Nie nie wierzę w to

85 11 7
                                    

Minął kolejny tydzień, grupa nastolatków głowiła się, aby rozwiązać sprawę, zaginionych dzieci, dlatego wszyscy tak jak zawsze siedzieli u Niny i Robina w domu.

- Palant tydzień wszcześniej musiał śledzić ofiary, obserwował którą drogą wracają do domu- oznajmiła Gwen która siadła na łóżko popijając herbatę.

- Fakt na pewno wiedział o której kończyli lekcje i miał świadomość którędy ofiary wracą do domu, więc teraz wyobraźcie sobie że jesteście łapaczem, gdzie byście złapali ofiarę ? - zapytał Finney chodząc nerwowo po pokoju.

- Oczywiście że w miejscu, gdzie by nikt z przechodni ani z domowników domów nie widział pozatym nosiłabym maskę - wypowiedziała Nina podchodząc do tablicy zaznaczając kolejny punkt śledztwa.

- Bingo! - krzyknął Finney.

Gdy Nina usiadła reszta grupy, myślała nad typem atakowania ofiar, jednak szło im to ciężko, ponieważ logicznie jest to że nie widzieli nigdy w życiu porywacza ani jego twarzy ani jego wozu którym, rzekomo się porusza.

- Policja też gówno robi w tej sprawie - powiedział oburzony Robin, siostra chciała mu już przerwać, jednak ten zaczął dalej kontynuować swoją wypowiedź.

- Moim zbadaniem te durnie nie nadają się na śledczych, przez prawie miesiąc nic nie ustalili oprócz tego że rzekomy porywacz porusza się wozem przecież, to logiczne pozatym my mając po 14 lat ustaliliśmy możliwe drogi którymi mógłby się poruszać Łapacz z ofiarami, a oni siedzą sobie na komisariacie i popijają sobie kawusie i zagryzają ciasteczkiem zbijając bąki zanim wsiąść się do roboty no came on !

- W tym się z tobą zgodzę stary - odpowiedział Yamada.

- Dobra dokończymy to jutro bo mnie już od tego wszystkiego głowa zaczęła boleć narazie, każdy uważa na siebie bez wzglądu na wszytko, gdyby jakiś podejrzany wóz za wami jechał uciekajcie ile macie siły w nogach, a jeśli ktoś was zaatakuje uderzcie go w jaja a w miarę możliwości w mostek, ale i tak proszę was żebyście uważali na siebie - wypowiedziała Nina przytulając każdego po kolei.

Wszyscy udali się na dół do drzwi wejściowych w celu opuszczenia domu, każdy jeszcze raz spojrzał na siebie, Nina dała szybkiego całusa na pożegnanie Bruce'owi, podobanie zrobił Robin tylko że z Donną. Po chwili do przedpokoju weszła rodzicielka dwójki rodzeństwa.

- Kochani ja was zawiozę nie będziecie się o takiej później godzinie sami do domu pałentali, jeszcze was ktoś porwie, a poza tym zimno już jest - wypowiedziała rodzicielka biorąc klucze z przed pokoju, poczym wyszła razem z nastolatkami.

