Mroczna północ

8 1 0
                                    

- Cześć Elio...
- Nie sądziłem, że spotkamy się ponownie! - krzyknął. Nie pamiętałem, żebym kiedykolwiek wcześniej z nim rozmawiał. Musiał bardzo się zmienić i to w krótkim czasie, bo naprawdę nie zapamiętałem ani jego twarzy ani charakterystycznego stylu.
- Wybacz, ale ja ciebie totalnie nie pamiętam. Nawet nie wiedziałem jak masz na imię. Jesteś pewny, że się już kiedyś poznaliśmy?
- Rozmawialiśmy raz w bibliotece, pomagałeś mi się pozbierać po tym jak bliska mi osoba mnie zostawiła. Nie pamiętasz?

Zastanawiam się chwilę i staram sobie przypomnieć tą chwilę, ale nic nie przychodzi mi do głowy.

- Super się rozmawiało, ale muszę iść na następną lekcje, na razie - krzyczę i wychodzę z klasy. Jak mogę nie pamiętać czegoś takiego.

Po czasie jednak dochodzę do wniosku, że byłem zbyt opryskliwy dla nowego ucznia. Mogłem po prostu powiedzieć, że naprawdę go nie pamiętam, ale wolałem uciec. Pewnych cech się nie zmieni.

Idę przez korytarz dalej, wchodząc do kolejnego pomieszczenia. Teraz język angielski i to dwie godziny. Istny raj dla mnie, z racji, że jestem humanistą.
Ledwo siadam przy stoliku, a już Blaise i Pansy atakują mnie pytaniami.
- Znasz tego nowego? - pyta dziewczyna.
- Nie, nie znam - odpowiadam spokojnym głosem. Nie ma co się denerwować.
- Pedał z niego. Ten jego sweterek wciśnięty w spodnie. Kto się tak ubiera?
- Zjebany jakiś. Dosłownie wygląda jak taka przybłęda - rzuca kolejnym tekstem.
- Mamy się uczyć w jednej klasie z takim chujkiem? - pyta Gilbert.

Nic nie mówię. Zostawiam to w ciszy. I to najgorsze co teraz mogę zrobić. Mogę się odezwać, mogę zaprzeczyć. Mogę wykrzyczeć, że wcale taki nie jest. Ale właściwie rozmawiałem z nim tylko raz. Skąd mam wiedzieć jaki naprawdę jest. Wydawał się naprawdę miły i uprzejmy.
Ale zostawiam to w ciszy. Cisza jest albo najlepszą, albo najgorsze rzeczą. Łączy albo rozdziera.

Elio wchodzi do klasy spóźniony, tłumacząc się korkiem do sklepiku szkolnego.
Przypatruje mu się. W tym sweterze naprawdę wygląda ładnie. Ale wolę się nie odzywać. Chce siąść obok mnie, ale szybko blokuje go ręką i nie pozwalam usiąść. Zawiedziony idzie kilka ławek do przodu.

Gilbert to widział i tylko się uśmiecha. Widzi, że nie tylko on nie lubi nowego.

Trochę mi szkoda swojej postawy. Zachowuje się jak mały gówniarz, który boi się odezwać. No.. Co mam zrobić, skoro znienawidziliby mnie jeszcze bardziej?

Kurwa. Jakim ja jestem egoistą. Powinienem się postawić już na początku, bo Elio naprawdę wydaje się być fajny. Ale nie umiem. Nie umiem tak. Oni by mnie teraz gnębili trzy razy bardziej. Nie chcę tego. Ale nie chcę być też taki, na jakiego teraz się prezentuje.

Nie wiem jaki chcę być naprawdę. Czy chce być z Elio? Czy po przeciwnej stronie? Czy w środku? Wolę być neutralny, ale wtedy nie będę się wypowiadać, a widzę, że chłopaka to boli.

Kolejne dni mijają mi tak samo. Elio przyzwyczaił się, że nie mam ochoty rozmawiać, więc ignorujemy się nawzajem.

Po matematyce idę na psychologię i mijam w korytarzu Gilberta i Blaise'a, którzy ewidentnie omawiają jakiś plan. Cieszą się przy tym bardzo, więc postanawiam ruszać za nimi.

Idą do sklepiku szkolnego, gdzie jest postawionych kilka stolików. Przy jednym z nich siedzi Elio i popija sok pomarańczowy.

Gilbert wyrywa mu go z ręki i wylewa na chłopaka całą jego zawartość. Ośmiesza go w ten sposób. Potem biorą go za koszulkę, przyciskają do ściany i biją w nos. Potem cios w żebra, w kark i w brzuch.

