11

2.6K 96 17
                                    

Czerwiec 2022..

POV; Zuzia

Kolejne dni były podobne do siebie. Wstawałam, zbierałam się, praktycznie nie rozmawiałam z nikim, jechałam na siłownię, w której spędzałam cztery godziny, podczas których próbowałam nie myśleć o niczym, a tylko o tym jak dobry zrobić trening.

Następnie wracałam do domu, myłam się, pobieżnie odpisywałam na wiadomości od znajomych, płakałam do późnego wieczoru, wychodziłam z domu, wracałam nad ranem i szłam spać, co i tak mało dawało, bo spałam zaledwie pięć godzin. Zaczynałam powoli przyzwyczajać się do tego, przez co plułam sobie w brodę, bo byłam zbyt zmęczona, żeby mieć inną rutynę dnia.

Wracałam właśnie do domu po spotkaniu ze znajomymi na niedalekiej melinie.

Wkroczyłam w szeroką, pustą uliczkę. Nie byłam nawet w połowie drogi, gdy głośny pisk opon i warkot silnika dał się usłyszeć. W tej samej chwili wjechał duży czarny samochód. Auto dosłownie w jednej chwili znalazło się przede mną. Sparaliżowana patrzyłam na oślepiające reflektory pojazdu, który był dobre kilkanaście metrów ode mnie.

W takich sytuacjach człowiek nie czuje nic. Jest sparaliżowany, nie na strachu ani złości. Nie ma niczego. W ciągu tych sekund człowiek zdany jest na los, który jakimś cudem może go uratować. Stoi i patrzy w oślepiające światła i nie wie m, że zaraz może stać się nicością. Dzieje się to zbyt szybko, by to wiedzieć. Nie dociera to do niego.  Nie liczy się również dla niego, co było wcześniej. Liczy się ta chwila.

Poczułam mocne pchnięcie.

W tej samej chwili zamknęłam powieki. Wszystko toczyło się tak jakby w zwolnionym tempie. Najpierw dopadł mnie potężny ból pleców, a następnie mocno uderzyłam o coś głową.

W pierwszej chwili nie czułam bólu, bo wszystko było zamglone. Obok mnie rozległ się ponownie pisk opon. Usłyszałam dzwonienie w uszach.

Po tym wszystkim nastała cisza.

***

Uchyliłam lekko powieki i ujrzałam tylko białe oślepiające światło, które mocno raziło mnie w nocy.

— Halo? — zamglony głos dotarł do moich uszu. Zaczęłam czuć powoli kończyny. Najpierw zaczęłam czuć nogi, a później tułów.  Dopadły mnie dreszcze. — Spokojnie bez gwałtownych ruchów. Nazywam się Wiktor Janowik jestem lekarzem w szpitalu w Warszawie. Potrącił panią samochód, ale nic poważnego się nie stało. Ma pani lekkie wstrząśnienie mózgu, i ranę w łuku brwiowym, no i oczywiście siniaki i lekkie zadrapania, ale proszę się nie martwić, wszystko szybko się zagoi i nie będzie śladu. — uśmiechnął się i poszedł w stronę wyjścia — Jakby się coś działo, kliknij na czerwony przycisk albo krzycz — wyszedł z sali, a ja się rozejrzałam.

Byłam sama.

Kolana i łokcie dały o sobie znak, ponieważ czułam przeszywający ból. Dokładnie pamiętam, co się stało.

***

Minęło już sporo czasu od wypadku. Dalej nie znaleziono sprawcy. Ja już też całkiem o tym zapomniałam. Dzisiaj jest pokaz mody, w którym biorę udział. Stresuje się, bo wiem, że mogę wygrać.

Wygrać na czymś, na czym bardzo mi zależy.

Jest to wielki krok dla mojej kariery, która budowałam. Byłam taka podekscytowana, ale i mocno zestresowana.

Chyba każdy na moim miejscu, by się stresował.

— Cześć Olga — powiedziałam, gdy zobaczyłam jedna z modelek, która akurat była polką.

— Stres?

— Ogromny — zaśmiałam się.

Pora zacząć zabawę.

***

— To dla mnie wiele znaczy, naprawdę dziękuję, za to, że balenciaga mi zaufała i wzięła mnie na swoje pokazy — ukloniłam się i odeszłam z uśmiechem na twarzy.

Na samym wejściu na "zaplecze" usłyszałam piski dziewczyn, które oznaczały chyba radość.

— Brawo! — usłyszałam krzyk Olgi, gdy dziewczyny po kolei dawały mi gratulacje.

— Thank you all!  — pisnęłam i poszłam w stronę Olgi.

— Brawo, jestem dumny - usłyszałam za sobą głos. Był troszeczkę znajomy, ale nie bardzo mogłam go rozpoznać.

- Dzięku... - odwróciłam się i zamilkłam. - Dziękuję - powiedziałam - Tobie też mogę pogratulować. Widziałam, że jestem w top 20 Golden Boy, to naprawdę dobrze - zaśmiałam się. Przede mną stał chłopak, który nic się nie zmienił od czterech miesięcy. Nic, a nic.

Dalej był słodki i czarujący.

- Jak się trzymasz? - zapytał.

- Powinnam cię przeprosić..

- Nie rób tego - wtrącił mi się w zdanie. - Nie przepraszaj.

- Byłam naćpana, tak szczerze.. nie myślałam o takich rzeczach. Mówiłam je, żebyś odszedł, bo wiedziałam, że czym prędzej ja odejdę przez to, że weszłam w nałóg.

- A weszłaś?

- Przez chwilę, ale udało mi się znowu z tego wyjść - uśmiechnęła się lekko i spojrzała na nagrodę. - Muszę już iść. Jestem z ciebie dumna - powiedziała. Zawahała się przez chwilę - Mam nadzieję, że to nie koniec naszej historii - dodałam.

Dlaczego to powiedziałam! krzyknęłam w głowie.

LOST PEOPLE - Nicola ZalewskiWhere stories live. Discover now