Nina i Robin udali się do swoich pokoi w celu, przygotowania się do szkoły.

~~~
Następnego dnia w szkole, grupa nastolatków tak jak zawsze siedziała w swoich klasach na lekcjach. Nie mogąc się doczekać końca.

- Nina Arellano - wypowiedział nauczyciel sprawdzając obecność, dziewczyna była tak pogrążona w myślach że nie usłyszała słów.

- Nina Jesteś? - zapytał nauczyciel, Donna która siedziała koło mulatki szturchneła ją.

- Nina co jest ?

- Muszę - muszę wyjść - wypowiedziała, nagle wychodząc z sali, gdy już miała wychodzić nagle detektor wykrzyczał z drogiego mocna korytarza.

- Panno Arellano dokąd się pani wybiera, chcemy porozmawiać na bardzo drażliwy temat, chodź ze mną do gabinetu.

- Ale czy ja coś zrobiłam ? - zapytała zaszokowana dziewczyna nie wiedząc po co idzie.

- Nie, proszę wejdź.

Gdy Nina weszła do gabinetu, jej oczom ukazali się detektywi.

- Nie muszę chyba przedstawiać panów, usiądź proszę pozadają ci parę pytań - wypowiedział spokojnie detektor, po czym usiadł za biurkiem mulatka zrobiła to sama tylko że usiadła na krześle na przeciwko mężczyzn, którzy byli jacyś zmieszani.

- To proszę słucham, o co chodzi ? - zapytała rozsiadając się wygodnie na krześle.

- Co łączyło się z Bruce'm Yamadą ? - zapytał With.

- Jesteśmy parą a,dlaczego pan pyta ? - zapytała zmieszana mulatka, w głębi duszy przeczuwała, dlaczego oni tutaj są, ale nie chciała dopuszczać tej myśli do siebie.

- Kiedy był u ciebie ostatni raz ? - zapytał drogi mężczyzna.

- Co to za pytania co się stało ?

- Odpowiedź na pytanie Arellano - wypowiedział With już po jego twarzy było widać że jest zirytowany.

- Ostatni raz widziałam go wczoraj wieczorem, powiedzcie mi co się dzieje - wypowiedziała wstając z krzesła.

Mężczyźni popatrzyli po sobie, spojrzeli na detektora który spuścił głowę w dół i na nastolatkę która stała, nie wiedzieli jak mają jej to powiedzieć, ale po 5 minutach ciszy, jeden z defektów zaczął:

- Słuchaj Nina, Bruce został porwany dziś rano jak szedł do szkoły, próbujemy ustalić co robił 24 godziny wcześniej, jednak to nie takie proste, wiem że między wami było coś, dlatego dowiadujesz się o tym i..- nie dokończył ponieważ, dziewczyna nagle usiadła na krzesło, chyba jeszcze nie dochodziło do niej to że jej chłopak którego tak bardzo kochała, został porwany a szansę na znalezienie są marne, mężczyźni ucichli pozwalając nastolatce to wszytko sobie poukładać, jej twarz zmieniła się na pełną wściekłości żalu i smutku twarz, jej oczy zalały się łzami, ale nie pozwoliła im znaleść ujścia, siedziała z kamienną twarzą i jedynie co z siebie w tamtym momencie wydobyła to były tylko słowa:

- Mogę już iść ?

- Oczywiście, Nina jeślibyś potrzebowała z kimś pogadać pani Frau jest zawsze do dyspozycji- wypowiedział patrząc z żalem na mulatkę, ta tylko kiwnęła głowa i wyszła z gabinetu, akurat los tak chciał że dzwonek zadzwonił i z klas wybiegło pełno nastolatków w tym jej przyjaciele, odrazu gdy ja ujrzeli podbiegli do niej, gadając o różnych rzeczach.

- No, słyszałem o tym wogóle dzisiaj Yamady nie było nie wiem co u niego - wypowiedział Robin. Nagle dziewczyna wybuchła płaczem każdy popatrzył na nią z wielkim szoku, nigdy nie widzieli jak nastolatka placze.

- Co się stało Nina ? - zapytała Donna.

- Bruce, Bruce on został - nie potrafiła przez płacz się wypowiedzieć, ponieważ zanosiła się płaczem.

- Chodź, spokojnie co się stało z nim ? - zapytała.oelna troski Gwen.

- Ty wiesz - odpowiedziała patrząc na nią, Gwen jeszcze przez chwilę nie wiedziała o co chodzi dziewczynie, jednak przypomniało jej się, ten sen najgorszy koszmar właśnie się spełnił.

- O mój boże, Bruce został porwany - wypowiedziała opierając się o ścianę.

*****
Chce to na początku napisać bo nie wiem czy ktoś czyta notki odemnie ale dziękuję wam bardzo za tak miłe komentarze, które dają mi motywację i dziękuję za każdą gwiazdkę kocham was ❤️💋 PRZEPRASZAM ZA BŁĘDY!!
Hej ludziska wreszcie wleciał rozdział, przepraszam was bardzo że nie było go tak długo, ale los tak chciał że byłam chora i bardzo źle się czułam później, jeszcze nauka doszła, ale wszytko ogarnięte oprócz moich próbnych przez nie następny rozdział nie wiem kiedy się pojawi, ale mam nadzieję że ogólnie rozdział wam się podoba napiszcie w kom co myslicie

Ja nie chcę umierać Where stories live. Discover now