[8] porażkę

808 57 14
                                    

Nakajima po przeczytaniu listu który napisał, mafioso zdziwił się mocno i gdy tylko ogarnął gdzie się znajduję wybiegł szybko z mieszkania i pobiegł w kierunku swojego małego gniazdka, które współdzieli z, Izumi Kyoką - jego partnerką za czasu wojennych konfliktów z port mafią, od kiedy Akutagawa jest jego partnerem zawodowym, Kyoka współpracuje zazwyczaj na misjach z Kenjim lub Ozaki chce z nią spędzać coraz to więcej czasu. W końcu uważa ona dziewczynkę za swoje dziecko o które musi, ale to musi dbać.

×××

- W końcu jesteś, już miałam dzwonić do pana Fukuzawy, że cię porwano

- Oh, wybacz Kyoka-chan..

- Spokojnie nic się nie dzieje, tylko się bałam, że stracę znowu bliską mi osobę.. - Cicho mruknęła i usiadła przy stoliczku by ruszyć papierologię na temat misji. - Wybacz, że ci tak grzebie, ale ciekawi mnie ta to twoja misja

- Spokojnie, Kyoka-chan. Nie stracisz mnie - Dosiadł się do dziewczyny i przyglądał się kartką dzięki którym będzie się musiał przygotować na misję z mafioso. To była pierwsza taka misja z Akutagawą, bo wcześniejsze nie potrzebowały takiego wysiłku i zaangażowania jak ta oto. Misja ta polegała na tym, że gildia nie dała za wygraną i szuka jakiś sojuszników, którym jak się okazało był jakiś sierociniec. Nakajima miał co do tego wiele pytań do których nie było niestety odpowiedzi.
- Zastanawia mnie jedna rzecz na temat tej misji, dlaczego gildia znowu chce zaatakować i z jakim sierocińcem oni chcą współpracować, no bo na pewno nie z tym co byłem, bo jest on trochę bardzo daleko..

- Tego nie wiem, ale w sumie to interesujące. Już raz ich pokonaliśmy to chyba kolejny raz będzie tak samo

- Na pewno będzie, jeszcze wtedy agencja i mafia niby miały sojusz, a każdy chciał zabić siebie nawzajem, gdy się widzieli

- A jeśli mogę spytać to gdzie byłeś, że cię tyle nie było?

- Byłem u Akutagawy na herbacie

- Aaa, rozumiem. Co pwiesz na to by iść już spać? Jest po pierwszej w nocy

- Waaa! Faktycznie. Idziemy w spanko, Kyoka-chan - Uśmiechnął się lekko do dziewczyny i tak oto udali się spać.

×××

I tak minął Atsushiemu cały tydzień. Dostał on od szefa specjalne wolne, tak samo jak Akutagawa by przygotować się odpowiednio do misji i nie przejmować się tym co się tam dzieje aktualnie. Powodem też było to, że Dazai zawsze, ale to zawsze zrzucał swoją papierkową robotę na biurko swojego ucznia, a jako, że Nakajima był co do wszystkich asertywny miał jeszcze więcej pracy do wykonania. Oczywiście co do misji to dwójka partnerów co jakiś czas się widywała, by ustalić coś o misji. Jak się okazało misja miała już być za dwa dni, a miejsce to sala bankietowa jednego z Yokohamskich miliarderów. Był tak zaproszony lider gildii sam Francis Key Flitzgerald i pomysł Ryuunosuke był taki by jakoś udało się Atsushiemu przebrać za kelnera i w taki sposób przez dach miał wpuścić mafioso i jakoś znaleźć sensowne informacje.

×××

Nadszedł ten stresujący dla Atsushiego. Stresował się, bał się, że przez niego Akugatawa może mieć kłopoty. Wsiadł do auta bez słowa bawiąc się palcami z nerwów. Nie umknęło to uwadze mafioso, który zauważył, że Atsushi się stresuje

- Czy ty bawisz się palcami ze stresu?

