Rozdział 7

488 33 1
                                    

"Tak"

"Nie"

"Tak"

"Nie"

"Tak"

"Pa Luke"

Od dobrych 15minut spieralam sie z Lukiem o to czy powinnam mu podać mu swój adres czy nie.Szczerze chciałam to zrobić bo miałam w głowie pełno wyobarażeń na przykład, że siedzę w domu i dostaje sms-a abym otworzyła drzwi albo żebym się usmiechnęła, albo żebym wylaczyla mój głupi serial.

Wiedziałam, ze to się nigdy nie stanie bo mieszkamy 10 godzin drogi od siebie, ale przecież pomarzyć zawsze można, prawda?

Wczoraj byłam na cmentarzu u mojego taty.To był pierwszy raz od jego śmierci kiedy moja noga stanęła przed jego grobem.Pierwszy raz od 5lat,wiem wow ale nie oceniajcie po prostu wcześniej byłam za słaba aby go odwiedzic, ale teraz, gdy miałam Luke'a, który mnie wspierał zdecydowałam sie tam pójść.Grób był zaniedbany, bo oczywiście moja matka tam nie chodziła,no bo po co odwiedzić męża, z ktorym ma sie piatke dzieci, po co miala tam chodzic skoro teraz ma tego calego Petera.Moje rodzenstwo tez tam nie chodzi, ale nie winie ich za to.

Jason - najstarszy z rodzeństwa miał wypadek samochodowy i od sześciu lat jest roslinką więc nawet nie wie, że jego autorytet nie żyje.Oczywiście Jason nie jest już z nami w rodzinie, bo mama zaraz po śmierci ojca wywiozła go do jakiegoś najtańszego hospicjum.Ma chociaż jeden problem z głowy.

Sky - druga z rodzeństwa rok młodsza od Jasona ma 24lata i mieszka po drugiej stronie świata od 3 lat, ani razu jej nie widzialam.Uciekła od tej patologicznej rodziny (czyt.matki.)

Caroline - druga siostra, która ma 20 lat po śmierci ojca wyjechała nikt nie wie gdzie jest.

Louis - mój starszy, jedyny (nie licząc Jasona) brat ma 19 lat i tylko z nim utrzymuje kontakt, oczywiście wyprowadził się zaraz po 18, ale mieszka kilka ulic dalej.Z ojcem nigdy mu się nie układało więc po śmierci również go nie odwiedza.

I ja najmłodsza z rodzeństwa Lilly Collins,ale moja historię już znacie.


Siedzę na podłodze w pokoju i oglądam jakiś głupi film w telewizji, po którym pewnie nie będę mogła zasnąć.

''Daj ten adres''

''Pa Luke..''

''Lily!''

''Luke!''

''...''


Tak podałam mu ten cholerny adres, kto dumny?Nie wiem po co mu to, ale niech ma.Tak jak myślałam po tym filmie, który okazał się horrorem nie zmrużyłam oka przez całą noc przez co teraz wyglądam jak trup.Dzwonię do Cassie powiedzieć jej, że dzisiaj robię sobie wolne od szkoły i tak niedługo wakacje.Wstaję z łóżka i idę do łazienki gdzie widzę krew, super.Biorę kilka głębszych wdechów i zaczynam ją wycierać, gdy słyszę jak do domu wraca matka.

Tylko nie to!

-Co to za krew?-od razu pytam patrząc na nią - Nie możesz posprzątać, gdy wychodzisz? - pytam kolejny raz lekko zirytowana.

Matka nie odpowiada tylko mija mnie i idzie do sypialni zamykając drzwi z hukiem, wywracam oczami i zamykam się w łazience wchodząc do wanny.

Biorę długą kąpiel dopóki nie słyszę pukania a właściwie walenia do drzwi.

Wychodzę z wanny i wycieram się dokładnie ręcznikiem następnie zakładając piżamę.Wychodząc z łazienki widzę Petera z podbitym okiem i już wiem skąd ta krew.Wspominałam już, że moja matka biła ojca?Nie?Oh, to już wiecie.Teraz to samo robi z Peterem.Dziwie się, że jeszcze od niej nie odszedł.

-Pali się czy coś? - pytam go gdy nadal stoi przed łazienką.

Mężczyzna tylko kręci głową i wchodzi do łazienki.

Dziwny człowiek.

Twitter LoveWhere stories live. Discover now