◇ 1 ◇

14 3 1
                                    

Między szarą, codzienną rutyną, zwaną życiem, prowadziłem dość osobliwy styl bycia, życia i pojmowania rzeczywistości
Nigdy nie miałem w zwyczaju oceniać, czy krytykować człowieka, zawsze stawiając na swoich wewnętrznych wartościach, mających na celu poprowadzić nas przez ludzi gładką i prostą ścieżką.
Dlatego też, gdy dzieją sie problemy - uciekam. Zmywam sie niczym Chuck Norris, po oddaniu strzału w niebo (wcale nie był taki odważny, jak sie wydawał), tuszując swoją osobe w nieskazitelnej dezinformacji. Czy sam musze cokolwiek wiedzieć? Nie, po co mi to.

Dzisiejszy dzień zaczynam z pesymistycznym nastawieniem, ale to nic. Jak już pójde, to załatwie. Sprawa i tak zostanie zakończona przed zachodem słońca.

Wstaje z łóżka, rozprostowuje plecy i myśle nad tym, co pierwsze chwycić w rękę; swój telefon, czy lusterko. Oba te przedmioty są prawie że obok siebie. Lusterko lubie mieć przy sobie, by spojrzeć na siebie z rana i ocenić, na co jestem gotów, zaczynając kolejny dzień. Telefon zaś to czysta formalność ludzka - sprawdzam, co media gadają albo czy ktoś napisał wiadomość.
Koniec w końcu chwytam za telefon i sprawdzam wiadomości.
Nie napisał nikt ciekawszy, od Araba z propozycją spotkania w Stolicy. Rzecz jasna umawiam sie z nim na randke i możliwy szybki numerek, za siedzibą samego prezydenta, by Lewica zyskała na dumie.
Dlatego też, po szybkim zablokowaniu, kieruje sie w strone szafy.

Dzisiaj czas na smoking. Ilekroć bym na niego nie patrzył, tak wiem, że jest idealny na przebojowe dni. Dodaje pewności siebie i fajnie ugniata w nogawkach, co tylko zaznacza moją granice wykonalności zadania. Mam stać, przez cały ten czas. Nie usiąde, gdziekolwiek bym chciał - stoje, okazując w ten sposób swoją osobe w wysokiej formie. Co innego powiedzą gnaty - ale one głosu, na szczęście, nie mają. Po co człowiek stworzył maść końską? Właśnie.

Moim zadaniem jest eliminować szkodniki. Jestem jak chycel, co zamiast z siatką na psio-koty, chodzi z bronią w ręku. Łapiąc pieska, czy kotka, nie wsadzam ich do furgonetki. Zadaje strzał. Jeden, ostateczny ze śmiercią. Tym sposobem, unikacie wszyscy w koło problemu, jaki niesie za sobą człowiek toksyczny.

GODZINE PÓŹNIEJ

Wyszedłem z domu. W lewej ręce luźno zwisa mi zapięcie od roweru. Stoi oparty o drzewo i czeka, aż skończe palić. Nazywam go Kumplem, bo jest nierozłączną częścią mojej pracy. No i autentycznie, najlepszym kumplem.
Kończe palić, rzucając zgrabnie kiepa w piach obok lewego buta. Przykopuje, w tym samym momencie wizualizując sobie swoją kolejną ofiare.
Wszyscy myślą, że są tacy mali? A może, wręcz przeciwnie  - myślą, że są więksi?
Chyba żem doszedł do wniosku, że pora zaczerpnąć czegoś nowego. Każda wiedza, na temat swojej pracy, jest ważna. Kluczuje nad profesjonalizmem, który osiągniesz, jeżeli tylko sie przyłożysz.

A ja jestem profesjonalistą. I mam zamiar drapać klamke tak długo, aż drzwi się same przede mną otworzą.

Zwinnie oplatam zapięcie wokół kierownicy tak, bym później równie zwinnie mógł zeskoczyć z roweru i zapiąć go ku wzrocznemu parkingowi. Ilekroć razy udawało się go rzucić w krzaki, przypinając koło o słup, tak tym razem stawie na estetyke. Żadnej kolejnej rysy do lakierowania.

Jadąc, omijam ludzi, drzewa, krzewy i ich psy.
Niesamowite, jak proste jest spojrzenie człowieka mijanego.  Oślepiony szarą rzeczywistością, z wykreowanymi problemami,  przeplatany mózgową niteczką pozytywnego nastawienia, byle by żyć godnie, sunie i mija moją osobe, tak, byśmy obaj nie wpadli na siebie nawzajem. Moim zadaniem jest omijanie, ze świadomością wyższości i prędkości, kierowanej pojazdem, gdy on idzie - idzie, kierując ciało, wcześniej wybraną, wewnętrznie, trasą. Spojrzy i ucieka. Ucieka mentalnie, odskakuje gwałtownie w bok, rzuca sie jak kangur, a nawet może i toczy ze mną walke, gdy nie zdołamy sie ominąć wzajemnie w spokoju - Robi to po cichu, nikt o tym nie wie. A robi to on i wszyscy, którzy są pieszymi. Nie krzyknie, nic z tego nie wyjdzie głosem - wszystko po cichu.
Dlatego moje działania są kluczem. Zawsze kończy sie wszystko moją zasługą. Jestem ponad i ponad upadne. Jakby nie chcieć zmienić rubryki  - i tak kończę szczebel wyżej.

Czuły PunktWhere stories live. Discover now