Rozdział 3

31K 917 228
                                    

#ryzykownyukładwatt na twitterze


Hope

Ten dzień był dziwny od samego poranka. Posoliłam sobie herbatę, czarny kot przebiegł mi drogę, Kate prawie mi zemdlała, a ja nie wzięłam parasola. Natomiast wisienką na torcie okazało się spojrzenie w oczy tego przystojnego nieznajomego. Jakbym pływała w najcudowniejszej czekoladzie świata.

Kiedy zetknęliśmy się dłońmi, poczułam się jak bohaterka książek, które leżą spokojnie na półkach mojego drewnianego regału. Pojawił się znikąd, ale, co najdziwniejsze, miałam wrażenie, jakbym gdzieś go już widziała. Takie oczy trudno zapomnieć.

– To dokąd jedziemy? – Tajemniczy nieznajomy przerwał moje rozmyślania, a ja, jakby na chwilę, zapomniałam, gdzie mieszkam. Dlaczego wsiadłam z nim do samochodu? A jeśli to morderca?

Zacisnęłam jeszcze mocniej dłoń na torebce. Wcale nie miałam gazu pieprzowego, ale on nie musiał o tym wiedzieć.

Muszę sobie go kupić. Jutro.

– Mmm, tylko parę przecznic. Proszę jechać prosto. Powiem kiedy. – Mój głos aż za bardzo zdradzał moje przerażenie. Mężczyzna oczywiście to wychwycił. Włączył radio, a z głośników popłynęła spokojna melodia.

– Może muzyka coś zaradzi. – Uśmiechnął się przyjaźnie. – Naprawdę chciałem tylko zrobić miły uczynek. – Mój wzrok padł na znajdującą się między siedzeniami gumkę do włosów. Była różowa z nadrukiem w wisienki. Chcąc nie chcąc, moje myśli poszybowały w kierunku porywaczy małych dziewczynek.

– Chyba nikt nie spodziewał się dzisiaj takiej burzy. Właśnie odwoziłem kolegę i jego młodszą siostrę, kiedy zaczynało się chmurzyć. – Odetchnęłam z ulgą.

Zguba pewnie należała do tej dziewczynki. Nie mogłam się powstrzymać. Delikatny śmiech wypłynął na moje usta.

– Nareszcie.

Zmarszczyłam brwi odszukując jego spojrzenie.

– Co nareszcie?

– Uśmiechnęłaś się. Nie wiedziałem już, co mogę zrobić, żebyś się trochę odprężyła. – Spuściłam lekko głowę.

Jeśli na co dzień byłam raczej pewna siebie i zwariowana, to teraz wyglądałam jak uczennica na dywaniku u dyrektora. Zarumienione policzki, spuszczona głowa i mocne bicie serca. Jak na chwilę przed wymierzeniem kary.

– Po prostu zaskoczyłeś mnie... Przepraszam, pan mnie zaskoczył. Zazwyczaj nieznajomi nie proponują mi podwiezienia do domu. – Jeszcze bardziej się speszyłam.

– Nie ma sprawy. Może przejdziemy na ty. Będzie wygodniej. Jestem Alex. – Piękne imię dla przystojnego mężczyzny.

Muszę oprzytomnieć.

Nieznajomy pojawia się ni stąd ni zowąd, proponuje mi podwózkę i chce poznać moje imię, a zaraz będzie wiedział, gdzie mieszkam. Chwila... przecież on już wiedział, gdzie pracowałam. W co ja się wkopałam?

– Proszę mi wybaczyć, ale wolałabym pozostać przy takiej formie. – Mężczyzna pokiwał głową, skupiając się na drodze.

– Rozumiem, nie ma sprawy, ale jakby co, to moje imię już znasz – odparł spokojnym tonem, zmniejszając gorący nawiew. Od ciepłego powietrza szyby w aucie zaparowały do takiego stopnia, że słabo widziałam, gdzie jesteśmy. – Dobrze jadę?

– Mmm, tak – odrzekłam po chwili. – Jeszcze tylko jakieś dwie minuty i będziemy na miejscu.

A może powinnam wysiąść wcześniej? Tak byłoby bezpieczniej. Ale strasznie padało, a ja już prawie wyschłam.

Ryzykowny układ | Tom I || W SPRZEDAŻY! Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz