Rozdział 6

12.2K 636 394
                                    

Punkt dziesiąta wraz z Sashą i jej rodziną stałam już nad brzegiem Loch Lomond, wsłuchując się w instrukcje dotyczące pływania na SUP-ie. Nie, nie szykowałyśmy się na kajaki, bo pół godziny wcześniej pierworodna córka Rostovów zaczęła lamentować, że jej kajak na pewno się przewróci, a ona sama utonie. Dymitr Rostov fukał na nią po rosyjsku i próbował przekonać do swojego pomysłu, złotowłosa Anastazja Rostova nie interweniowała zajęta rozmową ze swoją siostrą, która raz po raz pokrzykiwała na jedną ze swoich dwunastoletnich córek. Zapanował istny chaos, który totalnie mnie dezorientował. Skończył się jednak kompromisem w postaci paddleboardowej wycieczki wzdłuż brzegów jeziora. Powoli wyruszyliśmy, wiosłując jedno za drugim, co dało mi czas na spokojne przemyślenie kilku spraw.

Rano miałam ponownie nieodebrane połączenie od matki, która choć zwykle odzywała się do mnie raz na tydzień lub dwa, teraz zaczęła nieustannie dzwonić. Wiedziałam, że w końcu będę musiała odebrać ten telefon i zmierzyć się z konsekwencjami swojej niesubordynacji, ale bardzo tego nie chciałam. Każda rozmowa z Addison Woods-Hemming była niczym sparing bokserski – nie wiadomo, kiedy i z której strony padnie nagły cios. I po każdej czułam się jak rozbite kilkuletnie dziecko, które znowu poniszczyło zabawki. Nieważne, że zrobiło to niechcący.

Do głowy wpadł mi znikąd Flynn Ashford. Zostawił mnie w spokoju i uciął kontakt tak, jak oczekiwałam, ale ja wciąż zastanawiałam się, czy wszystko z nim w porządku. Zachowanie jego rodziców nad basenem było niepokojące, szczególnie że potem nie widziałam żadnego z nich na kolacji. W tym Flynna. Jezu, to przecież nie moja sprawa.

– Dalej zastanawiasz się, co się stało z ciachem Flynnem? – Sasha wyrwała mnie z zamyślenia.

– Nie... no, trochę – odparłam, lekko się krzywiąc.

– Zawsze wszystko analizujesz, Lea. Jak ty tak możesz? Mnie by to wykończyło. To niezdrowe dla cery. Szczególnie jeśli dotyczy typa, który najpierw cię gnębił, a teraz co najwyżej ma cię gdzieś – skwitowała Sasha.

– To ja pierwsza zgnębiłam jego, a ty jeszcze do wczoraj byłaś jego największą fanką – mruknęłam.

– Ale potem przestał do ciebie pisać, więc  – wyśpiewała z błędem Sasha i wykonała taneczny ruch na swojej desce.

– Sashka, ale dlaczego miałby pisać? Zwariowałaś? My się nie lubimy. Wręcz nie trawimy się. Wyjaśniliśmy sprawę i temat został zamknięty – obruszyłam się.

– A teraz i tak rozmyślasz nad tym, czy wszystko z nim okej, bo jego starzy zwinęli się z basenu za szybko i nie było go na kolacji. – Uniosła brew, patrząc na mnie z politowaniem. – Przestań przejmować się tymi, którzy nie przejmują się tobą, moja dorogaja.

Przewróciłam tylko oczami i przyspieszyłam wiosłowanie. Zawsze taka byłam. Zawsze przejmowałam się wszystkim i wszystkimi, nawet jeśli nie była to moja sprawa. Internalizowanie i nadmierne wyczulenie na to, co dzieje się dookoła, to tylko kolejne elementy ADHD. Poza tym fakt, że nie lubiłam Flynna, a on mnie, nie oznaczał, że cieszyłabym się, gdyby coś mu się stało. Moje zainteresowanie było zwykłym ludzkim odruchem.

Po lunchu Dymitr oznajmił nam, że bliźniaczki koniecznie chcą się przepłynąć na pontonie holowanym z zawrotną prędkością przez motorówkę i że mamy iść z nimi jako opieka. Sasha oponowała, ale przegrała – tym razem z matką, która chciała w końcu w spokoju porozmawiać z siostrą.

– Jeśli któraś z was wypadnie, niech spokojnie poczeka w wodzie na koniec rundy. Macie na sobie kapoki, podryfujecie sobie kilka minut na jeziorze i się zrelaksujecie – oznajmił kierowca motorówki, kiedy obie z Sashą zapinałyśmy kamizelki. – Trzymajcie się mocno uchwytów. Ta, która utrzyma się do końca, wygrywa! – dodał, a Sasha przetłumaczyła jego słowa dziewczynkom.

Tamtego Lata (WYDANE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz