Rozdział 4

147 10 4
                                    


Sophie pov.





Minęły trzy tygodnie, odkąd Tommy i ja, jesteśmy partnerami.

Szczerze? Myślałam, że będzie gorzej.

Współpraca z nim, wcale nie była taka najgorsza. Chłopak bardzo szybko się uczył, co znacznie ułatwiało nam opracowanie programu. Nie wdawał się w niepotrzebne dyskusje z Edith, chociaż jego zdanie, również brałyśmy pod uwagę, przy przygotowywaniu choreografii. Sam nawet podsuwał swoje pomysły, które również, znajdowały miejsce w programie.

Coraz rzadziej również, dochodziło między nami do sprzeczek, kłótni i rękoczynów. Od dwóch dni, o dziwo, żadne z nas nie dokuczyło drugiemu, przez co oboje, jak również i Will, byliśmy w niemałym szoku.














Edt: Doskonale! Sophie, głowa nieco wyżej! O! Właśnie tak! Tommy, wyprostój się bardziej, gdy podnosisz partnerkę! Idealnie! - powtarzała nam Edith, podczas całego naszego treningu.

Stosowaliśmy się do jej wszystkich porad. W końcu, nasz układ dobiegł końca, a my usłyszeliśmy jedynie brawa i gratulacje, ze strony naszej trenerki.

Edt: Świetnie wam idzie. Tworzycie naprawdę zgrany duet. Naprawdę świetnie się z wami pracuje.

Popatrzyliśmy na nią z uśmiechami na twarzach. Ustaliliśmy datę następnego treningu za dwa dni, po czym Edith wyszła, a my zostaliśmy na tafli.

Tm: Dobrze jeździsz - powiedział blondyn, patrząc w moją stronę.

Byłam w szoku, bo po raz pierwszy, usłyszałam od niego komplement.

Sph: Dzięki. Ty też jeździsz nienajgorzej.

Chłopak uśmiechnął się do mnie, co odwzajemniłam. Nie był to ten złośliwy, głupkowaty uśmieszek, który zawsze mi posyłał, kiedy się ze mną droczył. To był jego prawdziwy, szczery uśmiech.

Zeszliśmy z tafli i ignorując docinki ze strony Amandy, udaliśmy się do szatni.

Zdjęłam swoje łyżwy i schowałam je do torby. Zauważyłam, że blondyn ma problem z supełkiem, który nieumyślnie zawiązał na sznurówkach. Przewróciłam oczami i pomogłam mu w rozwiązaniu supełka.

Tm: Dzięki - powiedział, zdejmując łyżwy.

Sph: Nie ma sprawy - odpowiedziałam, zakładając buty.














Wyszliśmy z budynku, przed którym czekał już na nas Will.

W: No i jak było? - zapytał, zabierając ode mnie rzeczy i chowając je do bagażnika.

Sph: Myślę, że dobrze - powiedziałam, wsiadając do samochodu.

Tm: A ja myślę, że bardzo dobrze - dodał blondyn, gdy również wsiadł do auta.

Will siadł za kierownicą i po chwili, jechaliśmy już w stronę domu.














Sph: Will - powiedziałam, wchodząc do salonu, gdzie mój brat, razem z Tommym, oglądali film.

W: Tak Sophie? - zapytał, odwracając wzrok od ekranu.

Sph: Zawiózłbyś mnie do szpitala? Chciałabym odwiedzić Luke'a.

W: Teraz?

W odpowiedzi, pokiwałam głową na "tak".

W: No dobra - mówiąc to, podniósł się z kanapy - Gdzieś jeszcze po drodze?

Sph: Do sklepu i do kwiaciarni.

Tm: Mogę też pojechać?

Mój brat i ja, spojrzeliśmy, z niemałym zdziwieniem na twarzach, na blondwłosego chłopaka.

Shared passion (TommyInnit x OC)Where stories live. Discover now