4. Wybacz - może jednak się zmienił?

123 11 20
                                    

- 'Moja głowa, gdzie ja jestem?' - chłopak rozejrzał się po pomieszczeniu. - 'Czy Flint mnie tu przyniósł?' - wiedział jedno już nie padało, musiał tu leżeć kilka godzin.

Powoli się podniósł zerkając na stół zobaczył małą złożoną na pół karteczkę i jakiś woreczek.

Przepraszam Wood

Mam nadzieję, że nie zrobiłem Ci poważnej krzywdy. Na przeprosiny przyjmij mały prezent mam nadzieję, że Ci się spodoba i nie będziesz na mnie aż taki zły.

M.F.

- 'Prezent?' - teraz zwrócił uwagę na drugą rzecz. Powoli rozwiązał kokardkę i oniemiał z wrażenia. - 'Szczerozłoty znicz?' - dopiero teraz spostrzegł, że jest to naszyjnik. Nie liczyła się teraz nawet jego rozbita głowa, liczył się tylko wisiorek. Oliver czuł się tak, jakby był zahipnotyzowany, po chwili patrzenia się, włożył go na szyję. - 'Może jednak się zmienił?'

- Wstałeś dzięki Bogu! - pani Pomfrey podeszła do łóżka - Flint powiedział, że wleciałeś w bramkę - w bramkę? To nie takie złe.

- Nic nie pamiętam - gdyby tak jeszcze było.

- Kochany wiesz kim jesteś i ile masz lat? - zapytała z troską.

- Tak wiem, nie pamiętam tylko co się stało

Trzeba przyznać, że jedzenie ze skrzydła szpitalnego nie jest za dobre, nikt z jego znajomych nie wiedział gdzie jest. Został wypuszczony dopiero w poniedziałek o siódmej, tak aby mógł przygotować się na lekcje.

- Oliver gdzieś ty był? - Angelina rzuciła się na szyję kapitanowi.

- On ma rozbitą głowę - Harry zasłonił sobie usta rękami.

- Kto Ci to zrobił - wtrącił Lee Jordan. Gryfon umiał idealnie udawać.

- Nie pamiętam - usłyszał, że ktoś za nim głęboko odetchną - Musze porozmawiać z Flintem, podobno to on mnie tam przyniósł - powiedział jakby przestraszony.

- Cholera - usłyszał z tyłu oczywiście danego Ślizgona, może było to wyrwane z kontekstu, a może nie?

Po lekcjach, na których każdy wypytywał się co się mu stało, zaczepił Flinta, który szedł do lochów.

- Musimy porozmawiać - weszli do pustej klasy od eliksirów.

- Tak?

- Nie jestem zadowolony z tego, że rozbiłeś mi głowę - zrobił pauzę - Trzymajmy się wersji z bramkami - spojrzał się na niego niepewnie, chłopak był wpatrzony w łańcuszek, który ten miał na szyi.

- Podoba Ci się? - zapytał z uwodzicielskim uśmiechem.

- Jest piękny i dlatego właśnie trzymamy się jednej wersji, a raczej ty się trzymasz, bo ja nie wiem co się w tedy stało i nic nie pamiętam - nie wiem jak wy, ale nie chciałabym, żeby ktoś wiedział o tym, że mój wróg rozbił mi głowę przez moją głupotę, on też tego nie chciał. Po za tym jakimś cudem nie chciał narobić problemów Flintowi. Już raz nie zdał.

Chłopak pokierował się do swojego prywatnego dormitorium. Podeszła do niego jego siostra bliźniaczka, była na tym samym roku co on.

- Oliver, Oliver tak się martwiłam! - rzuciła mu się na szyję. Dziewczyna była bardzo wysoka.

- Nie masz czym Liv - chłopak wziął ją w ramiona i zaczął ją kręcić na wszystkie strony, dziewczyna bardzo to lubiła, ale było to trochę niestosowne w jej wieku.

- Oliver nie przy ludziach - postawił ją na ziemi i odprowadził ją do dormitorium. Bardzo ją kochał, bał się, że tak jak jego ktoś ją zrani. Nie mógł wiedzieć, że już dawno się to stało. Jednak nie dał tego po sobie poznać.

- Od kiedy nosisz naszyjniki? - ufał jej, zdjął naszyjnik i jej go pokazał.

- O Boże jaki ładny, od kogo go dostałeś? - zmieszał sie.

- Od Flinta - dziewczyna miała iskierki w oczach.

- To miło z jego strony, rumienisz się Ollie - chłopak zasłonił się rękawem, odebrał go od Olivii i poszedł do siebie.

Cały czas towarzyszyło mu dziwne uczucie, jakby motyle w brzuchu, chyba ma tasiemca.

- 'Nienawidzę naszyjników, ale jednak ten...' - chłopak wszedł do swojego dormitorium i zamknął drzwi na klucz. - 'Ten ma swój urok' - położył się na swoim łóżku i nie wiedział nawet kiedy zasnął.

~Zakazana miłość~ FlintWood ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz