34. Mój.

58 0 0
                                    

~ Kevin ~

14.02.2022r. Poniedziałek.

Siedziałem w swoim biurze i wkurwiałem się nad pierdoloną kostką rubika. Rozmyślałem ile mam jeszcze roboty, a zajmuję się kompletnie nieistotną rzeczą myśląc, że to samo się załatwi. Dzisiaj walentynki, a ja nie mam walentynki. Wrócę do domu, zjem makaron, który Anton mi zrobił i przywiózł, żebym sobie odgrzał, obejrzę "Vincenzo" i będę szczęśliwy.
Z odmętów szafy wyciągnąłem czerwoną koszulę. Wyjątkowo zawiązałem dzisiaj krawat.. no.. znaczy Sky mi zawiązała, ale tak. Zwykle wolę mieć luźno, rozpięta koszula, szelki, jeansy, i trampki, ale dzisiaj.. przeszedłem samego siebie! Postawiłem na look walentynkowy, bo oprowadzałem nową tancerkę po klubie. Zobaczyłem też dzisiaj jak wspaniale wyglądała Lucy na jej pokaz! Ona to jest piękna baba. Anton musi zaraz zwijać, bo dzieci ma w domu, dlatego ja muszę siedzieć do końca. Skylar wraca o godzinę wcześniej, bo powiedziała, że ma taki kaprys i muszę sobie sam dać radę. Moja kochana kuzyneczka.

- długo mam czekać aż na mnie spojrzysz? - dostałem zawału serca.

Nie dlatego, bo się przestraszyłem, ale dlatego bo usłyszałem jego głos.
Tak się zamyśliłem, że nie usłyszałem jak ktoś wszedł do mojego biura i usiadł na przeciwko mnie.

Powoli podniosłem wzrok na pana siedzącego przede mną.

- co byś chciał? - odłożyłem kostkę na bok.

- mój przyjaciel ma pokaz prywatny aktualnie, a ja przyszedłem do ciebie, jakiś problem?

Mężczyzna lekko przechylił głowę na bok, a ja czułem jak serce mi przyspiesza.

Przestań idioto.

- okej. To widocznie posiedzimy razem. - uśmiechnąłem się nerwowo, a on wstał.

Obszedł biurko i stanął za mną. Położył dłonie na moich ramionach i się lekko pochylił nade mną.

Chyba mi słabo.

- czemu się stresujesz? - zapytał niskim głosem, a ja mocniej splotłem swoje palce.

Nagle Dorian złapał za moje oba nadgarstki jedną ręką i uniósł mi je nad głowę. Wtedy spojrzałem w jego, ciemne jak noc, oczy.
Nie byłem pewien co mogę z nich wyczytać, ale zdecydowanie gapił mi się na usta.

CZUJĘ SIĘ JAK W JAKIMŚ TURECKIM SERIALU.
Zranione Ptaki?!
Elif?!
Sila: Odnaleźć Przeznaczenie?!
Nie wiem!

Mężczyzna zaczął się powoli przybliżać, a ja dostałem gay panic. Czułem jak DOSŁOWNIE wgniatam się w fotel.
Kiedy już był na tyle blisko, by dotknąć moich ust swoimi nagle powiedział.

- mój. - puścił mnie i wziął mój telefon z biurka.

Coś tam zaczął czarować i zadzwonił do siebie.

- wracam do chłopaków. Cześć rumieńcu. - wyszedł z mojego biura.

Dalej nie wiedziałem co się dzieje. Czułem się jak w jakimś innym wymiarze. Czemu on jest taki.. GLGKFHSHS?!
Czy on nazwał mnie właśnie swoim..?
Ha! Nie rób sobie nadziei głupi dzieciaku.
Ale mi serce szybko bije.

Od: nieznany.
- przyjdę za 20 minut.

GLGFHSHS!!

Czy czekałem jak głupi przez ostatnie pare godzin aż przyjdzie?
Tak.
Czy przyszedł?
Nie.

Nawet Sky już u mnie była.
Nie szkodzi. Idę zapalić na dwór.
Zabrałem swoją kurtkę i udałem się do wyjścia, gdzie usiadłem na murku przed klubem.
Ile zakochanych ludzi o tej godzinie może łazić? Od młodych, do takich po czterdziestce. Jest już 2:40, dopiero teraz ludzie zaczynają przychodzić do HEAVEN. Widziałem jak do środka, przed chwilą, weszło kilku polityków stąd.
No coż.. jak się bawić, to się bawić. Na takich świętach najwięcej zarabiamy, bo przychodzi najwięcej ludzi.

- uciekłeś przede mną? - zlękłem się znowu.

- uhm.. nie, wyszedłem tylko zapalić. - oznajmiłem i spojrzałem mu na dwie sekundy w oczy, bo dłużej nie umiałem.

Jak tak siedziałem i wiał na mnie lodowaty, nocny wiatr, Dorian stanął przede mną i zablokował zimno. spojrzałem do góry, na jego twarz, a on wpatrywał się w prost we mnie.

- co byś chciał tak naprawdę ode mnie? - zapytałem niewinnie.

Nie oczekiwałem niewiadomo jakiej odpowiedzi, ale..

- chcę ciebie. Powiedziałem już, jesteś mój.

No dick hard i tyle..

Welcome to HEAVEN.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz