🥀 Rozdział Ósmy 🥀

74 2 0
                                    

Siedzieliśmy wszyscy w studio. Chłopacy mieli przerwę więc nagle John się podniósł.

-słuchajcie muszę wam coś powiedziec- zaczął.- razem z Veronicą jesteśmy już parą.

- no to gratuluję- powiedział Freddie.- a ty Brian, jak ci idzie z Vicką? Dalej jesteście na siebie wielce obrażeni?

-właściwie to...- zaczął Brian.

-zaruchałeś?- zapytał Roger.

-Roggie... Dajże chłopakowi opowiadać..- powiedział Deacy.

-no to ten... Ja i Vicka jesteśmy oficjalnie ze sobą dwa tygodnie...

-no w końcu- powiedział Fred.- to teraz idziemy nagrywać bo album sam się nie zrobi.

Właśnie był grudzień, razem z Brianem stwierdziliśmy, że wynajmiemy jakaś dużą salę i zaprosimy nasze rodziny na wigilię. Później ten pomysł nie wypalił więc odbyła się u Briana i byli tylko nasi rodzice i moich dwóch braci dwunastoletnich braci.

Razem z moją mamą przygotowaliśmy jedzenie. Pół godziny później przyszli państwo May. To było moje pierwsze spotkanie z rodzicami Briana.

-dobry wieczór!- powiedział Harold.

-cześć tato, mamo.. to jest Victoria- powiedział Brian.- a to są państwo Mendows.

-Ruth- powiedziała pani May witająca się z moimi rodzicami- a to Harold.

-Henry- odpowiedział mój tata.- a to moja żona Octavia.

Nasi rodzice szybko razem się zaklimatowali. Wigilia minęła nam przyjemnie. Moi bracia byli zachwyceni Brianem.

-chwila... Ty jesteś Charlie a ty Charles?- zapytał Brian.

-NIE! JA JESTEM CHARLIE A TO CHARLES- krzyknął oburzony Charlie.

Moi bracia są bliźniakami. Oboje mieli kręcone rude włosy i kasztanowe oczy. Nowo poznane osoby mają problem z rozróżnieniem chłopców.

-a to prawda, że grasz w tej kapeli Queen?- zapytał Charles.

-tak, jestem gitarzystą- powiedział dumny z siebie Bri.

-cool- powiedzieli bliźniacy.

- a mogę dotknąć twoja gitarę?- zapytał Charles.

-WIECIE CO? CHODZCIE OTWORZYĆ PREZENTY!- powiedział nerwowo Bri.

Cała moja rodzina polubiła Mayów a Mayowie polubili moją rodzinę. Podczas kolacji moi rodzice konwersowali głównie z Brianem.

-to kiedy nasza córka stanie się Victorią May?- zapytała się moja mama.

-mamo...- powiedziałam.

-na spokojnie, mamy jeszcze czas- zaśmiał się Brian.

Wszyscy się spakowali i wrócili do domu.

Na sylwestra w planie mielismy imprezę u Rogera. Tak też się stało. Roger znowu załatwił najlepsze alkohole i po godzinie wszyscy już bawili się w najlepsze.

-chodzcie na dwór! Fajerwerki zaraz będą- krzyknęła Josephine ówczesna dziewczyna Rogera.

Każdy stał wtulony w swoją parę. Freddie z Mary, John z Veronicą, Roger z Josephine a Brian ze mną. Kiedy zaczęły strzelać fajerwerki nadszedł czas na noworoczny pocałunek. Tak naprawdę praktycznie nikt nie pamiętał nic z tego wieczoru, więc można stwierdzić, że rok 1972 został godnie przywitany. Na następny dzień każdy miał kaca.

-nie ma wody...- pod nosem mamrotał Freddie.

-cicho, śpię!- krzyknął Roger.

No i tak to było. Na za tydzień miałam już wracać do pracy. Kiedy Brian wysiadzil mnie pod kawiarnią stał tam ten sam mężczyzna co ostatnio.

-mam iść z tobą?-Brian wychylił głowę zza szyby.

-nie... Dam radę..- powiedziałam.

Kiedy szłam w kierunku kawiarni mężczyzna przysuwal się do mnie.

-hej księżniczko- mówił ale go ignorowalam- księżniczko nie ignoruj mnie..

Mężczyzna złapał mnie za dłoń, a drugą zaczął mnie masować. Wtedy z samochodu wybiegł Brian. Zaczął odpychać mężczyznę.

-odsun się od niej bo zadzwonię na policje- powiedział trzymając mnie za rękę

-ej ej panie spokojnie..

- żadne spokojnie! Jak na ciebie narobię w prasie to będziesz się bał z domu wychodzic!

Mężczyzna szybko uciekł.

-dziekuje- powiedziałam.

Sweet Lady Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz