6. Problemy typowe dla malucha

458 47 67
                                    



[pov Mirdoriya]

((trzynasty czerwca, środa))

-Dobra ja idę spać, dobranoc wszystkim.- Pożegnałem się ze wszystkimi, kierując swoje kroki od razu na górę do pokoju.

Wiem, że najpewniej szybko nie zasnę, ale może jak chociaż spróbuję to dam radę...

Szedłem tak przez ciemny korytarz, a jak tylko zacząłem zbliżać się do drzwi, zauważyłem, że coś obok nich leży. Lekko zdenerwowany podszedłem najostrożniej jak tylko potrafiłem i uaktywniłem latarkę w telefonie oświetlając tamte miejsce.

-Kacchan?- Zapytałem zdziwiony, gdy to w końcu dzięki światłu zauważyłem, że to blondynek siedzi zawinięty w koc pod moim pokojem.- Czemu nie jesteś w łóżku?

-B-boje się...- Powiedział cichutko, gdy tylko klęknąłem przed nim.- Burza jest...

-Czemu nie zszedłeś po mnie na dół?

-Bo znów by się ze mnie śmiali...

Kacchan odpowiadał mi, będąc ledwie przytomnym. Dosłownie siedział z podwiniętymi pod brzuch nogami, zakryty cały kocem i przysypiał, jednak dalej czekał aż przyjdę... urocze.

-Chodź.- Powiedziałem z lekkim uśmiechem na twarzy i podniosłem go z podłogi.- Cały się trzęsiesz... Nie zmarzłeś? 

-Nie... Spać chcę...- Mruknął cicho, znów tuląc się do mnie.

-Już położę cię do mojego łóżka i nie będziesz miał czego się bać, bo będę obok. Dobrze?

-Yhm...

Od razu podszedłem do łóżka na którym położyłem blondynka i zapaliłem lampkę nocną. Ponownie rozejrzałem się po całym pokoju a następnie na klucz zamknąłem balkon i drzwi, pozostawiając klucze w zamkach. Nie wiem czy to w jakikolwiek sposób pomoże, ale to nawet dla głupiej świadomości tak pozostawię.

-Dekuuu

-Tak? Już idę, tylko przebiorę się w piżamę.- Odpowiedziałem mu natychmiast, zgarniając swoje krótkie czarne spodenki i zieloną koszulkę.- Kacchan, a ty się nie przebierałeś racja?

-Nie mam w co idioto.- Prychnął, jednocześnie podnosząc się do siadu.- Moje ublania są tloche za duże. Nie zauważyłeś? To i tak cud, że te ciuchy lazem ze mną się zmniejszyły.

-Czekaj, dam ci jakąś moją koszulkę, chociaż.

-Koszulkę?

-No tak. Będzie ci pewnie dosięgała za kolana, więc będziesz mógł spać w niej i w bokserkach.- Oznajmiłem mu, jednocześnie sięgając kolejny, tym razem błękitny T-shirt.- Chodź pomogę ci, bo ledwie siedzisz.

-A-ale ja dam ladę!- Zawołał oburzony i dam sobie rękę uciąć, że jest zarumieniony, tym razem na pewno mi się to nie wydaje.

-Jeżeli tak mówisz to proszę.- Mówiąc to podałem mu koszulkę.- Ja wejdę do łazienki, więc na spokojnie możesz się przebrać.

-Okej...

Tak jak mu powiedziałem, tak też postąpiłem. Od razu wszedłem do mojej łazienki, gdzie się umyłem i przebrałem w czystą piżamę. Następnie też umyłem zęby i dopiero po tym wszedłem z powrotem do pomieszczenia gdzie zastałem blondynka, który właśnie usiłował odłożyć swoje ubrania na biurko, jednak nie do końca dosięgał, więc po prostu podszedłem i mu pomogłem.

~*Zagrożeni* [DekuBaku]Where stories live. Discover now