Miłość może spotkać każdego - ludzi dobrych i złych. I tak samo wszystkich ludzi może spotkać samotność, izolacja, płacz i brak samoakceptacji.
Dlatego przystopuj. Odetchnij. Odnajdź bliskość i spróbuj zaakceptować rzeczywistość.
Zaakceptuj swoją sa...
Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
─── ⋆⋅☆⋅⋆ ───
» [Ao No Sumika] «
0:00 〇──────────── 3:18
⇄ ◃◃ ⅠⅠ ▹▹ ↻
─── ⋆⋅☆⋅⋆ ───
"In such a color as if it were a silent love
Or as if it were a summer rolling down a cheek
I've got a curse word for you stuck in the back of my throat
It is the unvoiced voice that says
"We'll see each other again, won't we?""
⋆⋅☆⋅⋆
— Wstajemy, Suguru.
Uczucie palca wpychanego w policzek skutecznie obudziło bruneta. Zmarszczył czoło, odgarniając przydługą grzywkę, odkrywając swoje czarne jak dwa węgielki oczy. Za oknem rozciągało się różowe niebo, a złote promienie słońca wpadały do pokoju akademika Technikum Jujutsu, odbijając się od ciemnych okularów białowłosego zwisającego nad nim. Gojo opuścił okulary na nos, a w jego błękitnych, lśniących oczach Geto mógłby się prawie przejrzeć.
— Satoru? — Suguru przetarł oczy, patrząc na Gojo, który przestał tykać go swoim palcem wskazującym — Która jest godzina?
— Dokładnie? — odpowiedział pytaniem, nie odwracając wzroku od ciemnowłosego — Czwarta pięćdziesiąt siedem, chociaż może być trochę później, nie istotne.
Suguru przelotnie przyjrzał się Gojo, stojącemu w dresowych, szarych spodniach w zielone, niebieskie i czerwone dinozaury i w za dużej czarnej bluzie należącej do Geto odsłaniającej mu całe obojczyki. Na nogach miał zwykłe wsuwane kapcie, bez skarpetek na stopach. Wyglądał tak, jakby dopiero co wstał z łóżka i od razu skierował swoje kroki do akademikowego pokoju Suguru. Na dodatek prawdopodobnie kłamał z godziną - dzięki sześciu oczom powinien prawdopodobnie doskonale wiedzieć, która była. Po prostu się z nim drażnił.
— Potrzebujesz czegoś? — usiadł i przeczesał włosy palcami. Niesforna, nie chcąca ułożyć się z rana grzywka opadła ponownie na jego czoło i oko. Kolczyk uwierał go od spania na nim, gdyż minionego wieczora był zbyt wyczerpany, aby go zdjąć. Podrapał się za uchem i rozruszył biżuterię, chcąc uśmierzyć obrzęk — Rzadko wstajesz tak wcześnie i oboje to wiemy.
— Po prostu obudziłem się i nie wiedziałem co ze sobą zrobić — przyznał szczerze i kucnął koło łóżka Geto, nie wchodząc na nie, co zwykle by uczynił. Zachowanie śnieżnowłosego odchodziło od jego normy — Stwierdziłem, że po prostu cię odwiedzę.