- Aż tak to po mnie widać? - Zapytał zerkając na chłopaka

- No tak, choć mało cię znam to zauważyłem to. Ale naprawdę nie musisz się tak stresować będzie dobrze

- Ja wiem, że będzie dobrze, ale... - Zamilkł na chwilę nie wiedząc do końca co chciał powiedzieć. - Nie wiem jak to nazwać do końca... Jeżeli coś popaprani nam się nie uda, będziesz mieć przeze mnie kłopoty - Westchnął cicho opierając czoło o deskę rozdzielczą. - Przepraszam jestem taki nieporadny chwilami...

- Hej Jinko będzie dobrze - Potargał go delikatnie po włosach.

- Przepraszam, już się uspokoiłem jedźmy - Mówiąc to Nakajima wyprostował się i oparł głowę o zagłówek.

- Nie musisz przepraszać i nie stresuj się, będzie dobrze

- Spróbuję, dzięki - Powiedział to z delikatnym uśmiechem w jego stronę.

Ryuunosuke przejechał kciukiem po jego policzku i odpalił silnik ruszając w kierunku, gdzie miał być bankiet. A u Nakajimy było dużo myśli w głowie, bo małe gesty ze strony Aku sprawiały mu dość dużą przyjemność i powodowały lepsze samopoczucie. Podczas drogi zdążył się w pełni uspokoić. Gdy byli już na miejscu kręciło się tam wiele ludzi. Zaczęli się rozglądać by wyłapać jak najwięcej szczegółów.

- Jinko czy tam nie idzie nasz cel

Detektyw spojrzał tam gdzie chłopak i przytaknąłem. Widząc osobę obok niego Atsushiemu na chwilę zatrzymał się oddech i spojrzałem na Akutagawe
- Myślisz, że szef specjalnie przydzielił mnie do tej misji? Mężczyzna idący za nim... Zrobił mi te bliznę na brzuchu.. - dodał cicho. - Już wiem dlaczego miałem uczucie jakbym gdzieś go widział - Powiedział wracając wzrokiem na ich cel

- Trochę to wszystko dziwne

- Miejmy to już po prostu z głowy - Westchnął cicho, a widząc mężczyznę zmierzającego do wejścia dla personelu z koszulą w ręce. - Chyba pożyczę od niego strój - Powiedział pokazując na chłopaka palcem.

- Dobra to ty idź, a ja pójdę na dach i jakoś się później spotkamy

Kolorowo-oki po wyjściu już chciał zawrócić zestresowany, ale ruszyłem przed siebie. Doganiał powoli chłopaka i rozglądając się wskoczył za nim do budynku. Dobrze, że zdążył podstawić nogę bo ciężko by było złamać kod. Wskoczył za chłopakiem do szatni obezwładniając go i zatykając mu usta ręką. - Przepraszam - Powiedział to uderzając chłopaka w potylice aby go osłabić. Chłopak upadł na ziemię, a detektyw na szybko poprawił pasek od spodni żeby nie wystawał. Zabrał chłopakowi marynarkę ubierając się szybko i zabrał mu z ręki kartkę z imieniem oraz kartę do pomieszczeń. Stał on przez chwilę zastanawiając co ma z nim zrobić. Jedyne co przyszło mu do głowy to zamknięcie go w jednej z szafek w szatni. Powoli wyszedł z szatni kierując się według wcześniej ustalonej trasie w motelu.

Akutagawa w tym czasie zaparkował samochód tak by było potem im łatwiej później złapać ofiarę i z pomocą zdolności, mafioso wszedł na dach budynku siedząc przy drzwiach przy których miał czekać. Zastanawiało go jak radzi sobie teraz Atsushi, bo szczerze martwiło go to czy faktycznie da radę albo czy czegoś nie pomyli, najbardziej na świecie nie chciał by brał na siebie jedynie "swoją" porażkę.

before say, I love you - shin soukokuWhere stories live. Discover now