Stoję na środku, pozwalając, żeby to się działo. Nie reaguje. A oni biją go bardziej i bardziej i bardziej. Krzycząc, że ma spierdalać z naszej klasy. Dopiero pani woźna ich uspokaja. Ale Elio ma całą zmasakrowaną twarz. Do szkoły przyjeżdża karetka i policja. Szukają świadków. Udaję, że o niczym nie słyszałem. Udaję, że nie widziałem tego, jak na moich oczach go maltretowali. Jak go wyzywali.

Dyrektor wzywa wszystkich na apel. Jest zdenerwowany. Krzyczy. I to bardzo. Jest nami zawiedziony. Ale to ja jestem najbardziej zawiedziony sobą. Stałem tam.. nie zaareagowałem. Po prostu stałem, pozwoliłem, żeby to się stało.

Idę do łazienki i z całej siły walę w kafelki. Rozcina mi je aż do krwi. Przykładam je do ust i zlizuję krew. Rozwalona ręką to nie to samo co rozwalona twarz Elio. Dlatego biję jeszcze bardziej i bardziej, aż krew nie zostaje na podłodze. Krwawie.

Krew ścieka z mojej ręki na podłogę. Próbuję to jakoś zatamować, ale rany są obszerne i nie chcą przestać krwawić.
Musiałem jakoś odreagować. Musialem odreagować jego krzywdę. Ta złość, ta, którą teraz oddreagowałem kłębiła się we mnie od dawna. Musiałem to zrobić. Nie wytrzymałbym już dłużej bez samookaleczania. Jestem w tym uzależniony. Kocham to robić, bo ból przynosi mi nie tylko ulgę, co radość i satysfakcję. Ale teraz nie czuję nic z wymienionych. Nadal czuję zawód, że nic nie zrobiłem.

Kurwa jakim ja jestem idiotą.

W domu jestem przygnębiony i naprawdę smutny. Próbuję znaleźć na Facebooku konto Elio, ale nie umiem znaleźć. Nie pamiętam jego nazwiska.

Lecz nagle przypominam sobie o szkolnym spotted, które kiedyś prowadzili w starej szkole. Wiem, że Elio na pewno obserwował do konto. Szukam.

Przeszukałem z 300 osób i w końcu znalazłem. Elio ma konto pod innym inicjałem. Ey Lawers. W życiu bym nie wpadł, że da sobie ksywkę "Ey".

Przeglądam jego zdjęcia. Zaczynam od tych nowych. Na pierwszym stoi z aparatem na łące i wyraźnie widać na jego twarzy uśmiech. Na kolejnym zdjęciu leży na świeżo skoszonej trawie w o wiele za dużej koszuli. Na trzecim jest z jakimś chłopakiem i trzymają się za ręce. Może są przyjaciółmi i możliwe, że to tylko taki przyjacielski gest. Ale głowa podpowiada mi, że to coś więcej.

Odkładam laptopa. Odkryłem Elio. Wydaję mi się, że ma pociąg do chłopaków. Nie widzę nic w tym złego, ale strach przed klasą został. Cofam polubienie i blokuje jego konto, tak żeby nie było widać, że kiedykolwiek na nie wszedłem.

Chociaż on nie będzie miał życia w tej szkole, gdyby wszyscy chłopcy zobaczyli te zdjęcie.

Ta decyzja jest szybka. Odblokowuje go i klikam w ,,wyślij wiadomość".

Ant'xx: Hej wszystko w porządku? Kiedy znowu wrócisz do szkoły? Przepraszam, że wtedy nie zaareagowałem, boję się ich tak samo jak ty.

Myślę, po czym wysyłam. Zamykam laptopa i idę posłuchać muzyki. Leżę z zamkniętymi oczami i wsłuchuję się w tekst: it was nigth when you died, my firefly... well, you do enough talk, my little hawk, why do you cry?

Dźwięk powiadomienia niszczy tą wspaniałą chwilę. Patrzę w laptopa. Elio odpisał.

Ey: Cześć Ant. Nie wiem kiedy wrócę do szkoły, chyba na razie nie jestem w stanie tam wrócić. Usunąłem moje wszystkie zdjęcia z swojego konta. Nie przepraszaj. Czasami każdy jest gnojkiem. Rozumiem ciebie. Po prostu kiedyś bardzo mi pomogłeś po stracie jednego z ważniejszych mi przyjaciół. Chciałem bardzo Ci pomóc po stracie brata. Plotki szybko rozniosły się po szkole. Bardzo mi przykro. Jednak wyznaczmy pomiędzy nami dystans. Wiem, że nie jesteś gotowy na przyjaźń ze mną, a ja nie jestem gotowy na przyjaźń z tobą. Po prostu strasznie się zawiodłem, ale nie komentuje tego, bo być może miałeś do tego powody. To tyle, trzymaj się.

Ant'xx: Przepraszam Elio.. Tak bardzo przepraszam.
Cofam to i piszę:
Ant'xx: Dzięki za zrozumiałość.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Aug 07, 2022 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

FireWhere stories live. Discover now