9.Głosy

1.9K 56 11
                                    

POV: ISABELLA

Spojrzałam na pogrążonego w śnie Nicholasa który oddychał miarowo, a głowę miał opartą o oparcie fotela. Wracamy właśnie z naszego domku na Bahamach gdzie spędziliśmy całą przerwę świąteczną razem z matką. Mamy taką tradycję, że co roku wylatujemy właśnie tam, odcinamy się zupełnie od świata zewnętrznego i spędzamy czas we trójkę. Dla mnie to istny raj ponieważ nienawidzę ludzi i ich głośnego zachowania, a tam byliśmy we trójkę w ciszy i spokoju. Całe szczęście, że mamy własny samolot bo gdybym miała lecieć normalnym samolotem gdzie jakieś dziecko siedzące za mną wrzeszczałoby cały lot to chyba bym jebła. 

Przez ten tydzień odcięłam się zupełnie od wszystkiego nawet nie wymieniałam wiadomości z Maddy ani Oliverem, nie wspominając już o ekipie Ruiza z którym nie miałam kontaktu już jakieś dwa tygodnie z całą resztą spotkałam się raz, a potem zaczęłam się wymigiwać od spotkań brakiem czasu. I tak dopadła nas przerwa wiosenna więc miałam tydzień spokoju od wszystkich i wszystkiego. Ale muszę przyznać szczerze trochę brakuje mi ich więc jakoś niedługo musimy się spotkać. Jednak nie zastanawiałam się nad tym dłużej i wróciłam do przeglądania e-maili które przyszły do mnie w czasie wyjazdu.

***

Wracałam właśnie z naszej siłowni kiedy nagle usłyszałam głosy dobiegające z salonu i przewróciłam oczami na Nicholasa i jego upartość. Mówiłam mojemu bratu, że jeszcze dziś nie chce nigdzie z nimi wychodzić to ten sprowadził ich wszystkich tutaj. Dziewięć głosów mieszało się ze sobą ale ja bez trudu umiałam je rozpoznać. Słyszałam głos Maddy, Olivera, Lucasa, Leyli, Isaaca, Aleca, Nicka, Stelli i w pewnym momencie usłyszałam też jego głos. Miałam szczerą nadzieję, że nie przyszedł jednak moja nadzieja znikła kiedy usłyszałam jak Adrien odpowiadał na jakieś pytanie które ktoś mu zadał. Westchnęłam i zawróciłam jeżeli nie chce się na nich natknąć to musze pójść do swojego pokoju inną drogą.

Po trzydziestu minutach byłam już ogarnięta, wzięłam prysznic, umalowałam się, ubrałam i spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy do torebki. Już po chwili na schodach dało się usłyszeć odgłos moich szpilek. Owszem mogłabym wyjść z domu innym wyjściem niż tym głównym ale to bez sensu skoro mój samochód i tak stoi na podjeździe i tylko straciłabym masę czasu. Kiedy już miałam nacisnąć klamkę i wyjść z domu za swoimi plecami usłyszałam głos.

-A Ty dokąd siostrzyczko?- Zapytał z kpiną Nicholas na co tylko przewróciłam oczami.

-Wychodzę mam sprawy do załatwienia.- Mruknęłam odwracając się w jego stronę.

-Jeszcze parę godzin temu mówiłaś, że nigdzie nie chcesz wychodzić.- Powiedział mierząc mnie wzrokiem.

-Powiedziałam, że nie chce dziś wychodzić z nimi.- Odpowiedziałam i kiwnęłam głową w stronę salonu.

-No to masz problem bo już tu są, a jak się z nimi chociaż nie przywitasz to uznam Cię za tchórza.- Powiedział wzruszając niedbale ramionami.

-Nie powiedziałeś tego.- Syknęłam wściekle do Nicka.

-Ależ powiedziałem i jeżeli tam nie pójdziesz to ja tam wrócę i powiem im wszystkim, że nawet się z nimi nie przywitałaś po prawie dwóch tygodniach bez kontaktu tylko dlatego, że śpieszyłaś się do klubu po to aby się najebać.- Powiedział już bardziej złowrogo.

-Musze pouzupełniać papiery nie byłam w klubie aż tydzień i pewnie jest tam mnóstwo zaległości.- Warknęłam na niego.

-Dobra jak tam chcesz.- Wzruszył ramionami i odwrócił się chcąc iść w stronę salonu.

-Ani mi się waż.- Warknęłam i pociągnęłam go za koszulkę z taką siłą, że aż się zatoczył i cudem utrzymał równowagę. Puściłam go i ruszyłam wściekłym krokiem do salonu, a kiedy tylko przekroczyłam jego próg rozmowy ucichły i wszystkie pary oczu spoczęły na mnie.

INFINITE EMPTINESSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz