ROZDZIAŁ 16

1K 79 7
                                    

ROK 2169
Pandora

- Wszechmatko, o nic wielkiego nie proszę jak tylko o bezpieczeństwo dla moich bliskich. Wiem że źle zrobiłam zostawiając rodziców, z myślą że nie żyje.. Jednak tego dnia poczułam że jak wrócę, to już nigdy tego pięknego świata nie ujrzę. Wszechmatko, jakikolwiek masz plan na moich przyjaciół, to błagam cię! Niech wytrwają to, już bym wolała żebyś mnie do siebie wezwała a im daj lepsze życie! Matko wszystkich matek, proszę cię jako twoja córka by wojna ich minęła. - nastolatka westchnęła i usiadła we wodzie 

Słońce tego dnia zachodziło na fioletowo, co nie dawało spokoju Autumn. Nastolatka czekała tak godzinę, po tym czasie Ronal wróciła do młodszej Duchowej Towarzyszki. Obie kobiety stanęły naprzeciwko siebie i złapały się za ręce

- Wyzwól się. Pokaż co kontroluje twoim ciałem, wyzwól swoją duszę! Wsłuchaj się w jej głos, co mówi? - Ronal zapytała z zamkniętymi oczami, Autumn westchnęła nie mogąc się skupić - Nic ci nie mówi? - dodała spoglądając na nią spod byka 

- Nic nie widzę.. - szepnęła - Tydzień temu coś się działo, a dziś? - dodała głośniej

- Ale uspokój się! Zachowaj spokój, oddychaj.. Wdech i wydech.. Przywołaj do siebie wspomnienie które pomoże ci przedrzeć się do Wszechmatki.. 

- No myślę o tym co ostatnio, i nic się nie dzieje.

- O czym myślisz? - brunetka się zaczerwieniła 

- O Lo'aku..

- To zmień myśli. Widocznie wspomnienia z nim tracą swoją wartość. - nastolatka zaczęła przeglądać każdą szufladę w swojej głowie, starając się znaleźć jakieś inne wspomnienia niż te z Na'vi

Znalazła. Summer, rodzice brunetki oraz rodzeństwo Smith wspólnie spędzające każde święta. Każde wspólne zabawy gdzie dziewczyny były księżniczkami, Kevin dzielnym rycerzem a Stuart groźnym smokiem chcący zjeść księżniczki. Sam okres beztroskiego życia, gdzie Autumn nie miała zmartwień, gdzie nie bała się o swoje życie. Rodzina, to było jej najsilniejsze wspomnienie które ukazało przed nią Oko Eywy

- Niesamowite.. - szepnęła 

- Prawda? To ostatni etap twoich nauk.. - kobieta odpowiedziała wciąż trzymając ręce nastolatki 

- Co to oznacza? 

- To że jednak Wszechmatka się nie pomyliła, i byłaś dobrym wyborem.. - Autumn uśmiechnęła się na słowa Tsahik 

- Jesteśmy równe, czemu? - spytała gdy obok astralnej nastolatki stanęła równa jej Ronal

- Widzisz, kochana. Ciało, majątek czy status definiuje nasze życie, natomiast dusza ukazuje to że nie ważne kim jesteś.. I tak jesteśmy równi, Na'vi i człowiek. Człowiek i człowiek. Na'vi i inna żyjąca istota, czy człowiek i zwierzę. Wszyscy w świecie astralnym są równi.. Zapamiętaj to, bo na tym polega twoja rola. - kobiety puściły swoje ręce, wracając tym samym do rzeczywistości - Musisz być jak woda. Opanowana, spokojna i umiarkowana, musisz dawać nadzieję innym nawet jak nadchodzi tsunami. Musisz być jak fala. Stanowcza, dająca ostrzegawcze znaki. Musisz wiedzieć kiedy komuś coś zabrać, a komuś dać. - Tsahik dotknęła jej klatki piersiowej - Txe'lan. Ono ci powie co masz zrobić. Od tej pory podejmujesz decyzje sama, i to od ciebie zależy czy będziesz żałować. - kobieta zabrała rękę i chwyciła swój warkocz - Nie masz go, więc twoje wszelkie próby niosą za sobą ogromne konsekwencje. Będą ci ufać, bo widzisz ich duszę. Ale nie będą ufać na tyle byś mogła ją leczyć.. - nastolatka przytaknęła 

Chwilę jeszcze porozmawiały, następnie udały się do swoich domów. Nastolatka miała delikatne obiekcje, nie dawały jej spokoju słowa Tsahik, nastolatka nie jest gotowa by samodzielnie podejmować decyzje związane z nią samą, a tu już mowa o innych. Przerażało ją to, jednak musiała się wziąść w garść. Bezszelestnie położyła się do swojego łóżka i podkurczyła nogi by chodź trochę się ocieplić

