Rozdział 2

2 1 0
                                    

Alice nadal siedziała za stolikiem bacznie obserwując moją rozmowę. Czemu nadal czeka? Liczy na to, że zmienię swoją decyzję, by jej nie ufać?
Życie nauczyło mnie, że przyjaciół się poznaje od dzieciństwa, nie od jakiś papierów wyssanych z palca, dlatego idą do Analizy.
-Ewira? Wszystko w porządku?
-Tak, tak zamyśliłam się. - Odparłam.
Szantel stał w ciszy.
-Więc co cię skłoniło aby do mnie podejść? Przecież nasza relacja została ostatecznie zakończona?
Szantel wyraźnie był zakłopotany sytuacją.
-Przecież wiesz, że cały czas mi na tobie zależy. - Powiedział lekko smucąc się.
-Przykro mi, dwa razy się nie wchodzi do tej samej rzeki. Wybacz za tą ekscytacje przy tej lafiryndzie. Udawałam. Dla mnie sytuacja jest jasna! Jasne?
-Jasne, ale wiedz, że będę o ciebie walczył. Uciekłaś z jakimiś kolesiami 50km dwa lata temu.
-Nie z jakimiś koleszkami, a z moimi PRZYJACIÓŁMI. Oni są dla mnie jak rodzina. - Powiedziała stanowczo
-Ewira...

Odwróciłam się i poszłam w stronę wyjścia. Alice nadal siedziala i się uśmiechała. Postanowiłam idąc koło niej lekko się nachylić nad jej uchem.
-Nie wiem co kombinujesz. Ale radzę ci odpuść sobie. Innaczej mogą się różne rzeczy stać.
Po czym się wyprostowałam i udałam w  stronę samochodu.

***

-Cholera! Ktoś mi przebił oponę! Spojrzałam dookoła i wokół mnie była cisza, tak Cicha, że usłyszałam bicie swojego serca.
O co tu chodzi?
Mój telefon zaczął dzwonić. Był to Matt.
-Ewira? Zatrzymali mnie za morderstwo.
-Co ty pierdolisz! Ale na pewno jest zabity? - Uniosłam się.
-Tak, tak. Aj! Zostaw! Sorry Ewira zabierają mi telefon. Ratuj mnie!
Połączenie zostało przerwane.
Szybko zadzwoniłam po pomoc drogową, by mi pomogli z tą jebaną oponą. Jak szybko zadzwoniłam, tak szybko się zjawili. Całość trwała może z 15 minut.
Nadal mnie zastanawiało, kto mi przebił oponę. Gdy odjeżdżałam, spotkałam znajomą twarz. Ale nie przypominam sobie, kto to...

Zajechałam na bazę. Zadzwoniłam do chłopaków. Zjechali się w ciągu pół godziny.

-Słuchajcie mamy spore problemy...
Rob od którego mieliśmy przejąć narkotyki pobił Grega. A propo? Co z Gregiem?
-Dochodzi do siebie. Oprócz siniaków i krwiaków nie ma uszkodzeń - Powiedział Nathan.
-Rozumiem. Sprawa numer dwa... Jak wiecie wysłałam Matta na zabicie Toma. Na szczęście zabił go, więc mamy problem z głowy. Ale bądźcie czujni. Chuj wie, co może jego gang zrobić. Mam nadzieję, że się rozpadnie...
Wracając. Policja złapała Matta chwile po zabójstwie Toma. Nie wiem w jaki sposób. Ale go zgarnęli. Jest w Areszcie.
-O kurwa! - Krzyknął Alv.
Spojrzałam się na niego z lekkim uśmiechem.
-Ty chcesz być gangsterem czy komikiem?
-Wiadomo - Umiechnął się.
-Nie ma czasu na pierdolenie. Zostało nas trzech. Mamy przejebane. Musimy wyciągnąć Matta i to szybko. Wiem, że jest 1 w nocy. Ale jak tylko wstanie dzień udam się tam.
-Gdzie? - Zapytał Nathan
-Do dupy! Kurwa ty tępaku, do aresztu - Podniosłam głos.
-No Sory, weź się nie burz już. - Uspokoił Nathan klepiąc Ewire lekko po plecach.
-Jestem zmęczona, problemy nie ustają. Ale jedno jest pewne. To nas wzmocni i nie damy się pokonać! - Podniosła na duchu chłopaków.
-Gang Srebrnych Węży! - Krzyknął Alv
-Uważaj bo ci żyłka jebnie na czole. - zaśmiał się Nathan.
-Żeby tobie nie jebła tętnica jak ci zajebie! - Zaśmiałam się.

Wyszłam z bazy i udałam się samochodem do domu. Byłam mocno zmęczona. Ponownie wzięłam prysznic. I udałam się do łóżka. Ale coś mi brakowało. Kocyk! Poszłam do salonu zabrać kocyk. I wróciłam.
Powiedziałam na głos...
-Dziękuję Ci mamo, to jedyne co mi zostało po tobie i mogę cię czuć. Kocham cię.

....

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 18, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Ewira - Życie w niebezpieczeństwie (Zawieszone) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz