20

17 1 0
                                    

    Następnego dnia przyjechali po nas ludzie z tej "letniej" części. Od momentu, gdy nakrzyczałam na Lokiego, nie odzywaliśmy się do siebie. Nawet gdyby miał się odezwać po moich przeprosinach, nie zrobiłabym tego. On zawinił, niech on przeprasza.
   Wróciwszy, powiedzieli nam, że zajmą się końmi, a my mamy wracać do naszego pokoju. Tak właśnie zrobiliśmy. Wtedy to zaczęliśmy coś rozmawiać. Wymieniliśmy się kilkoma zadaniami, a potem położyliśmy się spać. Każde z nas spało na krańcu łóżka, odwrócone do siebie plecami.
   Następnego dnia po śniadaniu dopiero usłyszałam magiczne słowo z ust zielonookiego, które brzmiało "przepraszam". Od tamtego momentu wszystko zaczęło układać się po staremu.
   Jakieś dwa tygodnie później wróciliśmy do Asgardu. Od czasu, gdy odwiedziłam Hest "wizje" przestały mnie męczyć. Kiedyś planowałam jeszcze tam wrócić. Może i na dłużej niż teraz. Z Lokim żyło mi się wspaniale.
    Pewnego dnia wydarzyła się dla mnie wielka tragedia. Wracając do naszego pokoju, gdy otworzyłam drzwi, moim oczom ukazał się zielonooki całujący inna dziewczynę. Zobaczywszy mnie, kobieta od razu wyszła z pomieszczenia. Stałam i nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Jak on mógł zrobić mi coś takiego? Mógł to załatwić w inny sposób.
   - Oh. Znów to zrobiłem - powiedział. - Grałem z twoim sercem - mówiąc to właśnie na nie pokazał.
   Zaśmiałam się ironicznie.
   - Myślałeś, że cię kocham? Mylileś się - odpowiedziałam. - Jak ty w ogóle tak mogłeś sądzić, skoro jesteś bogiem kłamstw i podstępu. Wiadome było od razu, że tak postąpisz - mówiąc to, widziałam lekkie zdziwienie mężczyzny. - A teraz.... WYNOCHA Z MOJEGO POKOJU!!!!
   Gdy to powiedziałam czarnowłosy wyszedł z pomieszczenia. Usiadłam na chwilę na łóżku, poczym zaczęłam się pakować. Nie chciałam tu dłużej być. Nie chciałam znajdować się w obecności Lokiego. Nie chciałam już go znać. Nie chciałam mieć z nim nic wspólnego...
   Spakowawszy wszystkie potrzebne mi rzeczy, poszłam pakować rzeczy mojego konia. Powiedziałam Thorowi, że muszę wracać do domu z powodu choroby.
   - I jedziesz bez mojego brata? - Zapytał.
   - Tak. Przy okazji chciałabym spędzić trochę czasu z Avengersami jak za dawnych czasów.
   - Ja zostaję w Asgardzie.
   - Wiem. Tak myślałam.
   Barbie odprowadził mnie, a potem przy pomocy Heimdalla zostałam zesłana na Ziemię.

  
Pov: Tony

   Gdy majstrowałem przy zrobi zadzwonił telefon.
   - JARVIS, odbierz - powiedziałem.
   - Hej, przyjedziesz po mnie? - Usłyszałem głos Madison.
   - Tak, a co ty w ogóle robisz teraz na Ziemi?
   - Postanowiłam trochę odpocząć od przepychu Asgardu i wrócić do "rodzinnych stron".
   Przyjechawszy po nią, zauważyłem, że przyjechała bez Jelenia.
   - Od niego też chcesz odpocząć? - Powiedziałem.
   - Tak. Zaczął mnie troszeczkę wkurzać.
   Odwieźliśmy Cavallo do jego stajni, a potem wróciliśmy do wieży. Jadąc autem mało co się odzywała. Brązowooka od razu poszła do swojego pokoju.
   Po jakiś trzech godzinach przyszła do mnie Natasha.
   - Musisz iść porozmawiać z Madison - powiedziała.
   - Jestem zajęty, nie widzisz?
   - Przechodząc obok jej pokoju słyszałam, że płacze.
   - A czemu niby ja mam iść? Pewnie to jakieś babskie sprawy, więc ty możesz to zrobić.
   - Chętniej porozmawia z tobą, niż z innymi. Nigdy u nas tak strasznie nie płakała.
   - Dobrze, pójdę do niej za chwilkę.
   Trochę za bardzo zająłem się zbroją, dlatego poszedłem do niej pół godziny później.
   Zbliżając się było słychać płacz. Wszedłem do jej pokoju nie pukając, czyli tak jak zwykle.
   Podpatrzyła się na mnie zapłakanym wzrokiem, a potem znowu schowała twarz w poduszkę.
   - Wyjdź! - Powiedziała załamującym się głosem.
   Zamknąłem drzwi i usiadłem obok niej na łóżku.
   - Co się stało? - Zapytałem.
   - Loki.... On.... On.... - nie mogła dokończyć.
   - On?
   - Mnie zdradził - powiedzawszy to, zaczęła bardziej płakać.
   Przytuliłem ją. Chciałem powiedzieć, że wiedziałem, iż tak się skończy, ale nie miałem ochoty jej bardziej załamywać. Było widać, że bardzo się z nim związała.

Nie jesteś zły, tak jak mówią inniWhere stories live. Discover now