(II) Rozdział 23 "Schowajmy się"

626 22 15
                                    


Szliśmy długim korytarzem. Z boku były różne wejścia do małych pomieszczeń, jednak z wnękami wokół. Minho szedł do jednej, świecąc wszędzie latarką.

− Ej, chodźcie tu − powiedział i poszedł w głąb, do jednego z pokoi.

   W środku było mnóstwo śmieci, parę stolików ze szklanymi fiolkami oraz lampa, którą zaraz zapalił Patelniak. Przyjrzałam się bliżej i zauważyłam, że na materacu leżało parę latarek.

− Ktoś tu mieszkał − odezwał się Minho, patrząc mi przez ramię. Na materacach były porozrzucane ubrania, koce i plecaki.

− Gdzie są teraz? − spytał Newt, rozglądając się z latarką w ręce, a pomiędzy nami zapadła pełna trwogi cisza.
 − Weźcie coś − powiedział w końcu Thomas za nami. Właśnie zakładał niebieską kurtkę. − Wszystko może się przydać. Rozdzielmy się i poszukajmy czegoś więcej.

− Wszystko to dużo − mruknął Patelniak, rozglądając się po sali.

− Kocham twoje poczucie humoru.

Powstrzymałam się od uśmiechu, słysząc słowa Winstona. Próbowałam się zorientować, kto zostaje a kto wychodzi. Nie chciałam wychodzić bo się bałam, a jednocześnie wolałam wyjść, bo bałam się że nigdy się stąd nie wydostanę.

Zanim zdążyłam się namyśleć, chłopaki zebrali się i zniknęli za zakrętem.

Wraz ze mną została Teresa, Newt i Patelniak. Odetchnęłam lekko w duchu, czując się bezpieczniej i zaczęłam przeglądać ubrania. Znalazłam czarną jeansową kurtkę, która pewnie wcześniej należała do tęgiego mężczyzny, po czym od razu założyłam ją na siebie.
Zauważyłam w rogu buty sportowe, podobne do tych, które dostawaliśmy w labiryncie, wiec wstałam i wzięłam je.

− Masz.

Podałam Teresie obuwie. Dziewczyna uśmiechnęła się i podziękowała, po czym zaczęła je zakładać na obolałe stopy.

Wzięłam ze stołu wolną latarkę i zapaliłam ją. W głębi widać było porozrzucane śmieci po jedzeniu, ubrania a nawet kilka książek. Był tu bałagan.

− Chyba się gdzieś spieszyli... − powiedziałam i natrafiłam latarką na coś, co bardzo przypominało ludzką rękę. − Boże!

− Co? − rozległ się od razu głos Newta z tyłu. − Wszystko w porządku?

Odetchnęłam lekko w duchu, widząc że to tylko postać z wosku.

− Tak − odpowiedziałam, czując jak serce łomocze mi w piersi.

Ruchome schody, parę pięter, duża przestrzeń, mnóstwo pomieszczeń a teraz figura z wosku. Może to nie był wosk?

− To chyba było... centrum handlowe − wróciłam do Patelniaka i Newta, którzy usiedli chwilowo na materacu i pakowali potrzebne rzeczy do plecaków.

− Po co komuś centrum handlowe na pustyni?

− Nie wiem.

Zaczęłam wątpić w moje słowa po pytaniu Patelniaka. To rzeczywiście nie miało sensu.

− Zaraz wrócę − oznajmiła Teresa z garścią ubrań w ręku.

− Nie zgub się − rzucił za nią Newt. Ale nie poszła daleko. Stanęła za kotarą w pobliżu woskowych manekinów. Nie było to zbyt dobre miejsce, ale w tej sytuacji trudno było znaleźć lepsze.

Przyłączyłam się do chłopaków i usiadłam na brzegu materaca koło Newta. Odkręcił nakrętkę z butelki, spojrzał czy coś jest w środku, po czym zamknął ją i wepchnął do środka plecaka. Zerknęłam na Patelniaka, który przy zamykaniu swojego uciekał co chwilę wzrokiem w lewą stronę.

My Maze Story // NewtOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz