Pov. Mikey
To był dosyć ładny i słoneczny dzień. Postanowiłem się gdzieś przespacerować, ale przez to, że nie nie miałem pomysłu wybór padł na szkołę Takemichiego. Chłopak mówił bym po niego nie przychodził w środku lekcji, ale co mógłbym innego zrobić. Wyjąłem telefon z kieszeni i sprawdziłem, która godzina, by się upewnić czy lekcje już się w ogóle nie skończyły. Okazało się, że przyszedłem o pół godziny za wcześnie. Bez większego wahania się skierowałem swoje kroki ku wejścia do szkoły. Gdy wszedłem do sali nie zastałem nauczyciela. Tylko Takemichiego, który był dosyć zarumieniony i ubrany w krótką pastelowo różową spódniczkę i pasujący sweter oraz całą roześmianą klasę. Gdy mnie zauważył zrobił się jeszcze bardziej czerwony niż wcześniej, a ja gapiłem się na niego bez słowa. Czułem, że robię się równie czerwony co on. Nie spodziewałem się, że kiedykolwiek w moim życiu ujrzę coś podobnego. Takemichi zawsze wydawał się dosyć dziewczęcy i nawet gdy pierwszy raz go zobaczyłem, pomyślałem, że jest dziewczyną. Kiedy inni uczniowie mnie zauważyli szybko zamilkli. Po chwili ciszy Mitchi podszedł do jakiejś dziewczyny i wyrwał jej z rąk, swój mundurek. Wyminą ją i poszedł drugim wyjściem z sali na drugim końcu pomieszczenia do łazienki. Po krótkiej chwili spytałem jego kolegów o co chodzi i dlaczego nie ma nauczyciela. Wyjaśnili mi, że mieli wolną ostatnią lekcję i skorzystali z wolnej klasy na grę w butelkę. Czyli wszystko jasne.
-Twój chłopak jest bardzo odważny! Ja bym się nie podjął takiego zadania!- powiedział jeden z nich, a ja nadymiłem policzki i się ponownie, ale już lżej się zarumieniłem.
-On nie jest moim chłopakiem. Zkąd w ogóle taki pomysł-
-Podobno dziewczyny widziały was kilka razy na mieście i--
-Wyglądaliście razem przeuroczo!- krzyknęła jakaś dziewczyna z tyłu pomieszczenia przerywając chłopakowi.
Nie wiele myśląc zrobiłem w tył zwrot i wyszedłem z klasy. Że niby ja i Takemichi? To znaczy... Z jednej strony nie ukryje się, że jest dosyć uroczy, ale chyba nie znamy się jeszcze aż tak dobrze, by mieć jakiekolwiek szanse.
Dotarłem na świeże powietrze. Odetchnąłem z ulgą, że nie muszę przebywać dłużej w tamtym pomieszczeniu. Ciągle przed oczami widzę Takemichiego w różowym stroju. Nie mogę tych myśli z siebie wyrzucić. Do tego moje fantazje z każdą chwilą powiększają się na wspomnienie znowuż tego samego obrazu.
-Mikey-kun!- na szczęście przerwał mi w tym jego krzyk. Podbiegł do mnie z uśmiechem. Najwyraźniej cieszył się, że nie musi z nimi grać w tą butelkę. Nie dziwię się mu skoro wylosował takie wyzwanie.
-Skoro tu jesteś to pójdziemy po dorayaki? Jest tutaj sklep za rogiem- powiedział na co też się uśmiechnąłem.
-Właśnie po to tu przyszedłem Mitchi!-odpowiedziałem.
Napisane: 11.09.22
Poprawiane: 19.12.22
Poprawione nr. 2: 22.01.23
![](https://img.wattpad.com/cover/321707506-288-k156057.jpg)
CZYTASZ
"Two Weeks Was Enough for Me to Fall in Love with You"
RomanceJeszcze nie mam dokładnego planu jak rozwinąć tą historię, dlatego byłabym wdzięczna gdybyście napisali pomysły na fabułę w komentarzu :)) Wolno pisane