2

5 0 0
                                    

Obudziłem się, potem wstałej i poczułem nieznośny ból w mojej lewej nodzę.

-AAAAAAAA KURWAA!!!
Tak jak myślałem, pierdolnołem się o noge od stołu. Po 10 minutach, ból ustał.
Oczywiście moje krzyki godowe zwabiły moją mame, która od razu miała pretensje.

Potem sie ubrałem, znalazłem swoje słuchawki i zadzwoniłem do Krzysia, wychodząc z domu na autobus.
-Jo, ja już jade, kiedy będziesz na lotnisku?
-właśnie wychodze z domu i czekam na mojego tate, ma mnie zawieść autem.
-dobra to jak będe to zadzwonie, nara.

Włączyłem sobie muzyke na telefonie, w moich słuchawkach grało OhMami od Chase Atlantic. W autobusie zobaczyłem 3 dzieci. Wyglądali na 6 klase, patrząc się na nich nie zauważyłem mojego przystanku.

-ŚWIETNIE...musze lecieć z buta przez jeden przystanek.-powiedziałem wściekły.
Kiedy miałem już wychodzić te dzieciaki zagrodziły mi droge.
-Dawaj mi monsterka!- wykrzyczał jeden z nich. To był największy badboy z klasy 6, Marcelek, oraz jego dwóch kolegów, Antek i Piotruś.
-Jeśli mi nie zejdziecie z drogi to was tak staranuje że wypadniecie z tego autobusu.
-DAJ. MI. MONSTERKA!
-SPIER. DA. LAJ!
Marcelek zaczął kopać mnie w moją noge, akurat w tą co dzisiaj ,,uszkodziłem".
-Nooo teraz to mnie wkurwiłeś- powuedziałem i wziołem go na ręce a potem żuciłem na podłoge pojazdu. Marcelek zaczął płakać a dwójka jego kolegów tak się przestraszyła, że aż wybiegła z autobusu i pobiegła pod żabke.
-Teraz nie fikaj.- odeszłem od Marcelka który patrzył na mnie ze łzami w oczach. Kierowca wyrzuci£ mnie z pojazdu i zakazła do niego wchodzić przez 2 dni, bo inaczej dostane mandat na 100 złotych. Wole nie ryzykować, wkońcu zbieram na swojego syna, przepiekną czerwono-białą gitare elektryczną z tak cudownymi strunami i niesamowitym wyborem melo-
*ODCKNIĘCIE 3 STOPNIA ROUSH DOJECHAŁ NA LOTNISKO*
Zauważyłem Krzysia z 3 walizkami i 2 torbami z adidasa, nie wiem po co mu to wszystko było, jak mi wszystko zmieściło się w jedną torbe sportowom.
-Na cholere ci tego?
-JA JESTEM TYPEM ZAWSZE PRZYGOTOWANY NA CZAS, NIE OSĄDZAJ MNIE!
-Dobra dobra, wyluzuj.
->:\\

Nasz lot już nadszedł, odłożyliśmy torby i zajeliśmy miejsca. Będziemy lecieć z 6\7 godzin więc dosyć długo.
Krzyś wziął ze sobą jedną z torb sportowych, bo ma w niej najwarzniejsze żeczy, poduszke komórkę, ładowarke itp.

-jesteś śpiący?-Powiedział Krzyś
Troche.-Odpowiedziałem nie ignorując go
Krzyś uśmiechnął się i sięgnął do torby, wyjmując wielki ekspres do kawy.
-CIEBIE JUŻ DO KOŃCA POJEBAŁO.
-NIE NIE NIE ja to zabrałem bo pije dużo kawy, mama mi pozwoliła.
-Ehh...jak tak to tak

Krzyś włączył ekspres i zaczął robić sobie Cappuccino.
-też chcesz?
-nie nie nie, nie jestem fanatykiem kawy

Odwróciłem się do okna a z góry było widać małe plamy, myśle że były to budynki.
Tym razem na słuchawkach leciało Friends, również od Chase Atlantic. Połowa podróży mineła nawet spokojnie chociaż naprawde już chciałem być na ziemi.

Następca debilizmu [Jak zostałem debilem Roush x Mitchel Cave 2]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz