzieje, że coś z tego wyjdzie. Chociaż w to powoli zaczynałem w to wątpić. Ale nadzieje zawsze warto mieć. A mój pierworodny się ze mną zgodził. Chociaż po jego minie dobrze wiedziałem, że czeka mnie na pewno trudne zadanie. I to mi się na mniej w tym wszystkim podoba. Gdy zostałem sam to udałem się do męża. Aby dać mu karę.


Perspektywa Rona

Gdy ojczulek wrócił to od razu matce zaczął dawać karę. A ja się nawet cieszyłem z tego powodu. Chociaż wątpiłem, że coś to da. Ale pocieszałem się, że zawsze mogło być gorzej. Jak się okazało to tym razem ojczulek tak, łatwo jej nie opuścił i ta na pewno na dość długo to sobie zapamięta. I po jakimś czasie udałem się do jadalni aby zjeść kolację i poszedłem spać. Dobrze wiedząc, że może ich ujrzę dopiero z samego rana. Ale powoli nawet w to wątpię. A najmłodsi byli zajęci spaniem. I to był jak dla mnie największy plus w tej całej jakże cudownej sytuacji. 

Harrison Riddle IIIWhere stories live. Discover now