5. moje życie to jedno wielkie gówno

169 9 5
                                    

Od mojego ostatniego spotkania z Gabrielem minął równy tydzień. Nie mieliśmy żadnego kontaktu. Przez ten cały tydzień siedziałam w domu, bo jeszcze nie byłam na siłach iść do pracy, ale wiedziałam, że jak dłużej będę siedzieć w domu z Lily, która traktuje mnie jak dziecko to dostanę na głowę i wyląduje w zakładzie zamkniętym. Na szczęście jutro był poniedziałek, a ja miałam na dziewiątą do pracy i pierwszy raz w życiu cieszyłam się, że tam idę. Lily oczywiście prawiła mi swoje kazania, że jeszcze kilka dni powinnam posiedzieć w domu, ale rzecz jasna jej nie słuchałam. Na szczęście nie miałam zmiany z Liamem, bo ostatnio mi podpadł, ale z kolei na moje nieszczęście miałam zmianę z Lily. Trudno do jutra jest jeszcze dużo czasu. Była jedenasta, a ja właśnie siedziałam siedziałam na kanapie pod kocem i piłam już trzecią kawę. Za dwa tygodnie były święta i przy dobrych wiatrach dopóki wtedy zobaczę Gabriela, bo w tym roku wigilię spędzamy w jego domu rodzinnym. Nasze wszystkie trzy rodziny mają taką tradycję od kiedy pamiętam. W zeszłym roku wigilia była u moich rodziców i ja i Gabriel przewróciliśmy choinkę, którą musieliśmy spowrotem ubrać. Cóż takie życie.

-Widziałaś, gdzieś mój tusz do rzęs?- zapytała Lily wchodząc do salonu w wałkach na głowie. Daj boże, gdzieś szła. Będę miała spokój.

-Zobacz u mnie w toaletce. - powiedziałam spokojnie i myślałam, że będzie krzyczeć, że ruszam jej kosmetyki, a ona jedynie skinęła głową. -Gdzie idziesz?!- Krzyknęłam kiedy wyszła z salonu.

-Jadę z Willem na zakupy. Wrócę za jakieś dwie, trzy godziny. - w tym momencie, gdybym wierzyła w Boga bym mu dziękowała za ten dar. Uśmiechnęłam się pod nosem i wstałam z kanapy odstawiając kubek na stolik kawowy. Musiałam doprowadzić się do porządku, ale zdecydowałam, że poczekam, aż Lily wyjdzie z domu. Na szczęście nie musiałam czekać długo. Po dziesięciu minutach Lily wyszła ze swojego pokoju ubrana w gruby brązowy płaszcz i białą czapkę.

-Nie obraź się, ale jestem ci wdzięczna, że wychodzisz z domu. - powiedziałam opierając się o framugę w korytarzu. Lily wytknęła na mnie język i złapała za klamkę od drzwi.

-Gdyby coś się działo...

-Tak, wiem mam dzwonić. - przerwałam jej, bo ten tekst znałam już od kilku dobrych lat, a przez ostanie dni słyszałam go przynajmniej cztery razy na dzień. Lily wyszła z domu, a ja zamknęłam drzwi na wszystkie zamki jakie tylko w nich były. Bez różnicy pobiegłam do łazienki i wlałam wody do wanny wrzucając tam kule do kąpieli w kolorze różowym. Jedyny różowy jaki byłam w stanie znieść to były właśnie kule do kąpieli. Nie musiałam myć włosów, bo myłam je wczoraj wieczorem, więc związałam je w koka. Mogłam w spokoju zapalić papierosa w domu, bo jak przebywała w nim Lily to palenie dozwolone było tylko na balkon mimo, że to ona paliła więcej niż ja. Odpaliłam papierosa złotą zapalniczką i wzięłam swoją popielniczkę w kształcie kufla od piwa w drugą rękę. Usiadłam na brzegu wanny i wsłuchiwałam się w strumień wody wypalać papierosa. Po kilku minutach odłożyłam popielniczkę i rozebrałam się rzucając ubrania do kosza na pranie. Włączyłam muzykę, która zdecydowanie była moim ulubionym towarzyszem, kiedy była sama.

Lana Del Rey Born to Die

Usiadłam we wannie i po prostu zamknęłam oczy mając nadzieję, że nie będę myślała o tym co wydarzyło się w moim życiu w ostatnim czasie, jednak moje nadzieję poszły się jebać w momencie, w którym w mojej głowie pojawił się obraz Gabriela. Gabriela, który był mi prawie nieznany. Gabriela, który miał o wiele więcej człowieczeństwa niż inni ludzie. Owszem to było tylko chwilowe, ale takiego Gabriela będę pamiętać już zawsze. Tak naprawdę z tej całej akcji z Federico nie pamiętam zbyt wiele. Pamiętam jedynie to jak podjechał samochodem, kiedy ja szłam do pracy. Jego okropny dotyk też pamiętam, ale pamiętam najważniejszą rzecz jaką mi wtedy towarzyszyła. Strach.Tak, bałam się, ale bardziej niż Federico bałam się tego, że nie zobaczę już Lily, że nie zobaczę jak się uśmiecha, nie usłyszę jej krzyku. Bałam się, że nie zobaczę już Gabriela. Tego jak gra w piłkę, tego jak się denerwuje. To było dla mnie straszne. Czy, gdybym rzeczywiście go nienawidziła to bym się bała tego, że go nie zobaczę?

he is art Where stories live. Discover now