Rozdział 7

1.3K 79 14
                                    

Hermiona myliła się co do tego, że następnego dnia będzie ciekawie. Gdy tylko weszła do gabinetu, Sally przywitała ją herbatą i poinformowała, że pan Malfoy zachorował i nie przyjdzie dzisiaj do pracy. Co za drań. Może też doszedł do wniosku, że to był błąd. Merlinie, może wstydził się, że ją przeleciał.

Opuściła głowę w dłonie i jęknęła. Jak mogła być tak nieostrożna? Pozwoliła, by jej pieczołowicie zbudowane ściany upadły, i po co — dla seksownego tyłka? Jasne, Draco był niesamowity, dokładnie taki, jak sobie wyobrażała, ale doskonały seks nie był wart utraty go jako doradcy. Zrobił tak wiele w ciągu tych kilku miesięcy, gdy z nią pracował. Szkoda byłoby wrócić do poprzedniego stanu.

Jej dzień był zauważalnie nudniejszy bez ich dowcipnych przekomarzań i dźwięku jego akcentu, gdy droczył się z nią bezceremonialnymi uwagami na temat jej ubrań czy włosów. Pod koniec dnia była kłębkiem nerwów, nie wiedząc, co myśleć o jego nieobecności. Wielokrotnie sięgała po swoje pióro, by wysłać mu sowę, ale za każdym razem odkładała je z powrotem. To było bez sensu — nie wiedziała, co napisać. Postanowiła, że następnym razem, gdy go zobaczy, przeprosi i zapyta, czy mogą po prostu udawać, że nic się nie stało.


~*~*~*~*~*~*~*~*~*~


Światło słoneczne wpadło przez zasłonę, oświetlając twarz Draco. Chwila... nie powinno.

— Mistrz nie powinien spać cały dzień. Pani Cyzia jest zaniepokojona.

— Tilly, zasłoń te pieprzone zasłony!

— Pani powiedziała, że mistrz Draco powinien przyjść na herbatę i przestać się mazgaić.

— Tilly...

— Powiedziała: „Powiedz to dokładnie tymi słowami, Tilly". Więc Tilly mówi tak, jak nakazuje Pani.

Draco jęknął, gdy skrzatka nadal odsuwała zasłony, a rzeczywistość wczorajszych wydarzeń uderzyła w niego z pełną mocą. Cholera, dlaczego nie mógł po prostu trzymać swojego fiuta w spodniach? Odtwarzał to w kółko w swojej głowie zeszłej nocy, nawet masturbując się na wspomnienie jej zbliżającej się do jego kutasa. Była... — nie miał słów by to opisać. To był z pewnością najlepszy seks w jego życiu i nie sądził, że mógłby wejść do biura i stanąć z nią twarzą w twarz, zastanawiając się, czy uważała to za pomyłkę — że może nigdy więcej nie poczuć jej żaru zaciskającego się wokół niego. Nie sądził, że sobie z tym poradzi, więc zaraz po przebudzeniu napisał sowę, że jest chory.

To nie było kompletne kłamstwo. Zeszłej nocy upił się do całkowitego odrętwienia, a teraz cierpiał przez ogromnego kaca, jakiego nie pamiętał od wczesnej młodości. Będzie musiał zejść do laboratorium i uwarzyć sobie eliksir. Minęły lata, odkąd go potrzebował.

Kiedy już przygotował i wypił wstrętną miksturę, spotkał się z matką na herbatę w jej salonie.

— Co ty narobiłeś, Draco? — Narcyza przeszła od razu do sedna.

Można było dostrzec, że wyglądała nieco lepiej — jej skóra była żywsza, a policzki nieco pulchniejsze. Może zaczynała iść dalej.

— Nie jestem już dzieckiem, mamo. Byłbym wdzięczny, gdybyś mnie tak nie traktowała.

Zmierzyła go zimnym spojrzeniem.

— Och, naprawdę? W takim razie, jak nazwałbyś całonocną popijawę i nieobecność w pracy, jeśli nie dziecinnym zachowaniem?

Skrzywił się. Oczywiście wiedziała dokładnie, co kombinował. Nie było sensu spodziewać się posiadania prywatności w posiadłości, w której portrety i skrzaty domowe lubiły rozmawiać. Wziął głęboki oddech, zanim kontynuował:

[T][Z] Still LifeWhere stories live. Discover now