- Dawno wróciłaś? - nastolatka odwróciła się w stronę siedzącej i zaspanej Neytiri

- Przed chwilą.. - od szepnęła z lekkim uśmiechem 

- To dobrze.. Śpij, jutro porozmawiamy. - kobieta mówiła kładąc się obok męża, Autumn jeszcze chwile na nią popatrzyła, po czym też poszła spać

Następnego dnia wszyscy obudzili się w dobrym humorze. Wszyscy prócz Autumn. Nastolatka przez całą noc nie mogła zmrużyć oka, cały czas się kręciła, a chwilami z bezsilności zaczynała płakać. Całą noc również spędziła na spacerach po brzegu oceanu, czując od niego dziwną energię. Czuła, że woda coś przyniesie

- Obudź ją, śniadanie jest. - Neytiri westchnęła do najbliżej siedzącej jej Kiri, osiemnastolatka niechętnie wstała, przez co została zmierzona prze szesnastoletniego Lo'aka

- Autumn, wstawaj.. - Na'vi szturchnęła dziewczynę 

- Nie śpię. - brunetka odpowiedziała przekręcając się w jej stronę - Też ją czułaś? - spytała patrząc w zamglone oczy Kiri. Czarnowłosa nastolatka pokiwała głową i pociągnęła ospałą brunetkę za sobą - Potrzebuje kawy.. - westchnęła siadając obok Tuk i Jake'a - mężczyzna spojrzał na nią pytająco 

- O której wróciłaś? - spytał zajadając się owocami, które dzień prędzej zerwał 

- Wcześnie, księżyc już był na niebie.. - odpowiedziała biorąc zielonego banana 

- Co się dzieje? - Lo'ak i Neteyam zapytali w tym samym czasie, brunetka z trudem przełknęła kawałek owocu, i z wielkim grymasem trzymała go w dłoni zbytnio nie wiedząc co zrobić 

- Coś się stanie.. Nie wiem kiedy, nie wiem co.. Od wczoraj czuje się okropnie, jakbym dźwigała jakiś ogromny kamień.. I chce do domu.. Do mojej rodziny i przyjaciół. Żeby chociaż raz ich zobaczyć, bo boje się że przez mnie coś mogła się im stać.. - odchyliła głowę lekko do tyłu, i zaczęła oddychać by powstrzymać napływające jej do oczu łzy 

- Obiecuje ci, że zobaczysz swoją rodzinę. - Jake położył swoją dłoń na jej barku - Będzie dobrze, zobaczysz.. - dziewczyna spojrzała na niego, oboje wiedzieli że tak nie będzie

Kilka godzin później Autumn wbiegła do Marui Ronal i oznajmiając, że już wie czyje to były głosy. Tsahik, Tonowari, rodzice rodzeństwa Sully oraz paru wojowników udało się na wskazane miejsce. Samica tulkuna Ro'a została zabita przez ludzi, a jej młode leżało obok niej również martwe 

Po powrocie z oceanu Wódz zwołał zebranie klanu i ogłosił wojnę, Jake próbował ją powstrzymać mówiąc na własnym przykładzie do czego ludzie są zdolni. Zdania były podzielone, Tsahik wskazała na Autumn 

- Niech ona zadecyduje co trzeba zrobić! Wczoraj połączyła się z Eywą, mów! Zrobimy jak rozkażesz Eywa'eveng. 

Nastolatka stanęła jak wryta, każdy na nią spojrzał, oraz zaczęli szeptać między sobą. Autumn już chciała się wycofać jednak powstrzymał ja Lo'ak który chwycił jej dłoń i gładził jej wierzch. Brunetka zerknęła na Jake'a 

- Niech nie walczą.. - szepnął prawie niesłyszalnie 

- Cóż! - zaczęła drżącym głosem, jednak starała się zachować powagę - Jestem człowiekiem, i wiem jaką broń produkowali przez osiemnaście lat. Jest ona lepsza, mocniejsza i o wiele dokładniejsza. Są ludzie podporządkowani prezydentowi, oni wykonują każdy jego rozkaz. Nie będą się wahać przed zaatakowaniem. Zabili już jedną Tsahik, teraz może płyną po drugą, a może i niekoniecznie.. Chodzi mi o to, że popieram Jake'a Sully'ego. Powiedzmy tulkuną by uciekły. Ro'a oraz jej długo wyczekiwane dziecko polegli, nie dopuśćmy do większego rozlewu krwi. Dziękuje.. - szubko wepchnęła się plecami w ciało Na'vi chcąc ukryć swoją niepewną postawę

 Lud oceanu odpuścił, jednak wspólnie stwierdzili że gdy niebezpieczeństwo będzie narastało to zaatakują i żadna marna Eywa'eveng ich nie powstrzyma

AVATARWhere stories live. Discover now