Rozdział 12

1.4K 54 154
                                    

Kolejne tygodnie mijały tak samo, z takim wyjątkiem, że Michał przychodził się tylko wykapać i wyprać sobie ciuchy. Nie mieszkał ze mną, a jak musiał się tutaj przespać to spał na kanapie.

Nie rozmawialiśmy ze sobą, a powód tego nadal nie był mi znany.
Po tylu tygodniach, mogłam tylko powiedzieć że o wiele łatwiej było mi na niego patrzeć jako na współlokatora.

Któregoś dnia, wróciłam wcześniej do domu a brunet znajdował się w salonie. Postanowiłam w końcu zacząć rozmowę, temat był ważny dla nas obojga.

- Ja nie chce dalej tego ciagnąć  - spojrzałam w stronę chłopaka siedzącego przy laptopie.

- Jesteśmy związani umową, chyba o tym nie zapomniałaś  - uniósł jedną brew ku górze, zerkając obojętnym wzrokiem.

Kolejny raz dzisiejszego dnia uświadomił mi, prędko się nie uwolnię.

- Michał, ale to nie ma sensu. Te kampanie i tak już wiszą w sklepach, kolejnych nie będziemy brać i ten koszmar się skończy.

- Jeszcze jedna.

- Umowa podpisana była na 3

- Na 4

- Jaka jest ostatnia?

- Nie wiem.

- Gdzie są papiery? - rzucił wzrokiem na szufladę po jego prawej stronie.

Podeszłam do niej i przerzucającą wszystkie papierki jakie tam się znajdowały, znalazłam w końcu ten którego szukałam.

- 3

- Co? - chłopak podniósł się i stanął obok mnie.

Zrobiło mi się słabo, gdy znów poczułam jego ciepło. Stał obok mnie, blisko, bardzo blisko nasze ramiona się stykały a ja znów poczułam ten boski zapach. Miałam ochotę położyć głowę na jego ramieniu tak jak kiedyś, żeby rozłożył ręce a ja mogłabym się wtulić najmocniej jak potrafię i znów poczuć to bezpieczeństwo. Widziałam, że muszę się opanować, zapanować nad tymi emocjami, ale jak można zapanować nad miłością?
Nikomu to się nie udawało dlaczego mi by miało?
Jedyną trzeźwą myślą i tym co mnie otrząsnęło z transu, była świadomość, że jak tylko zbliżę się do niego czy spróbuje przytulić on mnie odepchnie.

- Faktycznie 3 - chłopak uśmiechnął się pod nosem, nawet na mnie nie spojrzał wrócił na swoje miejsce.

- Musimy wypowiedzieć umowę na mieszkanie - odezwał się gdy schowałam papier do szuflady.

- Wiem, na kiedy się umówić z właścicielem?

- Piątek Ci pasuje?

- Tak.

- To napisz do niego.

- Okej.

I to tyle? Po takim czasie braku rozmowy, braku czułości braku jakiejkolwiek interakcji, nasz zwiazek pełen miłości pasji zakończył się na słowach okej?

Wiedziałam, że nic nie mogę zrobić nawet już się nie starałam. Od dłuższego czasu już nawet nie płakałam, a to dlatego że nie miałam czym.

Wyszłam z pokoju żeby zrobić sobie kolacje i stanęłam w drzwiach, siedział na kanapie grając w fife, ta scena wyglądała tak samo jak ta od której wszystko się zaczęło.

Przeszłam do kuchni i wyciągnęłam spaghetti, które przygotowałam dzień wcześniej. To samo, które kilka tygodni temu zrobiłam na kolacje żeby się z nim pogodzić.

- Chciałbyś spaghetti?

- Mm.. pewnie.

Rozłożyłam na dwa talerze, i zabrałam ze sobą podałam mu do rąk i usiadłam obok.

To nasza przyszłość... || Mata Where stories live. Discover now