była naszym promyczkiem.

34 4 0
                                    

Pov David:

28.grudnia.2022

Wszystko szło idealnie, pogrzeb odbył się tak jak powinien. Każdy płakał, bardzo dużo. Nie dziwi mnie to, ta dziewczyna naprawdę była wspaniała. Nawet nie była świadoma jak bardzo ją uwielbialiśmy. Zjawiło się wiele osób.

- chce was prosić byście udali się do jednego miejsca. Wszystko jest napisane w wiadomości - powiedziałem na koniec swojej przemowy.

Stresowałem się, bo co jeżeli ludzie to ujrzą i stwierdza, że była wariatką.

Gdy już dostaliśmy na miejsce, widziałem zszokowane miny ludzi.

- zapraszam za mną - powiedziałem głośno.

Przeszliśmy przez mur, patrząc jak każdy podziwia malowidła na murze.

- Namalowała je Madison Watson - powiedział Connor - tutaj była sobą.

- David, czy to prawda - podeszła do mnie Nicol.

- tak, zawsze tutaj przychodziła malować. Poznała to miejsce przez pani byłego męża.

- oh...

Odeszła, podziwiając nadal rysunki swojej córki.
Każda a jedna osoba zatrzymała się na dwóch ostatnich, wpatrywali się w jej nagie ciało. Słyszałem wiele szeptów. Żaden nie był negatywny, współczuli jej. Zobaczyłem jedną osobę, której widok mnie zdziwił.

- Mike? - podeszłem i chwyciłem go za ramię.

- w zasadzie teraz Patrick - odparł.

- oh racja, co tutaj robisz? - zapytałem zdezorientowany.

- dostałem list 25 grudnia, od niej. - powiedział cicho i z żalem w głosie - nie sądziłem że to prawda, ale dotarła potem do mnie wiadomość....że ona...nie żyje - jego głos załamał się.

- czemu nie kontaktowałeś się z nią? Po tym...

- nie mogłem...jestem, byłem złym człowiekiem.

- myślała że nie żyjesz...

- tak było lepiej dla nas dwojga...tak sądziłem...ale to...to ją zabiło....- po jego policzkach zaczęły spływać łzy.

- nie, miała wiele problemów.

- oh...- było jedynym dźwiękiem jaki z siebie wydał.

Oddaliłem się od niego i usiadłem na trawie, trochę dalej od ludzi. Wsadziłem do ust papierosa i odpaliłem go różowa zapalniczka. Wpatrywałem się w nią dłuższą chwilę.

- dlaczego zawsze kupujesz różowa zapalniczkę? - spytałem Mads, gdy staliśmy w kasie.

- tata zawsze takiej używał. - wzruszyła ramionami.

- ale chyba nie zawsze?

- noo nie, ale ostatni papieros jaki zapalił to był właśnie odpalony z różowej zapalniczki. - powiedziała z delikatnym uśmiechem na ustach.

- brakuje ci go? - spytałem, przytrzymując jej drzwi gdy wychodziliśmy ze sklepu.

- zmarł 3 lata temu, pogodziłam się z tym że go nie ma - przygryzła swoje wargi po czym włożyła papierosa do ust.

Kłamała.

- skoro tak twierdzisz. - wzruszyłem ramionami, również odpalając.

Wpatrywaliśmy się dłuższą chwilę przed siebie, cisza między nami była nie przyjemna.

I lost my mind...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz