Rozdział 25 czyli Bal Zwycięstwa

50 6 3
                                    

Pov. Encre

Usiadłem na miękkiej, jaśminowej, jedwabnej pierzynie mojego łóżka. Po kilku godzinach, spędzonych w sali szpitalnianej Charlotte uznała, że mogę wrócić wraz z Jasperem na tą stronę zamku. Wampir od razu usiadł obok mnie, chwytając w dłoń gitarę. Podał mi instrument, a ja ująłem go w dłonie. 

Otworzyłem szufladę szafki nocnej i podałem Jasperowi kartkę z nutami. Wampirek otworzył lekko usta i kiwnął głową na co ja utworzyłem małą smugę atramentu do podtrzymywania kartki.

- We were playing in the sand. And you found a little band. You told me you fell in love with it.  

Zaśmiałem się cicho. Resztę piosenki zaśpiewaliśmy z lekkim zniekształceniem, ale bardzo dobrze nam poszło. Spojrzałem na zegar zawieszony na ścianie. Dochodziła godzina 13. Za dokładne 2 godziny miał zacząć się wykwintny bal. Odłożyłem gitarę i położyłem dłoń na ramieniu.

- Muszę się przygotować Jasper - powiedziałem lekko się uśmiechając. - Za 2 godziny zaczną zbierać się goście, a musimy jeszcze pomóc z dekoracjami na sali balowej.

Wampir kiwnął głową, wstał i pobiegł do swojego pokoju. Zaśmiałem się cicho i podszedłem do szafy. Nie pasuje. Za stare. Nosiłem. Co to tutaj jeszcze robi ? Brudne. Zbyt eleganckie. Zbyt nie eleganckie. Złapałem się za głowę i warknąłem. Nie mam się w co ubrać ! (Czy tylko ja tak nie mam jak idę do szkoły ?) 

- Orbid - powiedziałem, a atrament od razu wyskoczył z moich rąk i skierował się nad moją dłoń. - Cześć Orbid. Musisz mi pomóc. Dzisiejszego dnia odbywa się bal zwycięstwa, ale ja nie mam w co się ubrać. Musisz mi pomóc.

Atrament zakręcił się kilka razy dookoła, po chwili rozpłaszczył się na podłodze i chwilę pozostawał w takiej pozycji. Po chwili podskoczył i wrócił na moje ręce, a na podłodze pojawił się plik ubrań. Kucnąłem i przejechałem palcem po materiale. 

Wtedy zaczęło dziać się coś dziwnego. W pewnym momencie zabolała mnie klatka piersiowa, ale zupełnie to obaliłem. Następnie poczułem jak mój żołądek się kurczy i szybko muszę pójść do toalety. Otworzyłem drzwi i po chwili zwróciłem każdy najmniejszy skrawek mojego jedzenia. Ale potem stało się coś co naprawdę mnie przeraziło. Na jednej z moich dłoni wyrósł maleńki złoty kwiatek. Potem z moich ust uleciały stróżki krwi. Zacząłem kaszleć dusząc się. Złapałem się za brzuch, przewlekle za klatkę piersiową, które bolały niemiłosiernie.

Upadłem na kafelkową podłogę. Moja głowa zaliczyła bardzo bliskie spotkanie z ziemią. Rozległ się trzask a ja straciłem przytomność. 

***

Obudziłem się godzinę później. Podniosłem ociężałą powiekę i złapałem się za bolący brzuch. Spojrzałem na dłonie. Po kwiatach ani śladu, za to na podłodze nadal znajdowała się nieduża kałuża z krwi. Podszedłem do lustra, chwyciłem ręcznik i otarłem swoje usta. Spojrzałem w lustro. Wzory na mojej twarzy przyjęły kształt kwiatów i pnącz bluszczu. W moich oczach zebrały się łzy. Co się ze mną działo ?

Wszedłem do pokoju, zamykając drzwi po czym podniosłem z podłogi plik ubrań. Rozwinąłem zawiniątko, a moim oczom ukazał się przepiękny strój. Była to koszula z długimi rękawami sięgającymi do podudzia, niebieska kamizelka z wzorami atramentowymi i nutkami, niebieska spódnica i białe buty na czarnym obcasie. 

Położyłem ubrania na łóżku i usiadłem obok. Zdjąłem swoją przybrudzoną krwią koszulę i założyłem koszulę z pliku ubrań. Była idealna. Następnie założyłem kamizelkę, której guziki delikatnie zapiąłem. Następnie poszła spódnica. Ku mojemu zaskoczeniu jej pas mocno opinał moją talię, tak że materiał nie spadał. Po tym nałożyłem na gołe stopy trzewiki. Podszedłem do lustra i zakręciłem się dookoła własnej osi. Wyglądałem nadzwyczaj dobrze. 

Vampireverse Wampirze kły Część 1 {W TRAKCIE NAPRAWY}Where stories live. Discover now