Rozdział 12

129 4 0
                                    

Czekałam na Mariusza przed halą treningową.
Stojąc w telefonie nie zauważyłam dwóch mężczyzn idących w moją stronę.
-Ty jesteś Amanda?- zapytał jeden z nich.
-O co chodzi?-zapytałam przestraszona.
-Mamy sprawę do twojego chłoptasia-rzucił jeden z nich.
-Co ja mam do tego?- zapytałam.
-To, że zaczniemy od ciebie- mówiąc to popchnął mnie na maskę samochodu.
Przestraszona nie byłam wstanie wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Postawili mnie. Wyciągnęli nóż. Wiedziałam, że nie mam już żadnych szans na ucieczkę. Zobaczyłam wtedy Mariusza. Jeden z nich leżał na ziemi. Drugiemu wykręcił rękę. Wypadło mu ostrze. Mariusz uderzył go kolanem w żebra. Ten się zachwiał. Z całej siły pchnął go na maskę samochodu. Uderzył go pięściami kilka razy. Napastnik opadł bezwładnie.
-Spierdalaj bo cię kurwo zabiję- powiedział Mariusz ciągnąć go za bluzę.
-Chodź, jest już dobrze- powiedział wyciągając mnie schowaną między auta.
Wsadził mnie do samochodu i ruszył z piskiem opon.
-Zrobili ci coś?- pytał zdenerwowany.
-N...nie- jąkałam się już z przerażenia.
-Masz rozwalony łuk brwiowy- rzucił agresywnym tonem.
Sięgnęłam do lusterka. Faktycznie po lewej stronie twarzy leciała krew.
-Wrócę i ich zabije-był coraz bardziej agresywny.
-Amanda proszę cię, następnym razem czekaj w samochodzie- mówił.
-Dobrze-przytaknęłam, by bardziej go nie drażnić.
Nie odezwał się do mnie słowem.
Gdy weszliśmy do domu, poszłam umyć twarz. Rana nie była głęboka. Poszłam do siedzącego w salonie Mariusza.
-Nie musisz się o mnie martwić jak o dziecko- zaczęłam.
-Tu nie chodzi, że traktuję cię jak dziecko. Są momenty, w których sobie sama nie poradzisz. Takie jak dzisiaj- mówił.
Nie wiedziałam co mu na to powiedzieć. Nie chciałam go bardziej drażnić. Poszłam do sypialni i zaczęłam czytać książkę. Zastanawiałam się kim byli ci mężczyźni. Przede wszystkim. Jutro jest sylwester. Powinnam coś miłego dla niego zrobić.
Zadzwonił telefon.
-Cześć, rozprawa została ustalona na pierwszego stycznia- odezwała się Ola.
-Cieszę się, że tak szybko-powiedziałam.
-Niech Mariusz się nie denerwuje, bo sąd jest przychylny bardziej jemu-mówiła.
Usłyszałam, że Mariusz włącza prysznic. Chciałam mu jak najszybciej powiedzieć czego się dowiedziałam.
-Rozprawa będzie pierwszego stycznia- powiedziałam.
Mężczyzna właśnie sciągał spodnie.
-To dosyć szybko- rzucił wchodząc pod prysznic.
-Ola mówiła jeszcze, że sąd jest bardziej przychylny tobie.
-Musisz tu przyjść, bo cię nie słyszę- powiedział.
Podeszłam bliżej i już miałam powtarzać, gdy wciągnął mnie pod prysznic.
-Jestem w ubraniach- rzuciłam.
Mariusz zdjął moja koszulkę i stanik. Pozbawił mnie też spodni.
-Już nie-rzucił z uśmieszkiem.
Odwrócił mnie twarzą do ściany i delikatnie docisnął. Nie mogłam się ruszyć. Jego ręka powędrowała między moje pośladki sprawiając mi przyjemność. Ciepła woda spływała po naszych nagich ciałach. Przykucnął między moimi pośladkami. Próbowałam złapać oddech. W tym momencie wbił się we mnie bez ostrzeżenia.
-Jesteś moja- szeptał mi do ucha.
Jego broda drażniła moje policzki. Z każdym ruchem chciałam więcej. Pragnęłam go bardzo. Chwycił mnie mocniej za biodra. Z każdym jego ruchem chciałam więcej. Jednak on nie przestawał. Chwycił mnie za włosy i pociągając do siebie uderzał moje pośladki. Zamiast szumu wody słyszałam dźwięki rozkoszy. Znowu odpłynęłam czując każdy jego ruch. Mężczyzna przestał dopiero, gdy poczuł jak moje ciało drży. Owinął mnie ręcznikiem i zaniósł do sypialni.
-Wystaw ręce- powiedział.
Związał mi je mocno krawatem na plecach. Popchnął mnie na łóżko. Zdjął ze mnie ręcznik i przyjrzał mi się dokładnie. Przejechał językiem od mojej szyi aż do bioder.
-Mariusz...-szeptałam.
Nie chciałam, żeby przestał. Odwrócił mnie na brzuch. Pod biodra włożył poduszkę. Chwycił mnie za związane ręce. Znów poczułam rozkosz. Był tak samo agresywny co wcześniej. Jego ruchy były pewne i szybkie. Nie mogłam złapać oddechu.
-Już ci wystarczy?- zapytał.
Nie byłam wstanie nawet odpowiedzieć
-Boże!-krzyczałam czując napływająca fale gorąca.
Jednak on nie przestawał. Był jeszcze mocniejszy. Co zapotęgowało kolejną falę. Mariusz zaczął szybciej oddychać.
-Czy ja jesteś?- zapytał.
-Twoja- odpowiedziałam łapiąc oddech.

Nigdy w życiu Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz