7

4.2K 155 57
                                    

GRAYSON

Dwa dni temu mój kumpel, Archer wyjechał po swoją wybrankę. Nie widzieli się trzy lata, tak samo, jak ja i Mady. Gadaliśmy praktycznie cały czas, to przez kamerę, a to przez wiadomości. Byliśmy cały czas w kontakcie. Moja dziewczyna Lisa, którą kocham ponad życie, również utrzymuje kontakt z White. Archer często pytał, co u Mady, jak się czuje i takie tam sprawy. Jednak nigdy nie zapytał o to, czy kogoś ma. Chciałem mu powiedzieć, że White znalazła już sobie kogoś, ale gdy zobaczyłem, że cholernie mu na niej zależy, przemilczałem. White rzadko pytała o Vebila, może dlatego, że chciała udawać, że jej na nim nie zależy, ale oszukuje sama siebie. Każdy to widzi i, każdy to wie. Ale nie ona. Siedziałem właśnie w swoim mieszkaniu, a dokładnie moim i Lisy. Układa nam się bardzo dobrze, często się kłócimy, ale wiadomo, są te słabsze chwile, ale takie jest życie.

-Kochanie, widziałeś gdzieś kluczyki od samochodu?! - krzyknęła do mnie Lisa.

Siedziałem właśnie na kanapie, oglądając stare papiery z pracy.

-Są w koszyku, w kuchni. - powiedziałem.

-Dziękuję!

Dziewczyna właśnie wychodziła na zakupy, miałem z nią iść, ale razem z Noahem, Scotem, Mattem i Victorem, mamy zamiar zadzwonić do Archera, który od dwóch dni nie daje znaku życia. Boże, mam nadzieję, że te wredne babsko -znane jako moja przyjaciółka, nic mu nie zrobiło.

-Pa skarbie, ja już wychodzę. - pocałowała mnie w policzek.

-Pa skarbie, jak coś by się działo, dzwoń. - oddałem buziaka.

Dziewczyna uśmiechnęła się i wyszła z mieszkania. Była trzynasta, gdy chłopaki wbili do mnie.

-Siema stary! - krzyknęli chórkiem.

Brakuje jeszcze Archera i dziewczyn. Wtedy cała rodzina byłaby w komplecie.

-Siema! - przybiliśmy wszyscy piątki.

Chłopaki przez te trzy lata, nic się nie zmienili. Dalej byli tymi rozwydrzonymi nastolatkami.

-To co, dzwonimy do tego gamonia? - zapytał ze śmiechem Matt.

-Już odpalam laptopa. - odpowiedziałem.

Położyłem laptopa na stoliku w salonie i zadzwoniłem do niego na wideo kamerce.

-Jest trzynasta, czego wy kurwa chcecie?! - powiedział trochę głośniej.

-Tsaa, ciebie też miło widzieć. - powiedział Victor.

-Czego? - zapytał wprost.

-Opowiadaj. - uśmiechnął się Noah.

-Muszę tylko wyjść z sypialni, poczekajcie.

Archer opowiedział nam całą historię, a my nie mogliśmy uwierzyć. Wszystko wyglądało jakby było w filmie. Jeżeli Thomas ją zdradzał. Dostanie, wpierdol...

ARCHER

Było coś około trzynastej, gdy do moich uszu dobiegł dźwięk dzwoniącego telefonu. Mady spała z głową na moim torsie. Lekko ją odsunąłem i pocałowałem w czoło.
Jak się okazało, dzwonili do mnie chłopaki. Nie odzywałem się do nich, bo sam chciałem, najpierw zobaczyć, na czym stoję, ale ich ciekawość wygrała.

-Tak, nadal jej zależy. Nie chce mi się do tego przyznać, ale postaram się przywieść ją z powrotem do domu. - tymi słowami zakończyliśmy wideo rozmowę.

Mady nadal spała, a ja postanowiłem ubrać się i popracować dzisiaj w domu. Wszedłem cicho do sypialni, tak aby nie obudzić blondynki. Ubrałem na siebie zwykłe, szare dresy i czarną koszulkę z jakimś małym, białym logo. Zrobiłem sobie kawę i usiadłem przy stole, otwierając laptopa. Od pewnego czasu pracuje nad projektem własnego domu. Znajduje on się w Vegas pośrodku lasu, a raczej będzie się znajdował. Lubię ciszę i spokój, czego nie mogłem powiedzieć kiedyś. Ja, gang i całe te wszystkie zamieszania. Gang nadal istnieje, jednak nie ukazujemy się. Wszystkie moje samochody stoją w garażu, w domu gangu. Diego nie ma, a gang upadł. Mam teraz nowe zmartwienia, Mady i mojego ojca, ale mam przeczucie, że coś jeszcze zwali nam się na głowy. Mama i Luke miewają się świetnie. Luke wyrósł na dobrego chłopca, nie sprawia problemów i pomaga Rosie. Odwiedzam ich, co tydzień w każdą sobotę. Odkąd ojciec wyniósł się z domu, mama jest szczęśliwsza, nawet zaczęła spotykać się z jakimś gościem, ma go przedstawić już niedługo. W tę sobotę niestety ich nie odwiedzę, jestem w Nowym Jorku i załatwiam sprawy biznesowe, tak powiedziałem Rosie.

-Wstałeś. - do moich uszu dobiegł kobiecy głos.

Nie spojrzałem na nią, nie miałem siły spojrzeć na nią i zachować zdrowy rozsądek. Gdybym to zrobił, nie wytrzymałabym i rzuciłbym się na nią. Jest kurwa taka piękna i niewinna...

-Wstałem, zrobić ci kawy?

Dźwięk skrzypiących paneli dobiegł do moich uszu, gdy dziewczyna ruszyła w moją stronę.

-Nie, pracuj. Ja poradzę sobie. Jadłeś śniadanie? - zaczęła krzątać się po kuchni.

-Nie, zjem coś później. - nadal na nią nie spojrzałem.

-Musisz coś zjeść, nie zbyt dobrze jest pracować na głodniaka.

Mimowolnie kącik moich ust poszedł ku górze, ale jak szybko poszedł tak, szybko opadł. Zachowaj powagę Archer.

-Dobrze, zaraz coś nam przyrządzę. - dziewczyna zajrzała do lodówki.

Nie wytrzymałem, kątem oka spojrzałem na nią. Wyglądała cudownie za każdym razem, a szczególnie w moich ciuchach i w moim apartamencie.

Kurwa, zostań moją żoną, błagam...

-Ou... Nie masz nic w lodówce. - usłyszałem ponownie jej głos.

Oderwałem wzrok od laptopa i spojrzałem na dziewczynę, w tym samym momencie, co ona na mnie.

-Może coś zamówimy? Jest już nawet pora na obiad. - lekko się uśmiechnąłem.

-Racja. - odwzajemniła mój uśmiech.

-Pójdę się przebrać.

-Dobrze, ja nam coś zamówię i porozmawiamy, dobrze? - spojrzałem na nią, biorąc telefon do dłoni.

-Dobrze. - przytaknęła.

Odprowadziłem ją wzrokiem, nie powstrzymałem się i spojrzałem na jej pośladki.

O mój boże, idealny, jak cała ona...

Potrząsnąłem głową i zamówiłem jedzenie. Siedzieliśmy na kanapie i pracowaliśmy. Dziewczyna pisała maile, a ja projektowałem dalej dom.
Zjedliśmy obiad, który zamówiłem i siedzieliśmy po prostu w ciszy, ale nie krępującej, tylko takiej, która była nam potrzeba. Była taka oczyszczająca...

-Będę musiała zaraz iść, Thom cały czas do mnie wypisuje, gdzie jestem i czemu się nie odzywam. - odezwała się pierwsza.

Chciałem już coś powiedzieć, ale zadzwonił dzwonek. Wstałem z kanapy i podszedłem do drzwi.

-Gdzie ona jest?! - pierwsze, co usłyszałem po otwarciu drzwi.

Spojrzałem na stojącego przede mną Thoma. Zmarszczyłem brwi, skąd on wiedział, że tutaj mieszkam? I skąd wiedział, że Mady jest właśnie tutaj? To robi się coraz dziwniejsze...

Dziewczyna chyba usłyszała, kto przyszedł, bo szybko zjawiła się przy mnie.

-Nie wydzieraj się na pół hotelu. - powiedziała spokojnie. - Archer mnie przenocował, musiałam sobie wszystko poukładać. - mówiła dalej.

-Wracasz do domu ze mną i to już! -wykrzyczał wściekły.

Nie wytrzymałem, uderzyłem go z całej siły pięścią w twarz. Chłopak zachwiała się i złapał za nos, głośno sycząc. Nie będzie, kurwa obrażał mojej Mady.

-Co ty do kurwy nędzy robisz?! - wydarł się, trzymając cały zakrwawiony nos.

-Jakoś tak mi ręką poleciała. - kręciłem nadgarstkiem.

Spojrzałem na dziewczynę, która stała i nie wiedziała, co ma zrobić. Była roztrzęsiona.

-Pożałujesz tego. - wysyczał, wskazując na mnie palcem. -A ty. - pokazał palcem na Mady. - Jesteś dziwką, nie było mnie raz w domu, a ty już poleciałaś się puścić z innym. Pożałujecie tego oboje! - wydarł się i odszedł.

Zamknąłem z hukiem drzwi i po prostu przytuliłem roztrzęsioną Madison.

Zabawa dopiero się zaczyna...

Ig: kzmydynka

Ja już cię kocham I TOM 2 [+18] [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now