𝓡𝓸𝔃𝓭𝔃𝓲𝓪𝓵 𝓓𝔀𝓾𝓭𝔃𝓲𝓮𝓼𝓽𝔂 𝓸𝓼𝓶𝔂

843 45 206
                                    

— Mam nadzieję, że to nie jest jakiś twój kolejny głupi pomysł — prycham, wychodząc z klatki schodowej. — Wujek każe mi myć okna i zmywać do końca wakacji w ramach kary — Wzdycham.

Zielone włosy Harumi już całkowicie się zmyły i wrócił jasny blond, do którego jestem przyzwyczajony.

— A ty od razu tak pesymistycznie — prycha. — może byś się najpierw przywitał.

— Ależ się cieszę, że tak wiedzę — opowiadam ironicznym tonem. — widziałem cię — Wyciągam telefon, żeby sprawdzić godzinę — jakieś dwanaście godzin temu. Bardzo się za tobą stęskniłem.

— Tak lepiej. Jedziemy — Macha mi kluczykami do samochodu przed twarzą i dumnie odwraca się na pięcie.

Idziemy, a ja w międzyczasie słucham kolejnego, idiotycznego plany Harumi, ale co ja mogę zrobić, żeby ją powstrzymać. Przynajmniej to nie będzie wymagało wyniesienia się z domu na kilka dni.

Kiedy siedzę z nią w samochodzie czuję się trochę niezręcznie, chociaż staram się tego nie pokazywać. Kiedy Kai zabrał mi telefon i odkładał go na szafkę, zadzwonił do Harumi, która odebrała to połączenie. Bo kiedy chciałem zabrać telefon, to zobaczyłam powiadomienie o tym, ile trwała nasza rozmowa. Zastanawiam się tylko, czy udało jej się cokolwiek usłyszeć, a jeśli tak, to czy to sprawia, że ma jakieś nowe zdanie na mój temat. Znaczy, nie żeby mnie to obchodziło. Po prostu nie chciałbym, żeby przestała się do mnie odzywać, bo przez przypadek do niej zadzwoniłem.

— Pogodziłaś się z Kai'em?

— Można tak powiedzieć — stwierdza spokojnie, a kiedy spoglądam na nią pytającym wzroiem. — Zaraz jadę do niego z powrotem,  żeby nie zrobił nim nic głupiego — Otwieram usta, żeby coś powiedzieć, ale Harumi dodaje pierwsza — nie, nie daliśmy sobie buzi.

— Nie o to chciałem zapytać — prycham. — Bardziej ciekawiło mnie, dlaczego ciągniesz mnie do parku trampolin — Krzyżuję ramiona na piersiach.

— To ty z nim gadałeś — przypomina poważnym tonem, na co muszę jej przyznać rację, bo nie pomyślałem o tym w ten sposób, na swoje usprawiedliwienie mam, że jestem głodny, a do tego cały czas jestem na nogach od momentu, kiedy obudziłem się u Kai'a przed przyjściem wujka i tą niecałą godzinę, gdzie miałem swój głupi koszmar. Muszę w miarę przywrócić swój zegar biologiczny do normalności, którą lubię — Mówiłeś, że widziałeś, że ma koszulkę z firmy. I że typ na pewno nie ma na imię Dareth, więc wejdziemy do parku trampolin i go znajdziemy.

— A co potem? Myślałaś co zrobimy potem? Uruchomiłaś te swoje trzy szare komórki.

— Moje szare komórki dobrze wiedzą, co robią — prycha. — tylko... musisz się dobrze rozglądać, żeby go znaleźć. Bo nie widzimy się tam wracać kolejny raz.

Nic nie mówię, ale ja nie mam nic przeciwko, żeby iść tam kolejny raz. Ale nie tak, jak Harumi mogłaby myśleć, bo prawdopodobnie nie wie, że Kai w jakiś sposób załatwił klucze do parku trampolin, przez co mogliśmy tam wejść po zamknięciu i mieć wszystkie atrakcje dla dzieci do naszej dyspozycji.

Zastanawia mnie, co Harumi chce powiedzieć, żeby nad w razie czego nie wygonili. W końcu nie może powiedzieć, że przyszliśmy poskakać na trampolinach, bo jesteśmy już na to zdecydowanie za starzy, bo do tego miejsca chodzą głównie małe dzieci, które potrzebują się wyszaleć.

Wchodzimy do środka, więc staram się powstrzymać przed uśmiechem, który ciśnie mi się na usta.

Rozglądamy się dookoła w poszukiwaniu jakiegoś pracownika. Znaczy, Harumi szuka jakiekolwiek pracownika, ja szukam jego jednego. W końcu ktoś nas zauważa, jak stoimy trochę zakłopotani.

𝓖𝓮𝓷 𝓨 Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang