Rozdział 13 - 1/2

667 38 3
                                    


Leżała na łóżku twarzą do okna. Obserwowała pojawiające się na horyzoncie pierwsze promienie słońca. Czuła na karku ciepły oddech Samuela i ciężar jego dłoni spoczywającej na jej nagim brzuchu. Cały czas myślała o tym co wydarzyło się między nimi w minioną noc. Im bardziej tkwiła w swoich myślach, tym bardziej się denerwowała. Był on jedynym mężczyzną, z jakim kiedykolwiek była w ten sposób. Przez lata unikała ludzi, pewna swojej choroby psychicznej; będąc faszerowana lekami, które często ją otumaniony.

Samuel poruszył się i przybliżył do dziewczyny. Złożył pocałunek na jej karku.

– Nie śpisz – powiedział z ustami przy skórze Jenn. Jego głos był seksownie zachrypnięty. Sprawiał, że niemal każda kobieta, słysząc go, rozpływałaby się na miejscu.

– Nie.

Obróciła się do niego przodem. Wsunęła dłoń pod głowę i przyglądała się wciąż zaspanej twarzy Samuela. Kołdrę miał zsuniętą do bioder, odsłaniając w całej okazałości tatuaż.

– Zdrzemnij się jeszcze trochę. Niewiele spałaś. – Przesunął palcem po jej policzku, odgarniając niesforne kosmyki.

– To akurat nie moja wina. – Na jej ustach pojawił się zadziorny uśmiech.

Twarz Samuela przybrała drapieżny wyraz. Dźwignął się na ramionach i obrócił ich tak, by górować nad nią. Jenn bardziej wcisnęła się w materac łóżka, uciekając przed nim, wiedząc, że nie miała na to najmniejszej szansy.

Nachylił się nad nią i z łobuzerskim uśmiechem powiedział:

– Możemy to kontynuować.

– Co takiego? – zapytała, udając, że nie rozumie jego słów.

Złożył pocałunek na jej szyi, przechodząc na obojczyk.

– Chętnie ci to przypomnę – powiedział między pocałunkami.

Jej ciało przeszły spazmy dreszczy. Samuel trafiał na jej czułe punkty powoli odkrywając jej ciało z pościeli. Zacisnęła na prześcieradle dłonie, a palce u jej stóp wyginały się. Jej ciało było wciąż wrażliwe po nocnej eskapadzie.


***


Śniadanie o godzinie trzynastej raczej nie powinno się nim nazywać. Jedząc chrupiące kromki chleba prosto z opiekacza z malinowymi powidłami, myślała o bankiecie, do którego było jeszcze kilka godzin. Zdawała sobie sprawę, jak one wyglądają i czego od niej oczekiwano. Bardziej stresowała ją myśl o oczach, które będą ją oceniać. Pojawienie się z Samuelem w towarzystwie nie było byle czym. Oczywiście nie był to pierwszy raz. Przyjęcie zaręczynowe aka ślubne Penny, wiele zmieniło w jej życiu; zwłaszcza to, że opinia publiczna poznała ją jako partnerkę Samuela.

Wzięła ostatni kęs, napiła się świeżo wyciskanego soku i wstała od stołu. Zaniosła brudne naczynia do kuchni, w której buszowała Molly, podśpiewując pod nosem piosenkę, która właśnie leciała z odtwarzacza muzycznego.

– Włóż do zlewu. Zaraz to umyję – zaćwierkotała radośnie.

Jennifer zrobiła tak, jak powiedziała. Uśmiechnęła się szeroko, widząc, jak kobieta, poruszała się w rytm melodii. Był to przyjemny dla oka widok.

Wzięła gotowy posiłek dla Samuela ustawiony na okrągłej, srebrnej tacy. Idąc do jego gabinetu, uważała, żeby nic nie zgubić po drodze. Siedział w nim pochylony nad biurkiem. Porównywał dokumenty, które dostał na e-maila z innymi informacjami wyświetlanymi na ekranie komputera.

Niezwykły czasWhere stories live. Discover now